Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą celuloidki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą celuloidki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

MARIE LOUISE

             Przedstawiam Wam Marie Louise. Piękna malutką celuloidkę od Petitcollin. 


        Ma zaledwie 13 cm, a 17 wraz w przybraniem głowy.


 Wspaniały strój ludowy reprezentuje Bretanię, miasteczko Pont-Aven.



         Strój jest w doskonałym stanie, bo laleczka trafiła do mnie w pudełku, trochę sfatygowanym i bez przykrywki, ale i tak osłoniło strój.

       Zdjęcia tła niestety nie pochodzą z Francji, ale nie miałam nic pod ręką.


 

wtorek, 6 grudnia 2022

MIKOŁAJ 22

      Wszystkim dzieciom dużym i małym, wszystkim lalom i misiom, zwłaszcza tym baaardzo grzecznym życzymy dużo prezentów od Mikołaja.

     W Świecie Maggie były prezenty i Mikołaje przed i w samo święto. Bo żeby  Mikołaj mógł przyjść do Moni i Leloo, najpierw musiał do nas przybyć wcześniej. I przybył jeden z kieleckiej Gromady via Kraków, a drugi chyba z Holandii. I jak to celebryci, ukazali się najpierw na balkonie. ;)



        Dziewczynki oczywiście przygotowały ciasteczka, w pięknej puszce z wizerunkiem, a jakby inaczej Mikołaja.

                                        To zawartość puszki.
 
                        Mikołaj zrewanżował się góra prezentów



                   Dziewczynki udekorowały pokój na Mikołajki.

          Starsze lale też świętowały po swojemu, zakładając mikołajkowe czapki. Przy okazji wyciągnęły z kufrów zimowa garderobę.

        Nie zapomniały też o Mikołajkach celuloidki. I one sięgnęły po ciepłe ciuszki w czerwonym kolorze. Tylko maluchy na razie zimowych ciuszków nie mają.

            A Mikołaj po rozdaniu prezentów pospieszył na rodzinne spotkanie. Ma bowiem u mnie dwanaścioro krewniaków z kieleckiej Gromady. Tu stoi na podwyższeniu, żeby było go dobrze widać.




poniedziałek, 7 czerwca 2021

JANKA KALISZANKA

          Dziś ostatni post z serii moich prezentów. Prezenty od męża. Najpierw było: - To kup sobie ode mnie co chcesz. Tak pojawiła się  Janka Kaliszanka. Kupiłam ją na grupie fb od Kamili Adamczak. Bardzo miła sprzedająca, polecam.  A lalka wyglądała tak:


           Była czysta, zapakowana według moich wskazówek. Można powiedzieć, że w stanie Ikea'owskim - złóż to sam ;)

           Miała dwie dziureczki opisane przez sprzedającą, bardzo malutkie. Paznokietek i na ramieniu. Zakleiłam papką z płata kosmetycznego z Magikiem  i podmalowałam.


            Podkleiłam też od środka miejsce, które było już cieniutkie, tak dla wzmocnienia i skleiłam pękniecie rączki na szwie. Dałam nowe gumki. I oto jest moja urodzinowa Janka.


          Janka to kaliski loczek, tak popularnie nazywany jest ten model lali. Jest wielka, największa z loczków - 68 cm. W porównaniu Agnieszka ma 56 cm.


 Choć obie to loczki - ze względu na fryzurę ich buzie się sporo różnią, nie tylko wielkością.


                                                  Agnieszka


 


                                                     Janka

Agnieszka jest sygnowana , a Janka nie. 

           Janka dostała buciki  i sukieneczkę w zajączki. Tej wielkości lalki maja sporą zaletę, pasują na nie niemowlęce ubranka i buciki. 


                         Mała sesja na tarasowej ławeczce.


 


               To nie koniec prezentów. Obok sporej ilości kwiecia dostałam także zestaw narzędzi do robienia miniatur. Jest to uzupełnienie do ubiegłorocznego zestawu mini wiertarko-szlifierki. Teraz mogę do woli ciąć, wiercić i szlifować.


 

czwartek, 19 marca 2020

WYJATKOWO DUMNA DUNKA

                 Tytuł zaczerpnęłam z piosenki J.Młynarskiego, śpiewanej prze J. Gajosa o miłosnych perypetiach w Skandynawii. A Dunki podobno są bardzo dumne ze swojej urody. Moja Sorine też chciałaby być bardzo dumna, ale z taką buzią trudno.



           Brak brwi i rzęs nie dodaje dziewczynie urody, bez względu na wiek.Dlatego Sorine zarządzała makijażu. 
 Znalazłam najpierw zdjęcie oryginalnego.



          
               Rzęsy pochodzą z Chińczyka i są dla człowieków, ale je troszkę przycięliśmy. Natomiast brwi zostały narysowane węgierską kredką z lat 60tych, świetnie rysującą na celuloidzie. Ponieważ pojedyncze kreski niezbyt  mi się podobały, podpatrzyłam brwi u mojej Agnieszki z PPMK. Troszkę też podkolorowałam usta. Oto jak wygląda teraz.


 Na koniec zdjęcie z Agnieszką, polską koleżanką, niewiele różnią się wzrostem.



 

sobota, 14 marca 2020

ZDĄŻYĆ PRZED APOKALIPSĄ

                 13 w piątek listonosz przyniósł mi bardzo dużą paczkę. To już chyba ostatnie jakie doręczamy, powiedział.  Paczka dotarła, bo Pan Tomek, od którego kupiłam lalkę nie czekał, aż przelew będzie na koncie tylko wysłał. Dziękuję Panie Tomku serdecznie. Wiem, że pieniążki już dotarły, a ja mogę się cieszyć lalką.
                     

