W
zupełnie nieoczekiwanych miejscach można zdobyć nasze polskie
lalki. Nie na giełdzie staroci, nie na targowisku, ale w SH, gdzie
towar z Anglii i Irlandii przywożą. A może to panie
sprzedawczynie tych cudów dokonują, podmieniając towar, żeby się
waga zgadzała? Mnie
tam wszystko jedno skąd, ważne, że się znajdują. I tak znowu
znalazłam Basię od Krawala. Tym razem w łowickim stroju.
Brudna
była i zakurzona tak, że koloru oczu nie było widać. Całe
szczęście jednak, że pod warstwą kurzu wełniak był w całkiem
żywych kolorach. Rękawki białej bluzeczki były brązowe, ale
wybielacz sobie z tym poradził.
Brakowało
chustki na głowie. Takiej, co to Boryna Jagusi na targu podarował,
ze szkodą dla Józki, dla której chustę kupił. To i moja
Łowiczanka musiała dostać na imię Jagusia i chustkę też musiała
dostać.
Brakowało
też bucików, które na czas sesji pożyczyła Ala, czyli druga
Basia od Krawala, Krakowianka. Wkrótce Jagusia dostanie swoje
uszyte z filcu.
Panienki
różnią się kolorem oczu, Ala ma niebieskie, a Jagusia zielone. Po
za tym wyglądają jak dwie siostry. Bardzo się cieszę z kolejnej
lalki od Krawala, jak zresztą każdej polskiej lalki.