Nie
da się ukryć, że znów obchodziłam rocznicę przyjścia na świat.
Którą? Kobiety pytać nie wypada, a chwalić się nie ma czym, bo
ani rocznica osiemnasta, ani setna (jeszcze). ;)
Ale
pochwalić się prezentami, jest ogromnie miło. Najpierw sówki. Za
sprawą syna, synowej i wnuczek przybyły do mnie takie oto sówki.
Sówka
imienniczka, znalazła miejsce na lustrze, bo Tereski są troszkę
próżne. ;)
Dwa
cudne porcelanowe kubeczki z rodzinką sówek, zamieszkały na półce
z ukochana porcelaną. Róże musiały się posunąć.
Nawet
pudełeczka od kubków są piękne i będą służyły jako schowanka
na moje skarby.
Teraz
laluszki.
Dwie
lalki 1:12, do domku dla lalek, pochodzą chyba z UK. Dziadka
znalazłam, jako członka wiktoriańskiej rodziny. Były częścią
prezentu od Metki i JD.
MTM
jest prezentem od mojego M, a towarzyszył jej słuszny bukiet róż. Obok, mój nowy nabytek z SH, Tereska.
Na
koniec pochwalę się bukietem, który własnoręcznie zrobiła dla
mnie córcia, wkrótce absolwenta florystyki. Prawda, że piękny?