Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak
Tytuł: Zielone pastwiska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Saga wiejska
Tom: 3
Liczba stron: 558
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2021
ISBN: 978-83-8234-248-2
Deszczowo i ponuro za oknem, ale u mnie przez ponad dwa tygodnie było zielono. Zaczytywałam się w trzecim tomie Sagi wiejskiej Kasi Bulicz-Kasprzak – Zielonych pastwiskach.
Tak jak wszystko na tym świecie się zużywa, tako i człowiek. (s. 167)
Ponownie udałam się do Tynczyna. Przeniosłam się w czasie – na koniec lat 20. i początek 30. Przyglądałam się życiu Polaków i Ukraińców żyjących od wieków obok siebie. Tłem wydarzeń są zdarzenia z kraju i ze świata, o których chłopi czytali w gazetach. Mówi się o wielkim krachu, przewrocie majowym, konstytucji kwietniowej, wyborach w Niemczech, olimpiadzie w Los Angeles, bolszewikach. Do wsi liczącej pięćdziesiąt chałup dociera wielki kryzys. Pokazuje, kto jest przewidujący, jak sobie ludzie radzą lub nie. Bo choć Tynczyn daleko od centrum wydarzeń, to historia ma duży wpływ na los jego mieszkańców. Największe wstrząs przeżyli tynczynianie po zamachu na Pierackiego w Warszawie i lawinie następujących po nim zdarzeń. Autorka zgłębia problem przynależności do mniejszości ukraińskiej i odzyskania niepodległości.
Tu, w tej wsi nad Huczwą, od wieków żyły dwa narody splątane jak ten dąb i lipa, co obok siebie wyrosły. (s. 369)
Chłopi z pokolenia na pokolenia wykonują te same prace w domu, obejściu i na polach. Orzą, sieją, zbierają plony, pracują i weselą się. Rytm ich dnia wyznaczają pory roku. I tak dzień za dniem, rok za rokiem toczy się życie w Tynczynie. Autorka pochyla się nad losami mieszkańców, ich radościami i smutkami, tajemnicami i problemami, zagląda do ich myśli. W tym tomie skupia uwagę na dzieciach Adamczuka i Dołęgi. Polubiłam wielkiego, małomównego Kajtka, jego pracowitość i solidność, doceniłam jego mrukliwość i mądrość oraz Natalkę Dołęgę, która sama gospodarzyła mimo młodego wieku. Jej brata Wojtka wręcz nie znosiłam. Wyjątkowo działał mi na nerwy. Pietro Matwiejczuk dużo mówił, lecz za mało robił w kwestii swej narodowości. Plotkara stara Pomiechowska, która wszystko wie o wszystkich, zaimponowała mi swoją mądrością życiową, doświadczeniem i dochowała tajemnicy w pewnej sytuacji.
Dlatego tak jak tu w karczmie dzieje się i w Warszawie. Kłócą się, spierają, jeden na drugiego nastaje i uradzić nic nie mogą. (s. 150)