I czekałam na nią ponad 30 dni. Przyszła zapakowana w kawałek folii bąbelkowej i czarny foliowy woreczek, aż dziwne, że cała. Tak wyglądała po wyjęciu z opakowania.
Golas, zaopatrzony w butki. Ale jakie szkaradzieństwo!
Całe szczęście w zasobach miałam butki od Monchichi, tylko po co małpie buty?
Poszukałam też naprędce ciuszków. Uznałam, że sukienusia od Marzenki, która była trochę luźna na Reginę, nada się doskonale.
Wrzuciłam ten post na szybko, żeby się pochwalić prezentem od M. Lala nie ma jeszcze imienia, no i porządna sesja się jej należy. Cdn.