A tu deszcz i niepogoda, niby lato, a
pora deszczowa. Właściwie siedzieć w domu by należało. A mojego M, nie wiedzieć
czemu, ciągnęło na Jarmark Dominikański.
Deszcz jeszcze padał po drodze, ale w
Gdańsku wyjrzało słońce. Dzień powszedni, to i tłumów nie było. Sprzedawców w
ulubionej części, na pchlim targu, też nie za wielu. Za to lalek jak nigdy. Aż
strach o ceny pytać, tu dwieście, tam trzysta.
W jednym z namiotów, gdzie pan sprzedawał różności, mój M wypatrzył
lalkę. Siedziała sobie na ziemi w kątku, smutna, bo też i powód miała. Dziurę w
głowie.
Nie chciałam nawet pytać o cenę, ale mój M mruczy „no co ci szkodzi?”
Pytam więc uprzejmie. Ile ta lala, z dziurą w głowie kosztuje? I czekam na
trzycyfrową odpowiedź. A miły pan się uśmiecha i mówi „dwie dychy”. Ja , czy
naprawdę? A on, że jak najbardziej. Wyciągam z portfela i płacę, jeszcze
szczęściu nie wierzę. Pan , dziękuje i zaprasza następnym razem.. Na to ja, że
żadnym następnym, jak ma jeszcze takie lalki to niech natychmiast wyciąga i do
następnego razu nie czeka. Niestety ta była jedyna.
Dopiero w domu mogłam się lalce
przyjrzeć dokładniej. Ma około 55 - 56 cm.Ubrana była w niemowlęce ciuszki z lat 60tych. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia w czapeczce, ale poszła do prania. Do
koszulki doszyty był kawałek koronki jako spódniczka.
Ma swoje oryginalne
buciki, tylko sznurówki zastąpiono wstążką.
Te buciki to chyba nawet ściągane
nie były, sądząc po przebarwieniu stópek, widać wyraźny ślad butów.
Po rozebraniu okazało się, że lalka jest cała, po za tą
dziurą w głowie. Już zastanawiałam się jak uzupełnić ubytek, kiedy w główce coś
zagrzechotało. Nie mogłam opanować radości, w środku były dwa brakujące
kawałki.
Ach, Agnieszko, Agnieszko, nie będziesz
miała dziury w głowie.
Nóżka była dziwnie klejona,
przypuszczam, że to nie domowa naprawa, lalka pewnie była wybrakowana i
sklejano ją w fabryce zalewając szparę celuloidem. Nogi były rozchwiane,
Musiałam wymienić gumkę, za to głowa i ręce trzymają się dobrze.
Z tyłu główki MADE IN , a pod spodem zupełnie starty
znaczek trójkątny, właściwie widać zarys tego trójkąta tylko pod odpowiednim
kątem padania światła, niestety ni dało się uchwycić na zdjęciu. Tak więc to
moja pierwsza Kaliszanka.
|
Dla porównania |
Następnie wzięłam się za klejenie
pęknięć i ubytków. Dwa dni mi to zajęło i nie jestem do końca zadowolona, ale
dziury już nie ma.
W SH znalazłam śliczną sukieneczkę
rozmiar 59.
Pasuje jakby na Agnieszkę szyta i w
dodatku pod kolor oczu. Oto Agnieszka w pełnej krasie.