Grono moich Alberonek powiększyło się
ostatnio o kolejną dziewuszkę. Wydobyła ją ze skrzyni w SH moja córka. Lalka
była na wagę i kosztowała na prawdę grosze. Usiłowałam znaleźć ją w necie, ale
się nie udało. Jest to prawdopodobnie, któraś z schoolgirs. Tak sądzę po
ubraniu.
Lala dostała na imię Celinka. Ma ponad 40 cm. Czarne włosy, niebieskie
oczy z prawdziwymi rzęsami. Przybyła w
dosyć opłakanym stanie. Bardzo rozczochrane włosy, wypłowiała sukienka i brak
podeszwy w jednym bucie.
Włosy jak na Alberonkę ma niezbyt
dobre, strasznie trudno było je rozczesać. U dwóch poprzednich lalek nie miałam
takiego problemu.
Sukienka, na sztywnej halce, jest z
granatowego aksamitu, bardzo spłowiałego, z białym kołnierzykiem i mankietami. Dodatkiem
są dwa białe guziczki z tyłu i duża biała kokarda na agrafce.
Żeby ukryć trochę kolor sukienki
uszyłam jej biały fartuszek. Zrobiłam podeszwę do butka. Butki są bardzo ładne,
z białymi perełkami, imitującymi guziczki z boku. Kokarda przyozdobiła włosy.
Wygląda jak XIX wieczna uczennica z dobrej pensji.
Celinka ma z tyłu główki sygnaturę
Alberon w kolorze niebieskim i bez charakterystycznej ikonki, przedstawiającej
laleczkę.
A oto moje Alberonki razem.
Celinka i Sonia wyglądają jak siostry.
Zobaczcie jak starsza siostra troskliwie obejmuje Sonię.