Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rosyjskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rosyjskie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 czerwca 2017

DASZA, DASZEŃKA...


      Zdarzył się kolejny cud. Mój M kupił mi lalkę. Niby lalki nic go nie obchodzą, i zaznaczył, że nie chce ich widzieć poza wyznaczonymi pomieszczeniami. A tu naraz przychodzi do mnie na giełdzie (łazimy, każde osobno) i mówi jest lalka, której chyba nie masz. Prowadzi mnie do stoiska, a potem płaci za lalkę.
       I znowu mogę odhaczyć jedną lalkę z wishlisty.
       Radziecka lalka chodząca z lat 70tych. Wielka , 70 cm. Wygląda jak półtora nieszczęścia.


       Dłonie i stopy otrzymały tonę lakieru na paznokcie. Lakierem też usmarowana jest buzia. Wygląda to tak jak małe dziewczynki szminkują usta. Lakier jest jasnoróżowy, na paznokciach + niebieski brokat. Włosy brudne, posklejane, przewiązane jakąś szmatą imitującą opaskę.
Ubrana wielowarstwowo. Na wierzchu brudny dziecięcy kombinezon i skarpetki .
Pod spodem dziurawe , elastyczne rajstopki, za to na bank z epoki. Kolorowe, bawełniane majteczki.
          I ma chyba oryginalną kombinezkę z różowego sztucznego jedwabiu, obszytą sztuczną koronką. Pamiętam taką bieliznę z dzieciństwa, sama nosiłam majteczki i haleczki z takiej materii. A propos , które dziecko wie co to jest halka?


            Lalka miała także luźną gumkę mocującą ręce. I niedziałający piszczek.
Najpierw rozebrałam to nieszczęście i porządnie wyszorowałam.


           Usunęłam lakier przy pomocy bezacetonowego zmywacza. Włosy umyłam szamponem i nałożyłam tonę odżywki. Ku mojemu zadowoleniu ślicznie się umyły, są lśniące, puszyste, choć rzadko rootowane.


           Pannę nazwałam Dasza. To rosyjskie zdrobnienie od Daria. Chyba jedna z bohaterek Wiśniowego sadu, tak miała na imię.
Dasza po naprawie rączek chodzi nieco niezdarnie, ale widać, że aparat ruchu jest w porządku. 

 
         Daszeńka jest strasznie sztywna, trudno się ją ubiera. Plastyk jest bardzo twardy, z takim woskowym połyskiem. Ma śliczne, zamykane, niebieskie oczka z plastykowymi rzęsami.


         Ubrałam ją w białą sukienkę w niebieskie paseczki. Butki dostała czerwone, bo akurat takie miałam pod ręką. Muszę rozejrzeć się za inna sukienką, albo bardziej pasującymi butkami. Stopy ma duże, to chyba większego kłopotu nie będzie.
             Bardzo się z niej cieszę. Kiedyś zazdrościłam koleżance, która miała rodzinę w ZSRR i właśnie taka lalkę.
           Życzę wszystkim pięknego weekendu, a tym co „chodzą do szkoły” wspaniałych wakacji.

środa, 14 października 2015

ANNA KARENINA





         Obiecałam wrzucić zdjęcia Marusi, a tu ruter mi padł. Przez trzy dni nie mogłam wyczaić co jest grane, a Internetu nie miałam i już.  Dziś zaczęłam grzebać przy sieci Lan i podkusiło, żeby kabel od Internetu przełączyć bezpośrednio do kompa. I co? Działa. Guła jestem i tyle, powinnam zrobić to od samego początku. Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że z informatyki jestem dwadzieścia lat za ... przedszkolakami.


         A oto Marusia w roli Anny Kareniny. (No dobrze, nie rzuciła się pod Orient Express, ale nie miałam neta, żeby ściągnąć zdjęcie Kolei Transsyberyjskiej)


         Dwa dni temu mrozik skosił mi cały ogród i pokrył szronem trawę, liście, a nawet iglaki. Taki przedsmak zimy. Marusię odziałam w ciuch porcelanki. Taka mała zamiana.


         Jako, że dziewczyna do mrozów przyzwyczajona, cierpliwie i z uśmiechem pozowała w tej zmrożonej scenerii.

wtorek, 17 czerwca 2014

ZIELONO MI


         „Zielono mi”, śpiewał Andrzej Dąbrowski, w piosence Agnieszki Osieckiej. I mnie jest zielono od tych oczu. Zakochałam się w nich od pierwszego spojrzenia na zdjęcie. 

Zdjęcie Ewy

         Napisałam, że chciałabym mieć rosyjska lalkę i Ewa z blogu „Porcelanowe lale” zaoferowała mi tę właśnie. 


         Kiedy paczka nadeszła nie było mnie w domu, odebrała córka i nie otworzyła, ja bym nie wytrzymała. Po pracy natychmiast, zamiast robić obiad, zabrałam się za rozpakowywanie.
         Kochana Ewa, oprócz zakupionej lalki, do paczki dołożyła mnóstwo prezentów.
         Trzy śliczne laleczki.


         Pięć sukienek, kapelusik i dwie pary bucików.


         I specjalny prezent dla Maggie – cudny kapelusz i parasolkę. 


         Maggie była wniebowzięta. Ani w dzień   ani w nocy nie chce się z parasolką i kapeluszem rozstać. Zagląda do wszystkich luster i ciągle wszystkich pyta jak wygląda.
         Ewo, wielkie dzięki!
         Wszystkie lale oczywiście dostaną swoje 5 minut na blogu, jak tylko wszystko ogarnę.
         Acha, lalka dostała na imię Marusia, choć jej  kasztanowe włosy nie mają rudego odcienia, tylko taki fioletowy.

czwartek, 8 sierpnia 2013

MALOWANE PANNY WIÓZŁ





         „Wszystkie pięknie wystrojone”, trafiły do Świata Maggie. A było ich trzy. 

