Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maskotki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maskotki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 30 czerwca 2013

DZIADEK DO ORZECHÓW





         Korzystając z gościnnych występów dwóch primabalerin z teatru Bolszoj, pragnę Wam przedstawić Dziadka do Orzechów. W zbiorze drewnianych lalek, czy postaci baśniowych jest to nieodzowna pozycja, od czasu powstania słynnego baletu. 


         Mój Dziadek jest, jakby to powiedzieć, w stroju nieoficjalnym. Wiadomo, na próby nie ubiera się galowego kostiumu. Jest cały wykonany z drewna i mierzy sobie zaledwie 11 cm. Pochodzi z Niemiec, ale nie jest niestety sygnowany. Znalazłam go niedawno w ulubionej graciarni i bardzo się ucieszyłam, bo zawsze chciałam go mieć. Wolałabym takiego w stroju galowym, ale może jeszcze się kiedyś trafi. 


         Po próbie Dziadek i baleriny wesoło sobie gawędzili w garderobie. Obie Panny miały na kolanach maskotki, dlatego pozwolę sobie przedstawić też fotkę Dziadka z ulubionymi maskotkami moich lal.


 Największy to miś Julki, Hannah – Julie, Biały Miś – Lucynki, brązowy grubasek – Małgosi, fioletowy – Breany, a kotek należy do Beatki. Zabrakło na zdjęciu gąski Niny.

sobota, 24 listopada 2012

MIŚ PLUSZOWY ...





         Zdawałoby się, że pluszowy miś towarzyszy dzieciom od zarania dziejów. Nic bardziej mylnego. Jego historię zapoczątkował amerykański prezydent Teodor Roosvelt. Ranił podczas polowania małego niedźwiadka i żal mu się zrobiło malucha, więc darował mu życie. Wieść o tym szybko obiegła opinię publiczną, przysparzając prezydentowi zwolenników. Morris Michton, właściciel sklepu z zabawkami,   zobaczył zdjęcie w gazecie i zainspirowało  go to do wykonania misia zabawki. Na cześć prezydenta i za jego zgodą, miś został nazwany Teddy. Było to w 1902 r. W 1903 r. niemiecki projektant zabawek Richard Steiff zaprojektował misia, którego zaprezentował na wystawie w Lipsku. Wzór Steiff’a  wywarł wielki wpływ na wygląd zabawki. Dziś oryginalny miś tego twórcy wart jest tysiące dolarów, najdroższy osiągnął cenę 176 tysięcy. Wiele firm produkuje misie i są ich tysiące wzorów. Miś doczekał się licznych książek, filmów i milionów fanów. . W 1984 r. Zostało otwarte muzeum pluszowych misiów w Anglii . Obok misia Teddy znalazły swoje miejsce Paddington, Kubuś Puchatek, Colargol czy nasz swojski Miś Uszatek. Od 2002 r., 25 listopada obchodzimy Światowy Dzień Pluszowego Misia.
         Moje lalki też chciały się do święta przyłączyć i zaprezentować wam swoje misie.

                                                      Miś Niny

                   
                                                       Miś Małgosi


                                                         Miś Julki

    
      A mój miś? Miałam tylko jednego. Był pluszowy, brązowy i wypchany trocinami. Miał szklane oczy i wyszyty muliną nos. Zaginął gdzieś w pomroce dziejów. Wolę nie wiedzieć co się z nim stało, kiedy trociny zaczęły się z niego sypać wszystkimi przetartymi szwami. Pewnego dnia zniknął. Pewnie w krainie wiecznych łowów, wraz z innymi misiami żyje szczęśliwy.

                                               ***
               A przy okazji, ponieważ kończy się listopad podaję temat grudniowej zabawy:
              ***   NA CAŁEJ POŁACI ŚNIEG  ***

wtorek, 25 września 2012

KOCHAM CIĘ JAK IRLANDIĘ


Dla 9 cm Breany (Polly Pocket) świat jest naprawdę wielki. Grządka urasta do rozmiarów ogrodu botanicznego, a rzeczka – oceanu. Breana, ruda Irlandka jest ciekawa świata i lubi podróżować. Oto kilka migawek z jej wypraw na bliższe i dalsze kontynenty.
Świat za szybą samochodu
B: - Misiu, a może masz kanapki w tej torbie?

Nad wielką wodą




Przedzieramy się przez dżunglę
B: - Jaki ten kwiat ogromny, czyżby Victoria gigantea? Nie? Tylko margaretka? Nie żartuj sobie!

Czasem trafiają się łąki pełne kwiatów, a czasem trzeba wejść na drzewo, żeby zobaczyć, gdzie się jest.

Miło odpocząć na ławeczce po trudach podróży. Kot też nadaje się do odpoczynku, oczywiście wtedy, gdy się nie wierci. Fajnie tak poleżeć przed telewizorem .


W którąś niedzielę pojechaliśmy na wycieczkę . Breana pierwszy raz była w prawdziwym lesie.
B: - O jak tu pięknie! Mogłabym siedzieć na drzewie i obserwować mrówki cały dzień.
Potem pojechaliśmy nad jezioro. Breana usiadła nad wodą i ledwie spuściłam ja z oczu zrobiła chlup! Cała sukienka mokra i włosy też. B: - To teraz mogę się już kąpać?
No i skorzystała z okazji. Potem siedziała na pomoście w słoneczku i opalała się, choć ją ostrzegałam, że rudzielce mogą dostać piegów.

 Breana była też w prawdziwym parku dinozaurów. Pogoda była od rana niepewna więc Brea założyła gumową kurtkę.
 Park bardzo się jej podobał. Ogromne bestie nie robiły na niej wrażenia, choć wygląda przy nich jak mrówka. Na jednego nawet usiadła.
Chciała mieć zdjęcia ze wszystkimi, szczególnie z TIREXem, ale tu się objawiła złośliwość rzeczy martwych i bateria w aparacie się wyczerpała.
 Zmęczona przygodami w powrotnej drodze zdrzemnęła się w kieszonce dla telefonu.