Tytuł:
Po prostu bądź
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8075-032-6
W życiu trzeba
pilnować właściwego wagonika, by móc do niego wsiąść. Bo potem będzie za późno.
(s. 305)
Dorwałam
się i przepadłam! Zaczęłam późnym po południem i skończyłam po północy, ot tak,
po prostu. Tak mnie przykuła do siebie powieść Magdaleny Witkiewicz Po prostu bądź.
Dziewczyna
ze wsi, Paulina Butkiewicz była wpadką, przeterminowanym prezentem dla swoich
rodziców. Od małego wpajali jej, że przejmie 40 ha gospodarki i krowy z
imionami. Wkrótce pojawił się kandydat na męża, syn sąsiadów. I co z tego, że
niższy. Ważne, że był. Ale na szczęście
dla Poli w szkole jej zdolnościami zainteresowała się pani Konopnicka.
Nauczycielka otworzyła dziewczynie oczy na świat. Obudziła w niej
marzenia.
Przecież jesteś
młoda, zdolna. Paulinko, możesz wszystko! Pamiętaj, całe życie zależy tylko od
jednej osoby. Od ciebie. (s. 23)
Pola
wzięła sprawy w swoje ręce i z pomocą przyjaciela przygotowywała się do
egzaminów na studia, a potem wyjechała studiować architekturę w Gdańsku. Jej
decyzja życiowa uderzyła w rodziców. Starsi ludzie zapomnieli, że mają córkę. A
ta pilnie się uczyła, żeby mieć stypendium naukowe, dorabiała, gdzie mogła, by
mieć za co żyć. Jej życie towarzyskie i uczuciowe było… prawie nie istniało. Była
współlokatorka z akademika Kinga i przyjaciel gej Adik. Lecz na IV roku studiów
jednym z jej wykładowców ponownie został dr Aleksander Dembski. I tu zaczyna
się sielanka niemalże. Niemalże…
Ale kto wie, co
przyniesie los? Czasem bywa wredny, czasem przewrotny, a czasem bardzo łaskawy.
(s. 210)