Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Halka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Halka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 17 sierpnia 2012

SPOD SAMIUŚKICH TATER


         A nawet spod lawiny ciuchów w garderobie, wygrzebałam Halkę. Ma trzydzieści parę lat i jest z Cepelii. Lalka etniczna w stroju góralskim, ale nie tatrzańskim. To strój z okolic Dukli.  Brak jej drewnianej podstawki i jak się okazało ma jedną nogę krótszą i nie może sama stać. Wykonana jest z tkaniny i drutu. Cały strój ma się dobrze z wyjątkiem papierowego wianka i spłowiałej aksamitki. To da się jednak wymienić. Lalusie nazwały ją Ciotką Halką.

         W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Cepelia nie tylko sprzedawała mnóstwo tego typu lalek, ale organizowała biennale lalek etnicznych. Miało powstać muzeum, ale jakoś nie powstało. Dziś w większości w sklepach Cepelii sprzedaje się winylowe niezbyt piękne lalki, za to ubrane w piękne stroje ludowe. Mam tylko nadzieję, że nie są Made in China. Halka to w końcu lalka z charakterem.

Kiedyś dostałam w prezencie porcelanową składankę. Miała prawdziwe, ludzkie włosy, okropne, siwe i martwe. Wyglądała upiornie. Włosy odkleiłam i wyrzuciłam. Laleczka czeka na peruczkę. Buźkę ma ładną, ale obawiam się, że rączki i nóżki są od innej lalki, znacznie większej. Korpus, ktoś szył sam, nieporadnie. Sukienkę miała za dużą i wyglądała jak sierotka. Długo nad nią myślałam, aż moja sierotka doczekała się  nowego image’u. Nie ma nadal włosów i dlatego nosi czepek mężatki. Dostała strój ludowy z Beskidu Śląskiego z okolic Koniakowa. Bluzkę uszyłam ze starej gipiurowej bluzeczki, a spódnicę z satynowych spodni od piżamy. Czepek niestety nie wyszedł najlepiej, może uda mi się zdobyć mniejszy niemowlęcy.  Lalka dostała na imię – Maryna, jak na Góralkę przystało.

         To jest Piroshka. Węgierska lalka etniczna – szmacianka.Ma przeszło trzydzieści lat. Piroshkę dostałam od Ewy, węgierskiej przyjaciółki. Kiedyś studiowałam etnografię i fascynowałam się sztuką ludową.

Truda pochodzi ze Szwarcwaldu, jest malutka, plastikowa i ma nieziemski kapelusz – bullenhut.

          A to dwie Holenderki. Pierwsza z celuloidu, z zamykanymi oczkami, ma drewniaki. Dałam jej na imię Saskia. Druga mniejsza jest z gumy, ma namalowane butki i skarpetki i ogromną żółta chustę. Ma na imię Hennie.
Nie udało mi się na razie odkryć z jakich regionów pochodzą.

Mała porcelanka  z SH miała  przyczepioną karteczkę – Leonardo Collection z jednej strony, a z drugiej My name is Heather. Ubrana jest w szkocki strój. Ponieważ już jedną Heather mam, małą nazwałam HETTIE.