Autor: Krystyna Siesicka
Tytuł:
- ? … - zapytał czas
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 110
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-62199-36-5
Czas nie daje
odpowiedzi, on tylko stawia kolejne pytania. (s. 101)
Drzewiej
bywało… Czas upływał. Dziś bywa, dziś jest. Czas. Ten, który odmierza. Ten,
który płynie, mija, leci, biegnie, ucieka lub goni. Ten, który leczy i zaciera
wspomnienia, wrażenia. Ten, który pyta… O co? Odpowiedź znajdziecie w książce
Krystyny Siesickiej o niezwykłym tytule: –
? … – Zapytał czas.
Tytuł
mnie kompletnie zaskoczył, okładka zapraszała do wnętrza fantazyjnego w
kształcie Pałacu Czasu, zaś blurb wspomniał tylko o trzech Juliach, o trzech
pokoleniach. Początek intrygujący, a dalej… dalej jadę autem z rodzinką weterynarza
Fabiana i szukam swego nowego domu. Szukam starej plebani w miasteczku.
Stara plebania
była rozłożystym białym domem stojącym na skraju miejskiego parku, dość daleko
od kościoła. Skośny dach wysunięty był pod okna, cynobrowymi falbankami
obramowania zaciemniając pokoje. (s. 8)
Fabian
wraz z żoną Julią i córką Julią, dla odróżnienia nazywaną Małą Julią,
przeprowadza się do nowego domu. Wkrótce dojeżdża matka bohatera – Julia
Najstarsza. Przywozi ze sobą menażerię – wyżły Linkę i Smyczka, papugę Rozę
oraz kotkę Mrs. Robinson z kociętami. Urządzaniem nowego zajmuje się głównie
Julia, a teściowa i córka jej w tym pomagają. Urządzają dom ze smakiem,
klimatyczne wnętrza znów mają duszę. Wybieranie poszczególnych mebli i dodatków
to nie tylko przyjemność, ale czasami też wyzwanie, gdyż trzeba było przekonać
do tego oporną i nieuprzejmą sprzedawczynię w małym sklepiku „U Yolandy”:
Było to jakieś
niezwykłe miejsce pełne przeróżnych drobiazgów ze szkła, miedzi i drewna. Małe
witraże, stare świeczniki, porcelanowe figurki, wszystko porozstawiane na
półkach, kolumienkach, na stołach przykrytych wzorzystymi obrusami w różnych
kolorach i serwetkami z kordonku. Pod sufitem wisiały lampy, na ścianach
kinkiety i gobeliny. Obrazki, stare mapy, ryciny, malowidła na drewnie. Podłoga
zastawiona była koszami pełnymi motków kolorowej wełny i fajansowymi
pojemnikami, w których roiły się guziki. W tym sklepie było wszystko, a przez
uchylone drzwi wionęły na ulicę zapachy ziół, orzeźwiający lawendy, słodkawy
suszonych śliwek, cierpki jarzębiny i duszny paczuli. (s. 26)