Tytuł:
Jabłko Apolejki
Wydawnictwo: Stentor
Liczba stron: 148
Oprawa: miękka
Oprawa: miękka
Data wydania: 2008
ISBN: 978-83-89315-82-3
Ludzie zawsze odrzucają
tych, którzy od nich się różnią. (s. 98)
W
świąteczny czas sięgnęłam po książkę nagrodzoną w 2007 roku III miejscem w
kategorii dla młodzieży 10-14 lat w I Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren
"Cała Polska czyta dzieciom". To powieść Jabłko Apolejki Beaty
Wróblewskiej.
Typowa
polska rodzina – rodzice i 3 dzieci: maturzystka Kasia, 12-letni Jasiek i
6-letnia Ola. Sytuacja się skomplikowała, gdy firma ojca splajtowała przez
nieuczciwego wspólnika. Rodzina została bez środków do życia, za to z
wierzycielami na głowie, dlatego matka trójki dzieci przenosi się do domu
rodzinnego, do małego miasteczka nad morzem. Ola i Kasia trafiają do nowego dla
siebie środowiska. Nie mają łatwo, gdyż muszą znaleźć miejsce dla siebie w
społeczności szkolnej, muszą walczyć o akceptację i
zrozumienie, muszą się zaaklimatyzować. Obserwują swoje nowe otoczenie,
szukając w nim przyjaznych twarzy, lecz wpierw muszą odpowiedzieć sobie napytanie,
co się naprawdę dla nich liczy.
Ola
właśnie rozpoczyna zerówkę, Kasia jest w klasie maturalnej i oprócz kłopotów ze
swoim wyglądem ma jeszcze istotniejsze problemy. Największym problemem rodziny
jest choroba Jaśka. Chłopiec cierpi na autyzm. Jego choroba kosztuje domowników
wiele – przede wszystkim sił i cierpliwości. Jego inność, odmienność to również
problem dla otoczenia, zwłaszcza dla grup rówieśniczych dziewczynek. Ola w
zerówce jest wyśmiewana przez starszych chłopców, prześmiewczy wierszyk jest
jej towarzyszem, na szczęście ma ukochanego przyjaciela – psa Boska. Z kolei
Kasia…
A teraz będzie musiał
poznać Jaska – uprzytamnia sobie i czuje uścisk w dołku, bo nie ufa Konradowi. –
Wszyscy musza się dowiedzieć. Nie możesz się Jaśka wstydzić. Nikt się nie będzie
z ciebie śmiał. No, może głupcy. Ale głupcami nie warto się przejmować – Kasia powtarzała
w myśli. (s. 61)