
Autor: Magdalena Zimniak
Tytuł:
Białe róże dla Matyldy
Wydawnictwo: Prozami
Liczba stron: 297
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-63742-14-0
Po nagłej śmierci rodziców Beata
próbuje odzyskać spokój. Nie jest to łatwe, ponieważ krótko po pogrzebie
pojawiają się śledczy, podając w wątpliwość tezę o wypadku. Z każdym dniem w
głowie Beaty wykluwa się więcej pytań, a znalezione przez nią pamiętniki ciotki
Matyldy rzucają nowe światło na przeszłość całej rodziny. Odkrywane tajemnice
zachwieją życiem kobiety. Żadna wartość nie pozostanie pewnikiem.
Blurb,
tytuł i okładka nie zapowiadały, że treść książki Magdaleny Zimniak Białe róże dla Matyldy aż tak mnie
zaskoczy i mną trochę potrząśnie. Wprawdzie początek mnie nużył, bo nie lubię,
gdy każda prozaiczna czynność życiowa jest skrupulatnie opisywana. Akcja
pochłonęła mnie n a całego dopiero wtedy, kiedy Beata zaczęła czytać pamiętnik
swej starej ciotki Matyldy i dała się wciągnąć jego treści.
Wszystko
zaczęło się od tragicznego wypadku samochodowego rodziców Beaty, w którym oboje
zginęli. Po pogrzebie na cmentarzu zasłabła ciotka Matylda, siostra matki.
Trafiła ona do szpitala, ale ktoś musiał zaopiekować się jej kotami. Padło na
siostrzenicę. Ta będąc już w jej domu zauważyła na szafce stare zeszyty. Z
ciekawości zajrzała do jednego z nich i zaczęła czytać. Treść tak ją wciągnęła,
iż zapomniała o bożym świecie. A że lektura była dość obszerna, to zabrała ją
do swojego domu. W sekrecie przed mężem i ciotką Beata Tyszkiewicz po kryjomu
czytała pamiętnik Matyldy. W dodatku okazało się, że wypadek nie był wypadkiem,
tylko morderstwem…