Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bonowicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bonowicz. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 marca 2021

Droga wiedzie przez sen

Autor: Karina Bonowicz

Tytuł: Droga wiedzie przez sen

Wydawnictwo: Initium

Seria: Gdzie diabeł mówi dobranoc

Tom: 3

Liczba stron: 474

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2021

ISBN: 978-83-62328-48-8

 

Z Kariną Bonowicz ponownie udałam się do Czarcisławia w Bieszczadach. Tym razem zabrała mnie tam powieść Droga wiedzie przez sen, czyli trzeci tom cyklu Gdzie diabeł mówi dobranoc.

To naprawdę mało prawdopodobne, żeby… (s. 49)

Według legendy dawno temu czwórka przyjaciół została wypędzona w cztery strony świata z powodu czarów. Rozeszli się, lecz i tak trafili do czarciego kamienia. Wywołali diabła i zawarli z nim pakt, którego skutki trwają do dziś. Kolejni potomkowie nie są w stanie odprawić rytuału i zrzucić klątwę. Tym razem zawinił Mikołaj, który zajął miejsce Nikodema, brata bliźniaka. Nikt się nie zorientował, że jest dwóch Dobryginów, którzy co pół roku zamieniali się miejscami. Alicja ma dylemat – obudzić Nikodema i jeszcze raz odprawić rytuał czy w innym wymiarze z Mikołajem odnaleźć ampułkę z krwią wszystkich przodków. Aby podjąć decyzję, dziewczyna musi spotkać się z Nikodemem, który zna miejsce ukrycia cymelium, księgi będącej portalem między wymiarami. Tylko on może wziąć udział w rytuale, bo jest koryfeuszem. Jedyna droga wiedzie przez sen...

Wszyscy chcą tej ampułki. Wszyscy. (s. 86)

Co my tu mamy…  Nieustający obiekt pożądania – ampulla z krwią wszystkich przodków, której zawartość może przywrócić życie umarłym. Inna ampułka. Klątwa. Przysięgi. Trzy Księżyce. Czarci kamień. Układy. Tajemnice. Zaklęcia. Szara magia. Amulety. Cymelium. Makowy kwiat. Półroczny sen. Pierwsza miłość. Demony słowiańskie. Siedemnastoletnia Alicja, na której barkach spoczywa odpowiedzialność za przyszłość wszystkich. Pokolenie nastolatków mierzące się z magicznym dziedzictwem. Ich opiekunowie. I Czarcisław – miasteczko, w którym wszystko jest możliwe i nic nie jest w porządku, bo tu słowo „normalnie” nie istnieje.

W Czarcisławiu nie ma czegoś takiego jak cuda. Są tylko fakty. (s. 61)

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Alicja w Czarcisławiu


Autor: Karina Bonowiz
Tytuł: Księżyc jest pierwszym umarłym
Wydawnictwo: Initium
Seria: Gdzie diabeł mówi dobranoc
Tom: 1
Liczba stron: 576
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-62577-96-5



