Przesąd mówi, że jaki Sylwester taki
cały Nowy Rok. Dlatego, żeby uczynić zadość tradycji i zapewnić sobie lalkowe
powodzenie przez cały następny rok, odwiedziłam targowisko. Odwiedziny były
bardzo owocne.
Dziś na dobry początek przedstawiam
moją zdobycz. Oby obfitość i ceny utrzymały się cały rok.
Oto moja Dziewczyna z Hongkongu, a
właściwie Dziewczynka - Melania. W skrócie Mela. Na cześć Melanii z Przeminęło
z Wiatrem.
Mela ma 30 cm wzrostu. Ciałko z
twardego plastyku i winylową główkę . Włosy rootowane. Główka bardzo łatwo się
zdejmuje , a ciałko wygląda tak:
Urządzenie jakieś wystaje z szyi.
Podejrzewam, że lalka po włożeniu baterii mówiła, a nawet chodziła. Może też
ruszała rączkami.
W zasadzie wyglądała jak wyciągnięta z
pudełka. Była nieco przybrudzona i miała przyklapnięte włosy. Nieco pożółkłą i
przybrudzoną, ale kompletną odzież, która składa się z sukienki, majteczek,
skarpetek i bucików.
Jedyne czego brak to klapka zamykająca
baterię. I podejrzewam, że na niej była reszta sygnatury.
Główka po zdjęciu powędrowała do SPA, a
ubranka do prania. Włoski po delikatnym umyciu i wysuszeniu wyglądają, jakby
Mela wyszła od fryzjera. Nawet w dotyku są jakby były polakierowane..
Ale kim jest tajemnicza dziewczynka z
Hongkongu? No właśnie nad brakującą klapką jest napis HONG KONG i tyle. Buzia
przypomina nieco Buffy od Mattela, ale różnice w makijażu są istotne. Brak
piegów, inny malunek oka . Inne też są włosy i kształt ust.
Od Sister Small Talks też się różni.
Przeszukałam co się dało i nie
znalazłam identycznej laleczki.
Muszę kupić odpowiednia baterię, żeby
sprawdzić czy działa, choć mam niewielką nadzieję. Mela bardzo mi się podoba i nawet jeśli
mechanizm jest zepsuty, to i tak cieszę się z nabytku. Myślę, że lalka pochodzi
z lat 60tych lub bardzo wczesnych 70tych, bo sukienka zapinana jest z tyłu na
zatrzaski, a majteczki wykończone bawełnianą koronką.