         Wielkopolanka Anastazja,  Pochodzi ze Spółdzielni Cepelia. Wyprodukowano ja w latach siedemdziesiątych. Ma zaledwie 12  cm wzrostu. 


        Ma na spodzie podstawki przyklejoną kartkę - certyfikat z danymi. Cepelia/ Spółdzielnia Pracy PLiA/  im. St.Wyspiańskiego/ w Krakowie ul. Katarzyny 2 /Lalki Regionalne/Hand Made/ wzór – Wielkopolanka/ symbol R 22/35 / cxena: 48


         Rosjanka Anissa, jest drewnianą figurką wysokości  9 cm. Miała na spodzie pieczątkę, bardzo zatartą, która po umyciu prawie zniknęła. Rozczytałam tylko, chyba, Biełoruskaja diewuszka.


         Trzecia panna to Krakowianka Ala. Ala też jest cepeliowska, tylko niestety bez żadnej karteczki. Wzrost 16 cm.


         Wygrzebana z kosza była bardzo brudna, ale za to kompletna. Wianek, korale, bluzeczka, serdaczek nieco uszkodzony , spódniczka z fartuszkiem, halka, majtki i buciki.


         Umyłam, uczesałam, oprałam, dodałam nowe korale, wstążki do warkoczy, wyhaftowałam brakujący kwiatek na serdaczku . A tu panna Ala w płacz. 


Ja: Co ci jeszcze potrzeba?
Ona: Smoka!
Ja : Wstydź się, taka duża dziewczynka i będzie ssać smoka?
Ona: Ja chcę smoka Wawelskiego, bo jestem z Krakowa.
Ja: A to co innego.
Maggie: Jeśli nie chcesz mojej zguby, zaraz smoka daj mi luby.
Smoka oczywiście dostała.


 Gdyby ktoś przypadkiem wiedział ile lat może sobie liczyć Ala, byłabym wdzięczna. Dodam, że ciałko jest plastikowe, ma zaznaczone po dwa dołeczki w kolankach i pępek. Główka jest gumowa, włosy rzadko rootowane, ale dobrej jakości. Mam nadzieję, że jest raczej polska.


         A teraz z innej nieco beczki.
         Sama nie wiem kiedy to zleciało, ale 10 sierpnia minie nam rok blogowania. Maggie zaprasza w sobotę na rocznicowe przyjęcie.

środa, 24 października 2012

KALINKA, KALINKA,KALINKA MAJA



Kalinka


         Ostatnio wpadła mi w ręce ładna rosyjska laleczka w stroju ludowym. Buzię i rączki ma porcelanowe, reszta to karton i tkanina. Razem z nakryciem głowy mierzy 29 cm.
         Buzia ręcznie malowana była bardzo brudna i bałam się, że zmyję makijaż, ale się udało.
         Przed

         Po

         Ubiór jest starannie wykonany , włosy ma z brązowych nici.
         Przód

         Tył

Nazwałam ja Kalinka. Kalinka jest sygnowana , nadrukiem na spodzie ( nie ma nóg)


         Kalinka zaprzyjaźniła się z nietypowym Mikołajem z Gdańska (LunArt, Davos Sp. z.o.o.), który  także ma porcelanową główkę i bardziej przypomina Dziadka Mroza niż Mikołaja.


*Na pierwszym zdjęciu Kalinka występuje w towarzystwie dwóch akwarelek namalowanych przez znajomego,  ukraińskiego, artystę Anatola Wasina.

niedziela, 19 sierpnia 2012

KRAKOWIANKA JEDNA MIAŁA CHŁOPCA Z DREWNA


Przedstawiam Wam moje drewniaczki. Niestety nie mogę pochwalić się Peg Dolls, choć marzę o nich. Do niedawna marzyłam o Kokeshi i Matrioszkach i moje marzenia się spełniły , więc może i inne się spełnią.
 Kokeshi

Oto moje mini Kokeshi, są naprawdę mini, maja 3 cm. Stoją na półeczce w regaliku u Maggie.


         Zdobyłam też niedawno upragnioną większą kokeshi. Współczesną, co prawda, i troszkę uszkodzoną, ale mam. Ma 15 cm i jest biała. Brakuje jej kokardki i rękawków kimona. Dostała na imię Yoko. Oczywiście wypatrzyłam ją w lumpku i zapłaciłam grosze. Nowa wygląda tak.(zdj. z netu)



A to momiji Rainbows. Momiji to laleczka typu kokeshi, ale nie musi być drewniana. Moja ma oznaczenie  o’06, to chyba 2006 r., jest zrobiona z jakiejś ciężkiej żywicy.

Matrioszki

Pierwszą Matrioszkę, a właściwie tylko jej namiastkę, 4 cm laleczkę nieotwieraną dostałam od szwagierki, która kupiła ją na bazarze w  początku lat 90tych.

Długo polowałam w SH i wreszcie mam też prawdziwą MATRIOSZKĘ. Pięciolalkową, trochę sfatygowaną (musiałam posklejać) , ale mam.


Matrioszka z prosiaczkiem. Dałam za nią śmieszne 1,60. Pierwsza laleczka była w częściach, dobrze, że nic nie brakowało i dało się posklejać. Źle spasowane elementy spowodowały pęknięcia także laleczki nr. 3.

         Oczywiście nadal liczę na powiększenie drewnianego grona