Polowałam i upolowałam na portalu Czytam Pierwszy najnowszą książkę Kariny Bonowicz Księżyc jest pierwszym umarłym, czyli pierwszy tom cyklu Gdzie diabeł mówi dobranoc.
Alicja jest na wagę złota. (s. 81)
Alicja Korsakow, wróć: Alicja Kujadynowicz lat siedemnaście została sierotą. Po tragicznej śmierci rodziców trafia pod opiekę ciotki w Czarcisławiu na Podkarpaciu. Nastolatka nie czuje się tu zbyt dobrze. W miasteczku wszystko jest dla niej dziwne, nawet ciotka Tatiana i jej „profesja” oraz fakt, że jej matka miała siostrę. Przerzucona przez los, a może jaki inny diabeł, ze stolicy do posępnego miasteczka jest w centrum uwagi, co wcale jej się nie podoba. Wszyscy ją znają i wiedzą, kim ona jest, tylko ona nie. Nie miał jej kto powiedzieć, wprowadzić w nową rzeczywistość, nauczyć zaklęć i „robaczków”. Alicja nie wie, co się dzieje i zupełnie nic nie rozumie, a wkrótce zmierzy się ze swoją prawdziwą naturą, gdyż proces uświadamiania ruszył. Jej racjonalne podejście do życia kłóci się z irracjonalnością Czarcisławia, a ironia, cięte riposty i niewyparzona gęba, nie pomagają. Przed nią niebezpieczne zadanie…   
Jesteśmy dokładnie w punkcie przecięcia kultur. Rano idziesz do kościoła, a po powrocie wkładasz siekierę pod łóżko. (s. 16)
Czarcisław – diabelna nazwa, nie ma co. Owe posępne miasteczko na końcu świata, czyli w Bieszczadach, można przejść w piętnaście minut w tę i z powrotem, a przy tym można się zgubić, zginąć. Nieco to dziwne, ale prawdziwe, o czym przekonała się Alicja. Tu wszyscy się znają i o sobie wiedzą. Mieszkańcy wiedzą o jej dziedzictwie, „chorobie genetycznej” oprócz samej nosicielki genów. Genów jednego z czworga założycieli miasta. Bo trzeba Wam wiedzieć, że Alicja, która nie pochodzi z tej Krainy Czarów, ale z innej, czarcisławskiej, jest kompletnie niezorientowana w magicznych niuansach. Wszystko przed nią i to w ekspresowym tempie. Zbliża się noc dziadów! Jest to najbliższy termin, aby w trakcie rytuału przerwać klątwę, bowiem…
Mówi się, że w jedenastym wieku przybyła tu czwórka przyjaciół i założyła to miasteczko. (s. 59)

poniedziałek, 9 maja 2016

Walka na śmierć i życie



Autor: Karina Bonowicz
Tytuł: I tu jest bies pogrzebany
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7976-373-3

