Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tyl. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tyl. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 listopada 2015

Lato na wsi



Autor: Aleksandra Tyl
Tytuł: Magiczne lato
Wydawnictwo: Prozami
Liczba stron: 493
Oprawa: półtwarda
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-65223-16-6

Za oknem deszczowa jesień, dlatego chętnie przeniosłam się za sprawą Aleksandry Tyl do lata, a to dzięki jej książce Magiczne lato. I wiecie co, nie chciałam wracać do szarej rzeczywistości. Wolałam być na wsi, na długich wakacjach. Zapraszam tam i Was.
Warszawianka Alicja Gawęda samotnie wychowuje 7-letnią córkę Matyldę. Dziewczynka ma niską odporność i bardzo często choruje, a przez to opuszcza lekcje. W trakcie kolejnej wizyty w przychodni trafiają do gabinetu starej i doświadczonej doktor Miszczuk. Lekarka nie chce przepisać żadnych leków. Radzi wyjechać z córką na 3 miesiące na wieś, by tam dziewczynka nabyła odporności. Nierealny pomysł z czasem staje się realny. Jest ktoś w rodzinie mieszczuchów Ali, kto żyje na wsi. To siostra cioteczna zmarłej babci bohaterki – ciotka Józefa, która mieszka we wsi Polanka hen za Wrocławiem.
Eskapada po zdrowie zaczyna się z początkiem czerwca. Matysia jest niechętna, ale nie ma nic do gadania. Na początku i Ala, i jej córka są zagubione. Wieś to dla nich inny, egzotyczny świat, a i ciotka Józefa jest jakaś oschła i mało sympatyczna. Kobieta odnosi wrażenie, że wprosiła się do niej na siłę. Jednak z czasem wszystko powoli zaczyna się układać.
Matysia zaczyna się bawić z dziećmi sąsiadów, co jej matkę doprowadza niemalże do szału. No bo jak to wsiąść do brudnej taczki? Trzeba wpierw ją umyć! Bawić się w kałuży nie wolno, bo zarazki. Matylda nie może zjeść kogla mogla, bo salmonella, a chleb z cukrem to zabójstwo dla zębów i pożywka dla próchnicy. Ciężko Alicji zrozumieć zwyczaje panujące na wsi, które to mają pomóc jej córce w nabyciu odporności. Bohaterka jest przesadnie ostrożna i zapobiegliwa, wyczulona na każde kichnięcie czy katar córki. Wszystko musi być czyste i sterylne. Jej nadopiekuńczość doprowadziła do tego, że ona sama zamieniła się w kwokę trzymającą swoje dziecko pod kloszem.
Sami nakładamy na siebie różne ograniczenia. I sami musimy się ich pozbywać. (s. 103)