                                        Poznajcie  Sørine.

 


            Mam taki zwyczaj, że lalki dostają najczęściej imiona z kraju swego pochodzenia. Sorine jest Dunką. Pochodzi ze słynnej duńskiej firmy Johan Kofod z Koge. Sygnowana jest muszelką i liczbą 49 oznaczającą wielkość.



              Sorine przybyła do mnie w samych bucikach. Nie ma żadnych ubytków i wymagała tylko nowej gumki w nóżkach, no i umycia. Na razie jeszcze nie domyłam buzi porysowanej we wrażliwych miejscach ołówkiem.


 Oczy są nieruchome i chyba pokuszę się o dodanie jej rzęs.


              Dostała sukieneczkę i czerwone, pasujące do bucików koraliki.


             
                A ponieważ nasza nadworna fotografka właśnie przyjechała, to od razu Sorine załapała się na sesję. Niestety tylko domową. U nas nieoczekiwanie, w środku wiosny, spadł śnieg i zrobiło się zimno.




 

wtorek, 13 listopada 2018

TAJEMNICE FIRMY

             W ubiegłym tygodniu udało mi się upolować w ulubionej graciarni bobasa od EMASO.

            Lalka dostała imię Oskar, po jednym z twórców firmy. Ma celuloidowe ciałko i gumową głowę. Jest sygnowana na główce i na plecach Emaso oraz nr. 36 - to rozmiarówka, 36 cm.


          Kiedy chciałam znaleźć coś o lalce i o firmie, okazało się, że jest tego niewiele, a w dodatku sporo tajemnic.

            W 1910 r. Ernst Maar w Mönchröden , Bawaria, założył  firmę produkującą lalki we współpracy z Armand Marseil. On wytwarzał korpusy - oni głowy. Dyrektorem firmy był jego syn Ernst Karl, a firmę zarejestrowano pod nazwą Ernst Maar & Sohn, skrót EMASO. Szybko jednak firma zmieniła sygnaturę na 3 M. Dlaczego?  Kiedy w roku 1923,  Oskar i Elise Maar rejestrują swoją firmę, nadają jej nazwę EMASO!  Zaczynają produkować lalki z celuloidu. 
          I to koniec moich odkryć, niestety. Może macie więcej wiadomości?

           Jak by nie patrzeć, mój Oskar wygląda raczej na lata 60te. Korpus, ręce i nogi z celuloidu, stawy kuliste, łączenie na haki. Z tyłu sprawny piszczek. 


         Włosy rootowane, bardzo sztywne, oczka zamykane z rzęsami. Guma buzi niestety już trochę zmieniła koloryt. Cienie pod oczami to niestety korozja metalu, w którym osadzone są oczy.

             
           Ubrany był z super odszyte ogrodniczki zapinane na plastikowe szelki i domowej roboty sweterek, który nie wytrzymał próby czasu. Dostał ode mnie bluzeczkę w paski. 




            Już wkrótce ponowne odwiedziny u Maggie, która nie może się doczekać, żeby się pochwalić nowymi nabytkami do domku. Pozdrawiamy wszystkich serdecznie z Wichrowego Wzgórza - Maggie i Szara Sowa. Dziękujemy, że jesteście z nami od tylu lat  (6). :)

czwartek, 25 stycznia 2018

OKRUCHY DZIECIŃSTWA




      Zostały mi po niej trzy zdjęcia. Zrobione w Giżycku chyba latem 1962 r. 


      Nie pamiętam losów tej lalki, ale to jedyna lalka z dzieciństwa, która zachowała się na fotografiach. Nie pamiętam jak się nazywała. Kupiona jak przypuszczam w kiosku RUCHu. 


   Długo na nią czekałam i zbierałam fotografie. Nareszcie ją mam. Pokazała się na Allegro w kup teraz, ale nikt nie kupił. Zaproponowałam niższą cenę i sprzedający się zgodził.

 
Zdjęcie Bibi z aukcji
Kiedy wyjęłam z pudełka rzuciły  i się w oczy czarne włosy. Nie wiem jakim cudem pamiętam, ale moja miała włosy koloru skóry , czyli brązowe i chyba (?) nie miała pomalowanych paznokci. Nie mniej zakupiona i włosy, i czerwone paznokcie zawdzięcza firmowemu malunkowi. Były więc dwie wersje? A może nawet więcej?
Moja była bardziej taka:
Ta również była na aukcji, ale przegrałam

      Nabytek dostał imię Bibi, tak Kali i Mea nazywali Nel.
      Bibi wykonana jest z celuloidu, malowanego. Głowa odlana wraz z korpusem, ma wmoldowane włosy i namalowane oczy. Nogi i ręce mocowane na gumki.  Ma 23 cm. Artykulacja podstawowa.
       Na plecach słabo odbity, ale widoczny znak – główka misia.


 To sygnatura Siedleckiej Spółdzielni Pracy MIŚ. Szkoda, że w późniejszych, winylowych lalkach już jej nie stosowano.
      Zakup Bibi sprawił mi wielką radość, to jak odzyskać cząstkę dzieciństwa.
      Pewnie uszyję jej taki strój, jaki miała moja dawna laleczka, niestety nie pamiętam koloru. Muszę też wymienić zużyte gumki, bo nóżki są luźne.
      Przy okazji odkryłam, że widywana na blogach sygnatura głowy misia przypisywana, czy to Siedlcom, czy też innej spółdzielni nie ma z Polską nic wspólnego.


To sygnatura rumuńskiej fabryki lalek Aradeanca. Sporo o tych lalkach znajdziecie na blogu węgierskiej kolekcjonerki i miłośniczki  lalek.
https://bababolond.blogspot.com/