Jeśli myślisz, że śmierć to koniec życia, spójrz na mojego ojca. Mój ojciec żyje.  I ja też żyję. Żyjemy dzięki śmierci. I ze śmierci. Cudzej rzecz jasna. (s. 33)
Dziś zapraszam Was do zakładu pogrzebowego „Ryszard&Córki”, który w swej książce I tu jest bies pogrzebany stworzyła Karina Bonowicz.
Gdy tylko usłyszałam o tej powieści, wiedziałam, że nuda mi nie grozi. Tytuł to zabawa słowami. To on mi zapowiedział i po części zagwarantował dawkę śmiechu zabarwionego na czarno – w końcu w zakładzie pogrzebowym dominuje tenże kolor. A i okładka ma wymowę symboliczną.
Pięciu głównych bohaterów zmaga się z życiem i śmiercią, własnym i cudzą. Lecz tylko czworo z nich zabiera głos. Edward to życiowy nieudacznik i niespełniony pisarz, wprawdzie odniósł sukces jako autor romansów dla gospodyń domowych, ale nie o taki sukces mu chodzi. Pisze, a raczej udaje, że pisze, gdyż cierpi na brak weny. Pielęgnuje zawzięcie długo wypracowywany wizerunek idioty.
O Jezu. Muszę wstać. Muszę? Nie muszę. Muszę. Dzień sam z siebie nie zrobi się do dupy. (s. 208)
Jego żona Maria, bojąca się starości, lubiąca seks, wyprowadza się do rodzinnego domu na czas pisania powieści przez Edwarda. Na co dzień Maria wykłada Szekspira na uczelni, lecz po przyjeździe karawanem do pracy, zostaje wysłana przez rektora na dłuższy urlop. Maria nie chce się mieszać do rodzinnych interesów, ale nie ma wyjścia… A że ma cycki i głowę, to musi kombinować. Rodzinny interes to zakład pogrzebowy, który prowadzi jej ojciec i młodsza siostra Nina. Grabarz martwi się pogłębiającym kryzysem w branży funeralnej – codzienna poranna gazeta donosi o coraz mniejszej ilości zgonów, w końcu…
…każdy ma taką śmierć na jaką sobie zasłużył. (s. 20)
Grabarz Eugeniusz liczy na cud: że ktoś poświęci swe życie, by uratować jego upadający interes, tym bardziej, że konkurencja – Tłusty Albert – nie śpi. Z kolei Nina jest wiecznie (nie)miła, i wiecznie chora. Przejmuje od zmarłych ich choroby i codziennie z jakąś spieszy do swego lekarza Jakuba. Hipochondryczka i lekomanka w jednym z manią czytania dat ważności produktów leczy się u lekarza, który ma problemy ze snem, czy to samemu czy z kimś, ma też problemy z samym sobą i z kobietami (głownie Niną).
Zapamiętać: Poranek bez Niny jest gorszy niż poranek z Niną. (s. 74)
Ciekawi bohaterowie, nieprawdaż? A przedstawiłam ich tylko w ogólnym zarysie. Barwność postaci docenicie w trakcie czytania powieści, bowiem są one przerysowane do granic absurdu wraz ze swoimi obsesjami, a przy tym każda da się lubić na swój sposób. Poznacie ich szalone perypetie, zwariowane konfiguracje, nietuzinkowych bliższych i dalszych znajomych niezależnie od płci, wieku i zawodu oraz stopnia życia w ciele, a to wszystko… w czarnym kolorze – humoru i śmierci. Bowiem życie bohaterów kręci się wokół trumiennego biznesu
Powieść swą budową nieco przypomina sztukę teatralną, zwłaszcza gdy wypowiedzi bohaterów składają się z 2-7 wersów. To jakby głos na scenie zabierali czterej aktorzy: Edward, Maria, Nina, Jakub, a w ich wypowiedziach były przytaczane różne wydarzenia z udziałem ich samych i innych osób. Ale tak naprawdę spójną akcję tworzy zbiór dialogów i wewnętrznych monologów osób związanych z branżą funeralną. Bohaterowie dogłębnie analizują swoje sytuacje, ich skojarzenia i porównania zaskakują oryginalnością. Ja co i rusz byłam zaskakiwana. Bo kto by pomyślał, że jedyna chemia między lekarzem a pacjentką jest możliwa tylko dzięki… pigułce gwałtu! A i pomysł na fabułę osadzoną w zakładzie pogrzebowym jest innowacyjny. Czarny humor autorki jest obecny na każdej stronie powieści. Można zrywać boki ze śmiechu!
Z powieści dowiecie się: co trzeba wziąć na pierwszą randkę i jak się na nią przygotować, co pozwala usunąć alkohol, która część ciała jako pierwsza odrzuca uczucie, jak może wyglądać wyprawa po wodę mineralną do pobliskiego sklepu, kto potem zamienił wodę mineralną w lodówce na wino, w jakie 4 litery ktoś ma cię pocałować, kto jest szefem proboszcza i grabarza itd., itp. Jest wesoło i czarno :)
Styl generalnie jest komunikatywny i przystępny, lekki i zabawny nawet w odcieniu czerni. Aczkolwiek na początku byłam nieco przytłoczona ilością wtrąceń, i dopowiedzeń zamieszczonych w nawiasach tuż obok licznych skojarzeń i dygresji w monologach wewnętrznych bohaterów. Na szczęście potem te nawiasy występowały sporadycznie. Dużo też jest słów wyróżnionych wersalikami. Zapewne autorka chciała podkreślić ich wymowę, w ten sposób zwracając na nie uwagę czytelnika.
I tu jest bies pogrzebany to powieść obyczajowa, w której walka na śmierć i życie toczy się o… śmierć, a to wszystko pod czarnym płaszczem tematyki funeralnej podbitej absurdem i czarnym humorem. Średniowieczne danse macabre w wydaniu współczesnym!
Jeśli nie widzisz w porannej gazecie swojego nekrologu, to znak, że czas do pracy. 
(s. 158)
Do roboty, ludziska, do roboty!

Książka przeczytana w ramach wyzwań: