Święta , święta i po świętach! Mam
nadzieję, że upłynęły Wam w radosnej, rodzinnej atmosferze. Bo mnie tak.
Najpierw wiele zachodu, bo wszystko musi być jak tradycja każe. A tu akurat
zamrażarka odmawia posłuszeństwa na trzy dni przed Wigilią. Żadna choinka nie
spełnia oczekiwań ( u nas zawsze była do samego sufitu). Gaz w butli kończy się
w poniedziałek wieczorem. Ale jak mówią –„po burzy wychodzi słońce” i święta
już przebiegają bez zakłóceń.
Choinka jest jak się patrzy. Co prawda
niższa o jakieś 30
centymetrów niż miała być.
A na choince, po raz pierwszy zamiast
czubka, Gloria w całej okazałości.
Żłóbek z Dzieciątkiem w otoczeniu
chórów anielskich na oknie.
To teraz nadszedł czas na zaglądnięcie
do mikołajowego worka. Są w nim także lalkowe prezenty. Osiem lalek!
Tak mała Jabłuszkowa panna przybyła do
mnie od Mikołaja, który ukrywa się pod
pseudonimem Rudy Królik.
Prezent był dla mnie kompletnym zaskoczeniem, tym
bardziej, że jak pamiętacie, Jabłuszkowa była na liście do Świętego Mikołaja –
Ten Top.
Nawet nie
wiem jak mam dziękować.
Japoński duszek stoi sobie na tamborku ślicznej
Dunki – Gerdy, która u mnie zmieniła imię na Ofelia. Jest to Ofelia w
małoletnim wieku, w czasach, kiedy zamiast umierać z miłości, rzucała w Hamleta
ogryzkami i wkładała mu pod poduszkę zdechłe żaby.
A to pozostała szóstka, w tym czarnoskóra
Biggi, Kewpie, czarny dzidziuś z grzechotką (?), dwie Polly i Jill od Regala.
Wszystkie opiszę dokładniej w
późniejszych postach. Teraz biegnę pooglądać Wasze prezenty.