Muszę się Wam pochwalić, że zdobyłam następną laleczkę z
mojej listy skarbów dzieciństwa.
Wypatrzyłam ją na Allegro w stosiku starych zabawek. Cena
była bardziej niż przystępna, bo wychodziło 1zł/szt. Zestaw składał się z trzech piesków PRL (
jeden duży plastykowy pudel z ruchomymi oczkami, jeden pluszowy i jeden
futerkowy na drutach), dwóch marynarzy ( drewniany i plastykowy(, Krakowiaka z
Cepelii, babci z papier mache, temperówki
- dziewczynki na sankach, laleczki z główką z pingpongowej piłeczki,
pierrota, drewnianego kota, dziecięcego zegarka.
Ale tak naprawdę zależało mi
tylko na niej.
Malutkiej Murzynce w częściach.
Plastykowe laleczki kupowało się w kioskach Ruch.
Były najtańsze z możliwych, bo w zależności od wielkości kosztowały od 3,50 do 7,50 zł.
Tak wyglądał kiosk w czasach mojego dzieciństwa |
Były najtańsze z możliwych, bo w zależności od wielkości kosztowały od 3,50 do 7,50 zł.
Miały ruchome oczka, rączki i nóżki oraz główkę na gumki.
Gumki te bardzo często podczas użytkowania przerywały się i trzeba było
naprawiać. Często też nóżki się gubiły lub pękał korpus i wtedy trzeba było
kupić nową. Nie wiem ile przewinęło się przez moje pudełko z zabawkami, ale dużo. Najczęściej były
różowe z włosami malowanymi lub w
kolorze plastyku.
Były też Murzynki.
Cena bardzo mnie ucieszyła, bo dotąd spotykałam na Allegro
różowe w cenie koło 50 zł. Za 10 cm
laleczkę.
Szczerze mówiąc, to sprzedawcy ceny biorą chyba prosto z
kosmosu.
Oczywiście od raz po przywiezieniu do domu laleczkę umyłam i
wymieniłam gumki. Musiałam też nieco podmalować jedno oczko.
Teraz trzeba było wymyślić imię i odziać przybysza. Dostała
na imię Dinah.
Przez chwilę myślałam o spódniczce z rafii i koralikach.
Zdecydowałam jednak, że będzie ubrana
tak, jak w kiosku Ruchu, kiedy siedziała na półeczce ubrana w spódniczkę na szelkach ze wstążki.
Poszukałam nawet starych, jedwabnych wstążek, żeby było jak w oryginale.
Oto Dinah w całej swej PRL’owskiej krasie. Jak przed
pięćdziesięciu, z górą, laty. Dinah pochodzi ze Spółdzielni Estetyka w Warszawie. Firmowe imię Bambi.
Mam Murzynkę, co wcale nie oznacza, że nie będę polować na
różowolicą. Kto wie, co całkiem
przypadkiem można trafić, może i Kiki (Pyza) jeszcze do mnie trafi.
Pozostałe zabawki też chciałabym odnowić i pokazać w odpowiednim czasie.