Tytuł:
Pokrzyk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Lipowo
Tom: 11
Liczba stron: 604
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8169-160-4
We
Wnykach wszyscy wierzą, że jak ktoś odwiedzi stary dwór pod lasem, to umrze.
Klątwa jest nieubłagana. Dotknie każdego, kto przekroczy próg. Weronika
Podgórska trafia tam zupełnym przypadkiem. Wkrótce okazuje się, że będzie
musiała wrócić, i to w towarzystwie osoby, której nienawidzi. W tym samym
czasie niedaleko umiera pewna staruszka. Przy jej ciele przyłapano emerytowaną
komisarz Klementynę Kopp. Kopp podejrzana jest już o jedno morderstwo. Aspirat
Daniel Podgórski nie wierzy w jej winę, mimo że dawna koleżanka sama przyznała
mu się do wszystkiego. Policjant rozpoczyna śledztwo na własną rękę, ryzykując
oskarżenie o przekroczenie uprawnień służbowych. Depcze mu po piętach prywatny
detektyw badający makabryczny wypadek sprzed czterdziestu jeden lat. Szybko
okazuje się, że Nowakowski sam ma coś do ukrycia. Wydarzenia nabierają tempa,
kiedy nocą słychać w lesie strzały, a stara maska klauna pęka na kawałki. Kto
jeszcze zginie? Jak te wszystkie sprawy są ze sobą związane? Kim jest kobieta
ze spaloną twarzą? A przede wszystkim: czyje ciało wisi na hakach w domku
gościnnym?
Pokrzyk jedenasty tom cyklu Lipowo Katarzyny Puzyńskiej przeczytałam w ciągu doby. Była to pierwsza powieść przeczytana w tym roku.
Kto pojedzie do
dworu we Wnykach, umrze. (s. 57)
Na
początku kryminału umieszczono dość makabryczny i złowieszczy rysunek klauna
autorstwa Adrianny Cherbińskiej, zapowiadający udział „przebierańca”. Wcześniej
jego udział zaanonsowało jedno zdanie z okładki: „Zło najłatwiej ukryć pod
maską klauna”. Tak jest, dosłownie i w przenośni. Rysunek klauna pojawia się na
znaku drogowym nazwy wsi, jakby to klaun łapał ludzi we wnyki, w swoje sidła. Coś
w tym jest. Coś na pewno jest na rzeczy. Tylko co?
Zabiję was
wszystkich, jeśli spotkamy się choć jeszcze raz. (s. 315)
Jest
przerażająco i było tak kilkadziesiąt lat wcześniej. Prawda o przeszłości
ujawniana jest stopniowo, dawkowana szczegółami i spleciona z bieżącymi zdarzeniami.
Ma związek z Klementyną Kopp, która wciąż się ukrywa. Przeszłość komisarz zaskakuje
i mnoży pytania o jej życie prywatne, o przysięgę sprzed lat. Autorka celowo w
akcję powieści wplotła przesłuchanie Kopp z następnego dnia i podzieliła je na
siedem części, dawkując je jako „deser”. Klementyna ze swoją złośliwością,
zaczepnym półuśmiechem na twarzy i sarkazmem w głosie ujawniła ogólne pewne nieznane
jeszcze informacje, co mnie dodatkowo intrygowało. W dodatku Kopp na swój sposób
prowokowała Laurę Fijałkowską, co wywoływało uśmieszek na twarzy. Stara policjantka
nie dała sobie w kaszę dmuchać. Z przesłuchiwanej momentami stawała się
przesłuchującą, choć w sali był jeszcze doświadczony policjant Pirat.
Zabić kogoś… Jak
to jest? (s. 568)