Ta przemiła Dorotka z bloga "Pies w swetrze" jest niesamowita. Nie tylko robi śliczne swetry, ale kocha zwierzęta. Ma pieski oraz kotki, tak właśnie w liczbie mnogiej. Ma jeszcze jedną zaletę (hi, hi) nie zbiera lalek.
Dorotka po cichutku odwiedza moje blogi i napisała, że znalazłszy w stodole karton ze starymi lalkami zaraz pomyślała o mnie.
I przybyły. Pancernie zapakowane w liczbie pięciu.
Dorotka nie odnawiała, bo jak napisała, nie zna się na tym i nie chciała uszkodzić. Największą radość sprawiła mi Murzynkiem. Jest identyczny jak mój z dzieciństwa.
Laleczka sygnowana główką misia miała sparciałe gumki.
Trzeba je było wymienić. Zrobiłam spódniczkę z filcowej "trawy" i dałam koraliki. Oraz imię Mea. Imię ma podwójne znaczenie - Mea jedna z postaci "W pustyni i w puszczy" i dodatkowo imię Mea znaczy moja, bo taka sama jak moja z dzieciństwa.
Jak widzicie Mea znalazła u mnie afrykańskie klimaty i temperatury. ;)
Znalazła też koleżankę -Bibi.
Bibi powstała z tej samej formy (SP Miś), ale ma inny kolor skóry, włosy i malunek twarzy, a nawet pomalowane paznokcie.
Mei towarzyszyły bliźniaczki z byłego ZSRR oraz dwa maluszki. Po malunku oczu sądzę, że dzieciaczki od Betty Tong. Cała gromadka po odświeżeniu.
Pozostałe laleczki znajdą opis w swoim własnym poście.
Dorotko serdecznie dziękuję za prezent. Masz wielkie serducho. Pozdrawiam Cię gorąco. ♥
Obserwatorzy
niedziela, 30 czerwca 2019
czwartek, 27 czerwca 2019
JESTEM Z HISZPANII
Mam i ja. Prędzej bym się spodziewała jakiejś nadzwyczajnej staroci niż tego, że w poniedziałek, po południu w koszu będzie leżała Paola Reina! Bo stara porcelanka czy celuloidka nie pociąga dzieci, a co za tym idzie ich mam. Natomiast cudne Paolki są bardzo pożądanymi prze dziewczynki , drogimi lalkami. A tu w SH w koszu, zupełnie na wierzchu leżała sobie taka lala.
Trochę brudna, pomazana czymś czerwonym i czarnym na buzi i nóżkach, włoski zmierzwione. Jednak po za tym calutka.
Miała nawet piękne rzęsy. Miała, bo już nie ma. Podczas odszczurzania włosów odkleiły się i popłynęły . :(
Paolka przybyła golutka i trzeba było ubrać ją, a tu bieda. Jolinka pożyczyła jej spódnicę, w którą wyposażyła ją Ewa. W zapasach wygrzebałyśmy czerwoną bluzeczkę. Niestety na nóżki nic się nie znalazło, bo stópki ma szersze niż Jolina.
Na próżno też szukałam firmowego wizerunku i imienia lalki, dlatego na razie zostanie Paolą. Paola zaprzyjaźniła się z Jolinką.
Razem poszły podziwiać kwiaty na tarasie.
Obawiam się, że czeka mnie robienie sandałków, bo w zasobach znalazłam zimowe butki. No i pewnie trzeba uzupełnić garderobę.
Wolę stare lalki niż nowe, ale Paola jest prześliczna. Skradła mi serce.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Miłych wakacji i udanych urlopów życzę.
Trochę brudna, pomazana czymś czerwonym i czarnym na buzi i nóżkach, włoski zmierzwione. Jednak po za tym calutka.
Miała nawet piękne rzęsy. Miała, bo już nie ma. Podczas odszczurzania włosów odkleiły się i popłynęły . :(
Paolka przybyła golutka i trzeba było ubrać ją, a tu bieda. Jolinka pożyczyła jej spódnicę, w którą wyposażyła ją Ewa. W zapasach wygrzebałyśmy czerwoną bluzeczkę. Niestety na nóżki nic się nie znalazło, bo stópki ma szersze niż Jolina.
Na próżno też szukałam firmowego wizerunku i imienia lalki, dlatego na razie zostanie Paolą. Paola zaprzyjaźniła się z Jolinką.
Razem poszły podziwiać kwiaty na tarasie.
Obawiam się, że czeka mnie robienie sandałków, bo w zasobach znalazłam zimowe butki. No i pewnie trzeba uzupełnić garderobę.
Wolę stare lalki niż nowe, ale Paola jest prześliczna. Skradła mi serce.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Miłych wakacji i udanych urlopów życzę.
środa, 19 czerwca 2019
NAD DNIEPREM
Fabryka zabawek w Dniepropietrowsku (obecnie Dniepr) jest jedną z najbardziej znanych polskim miłośnikom lalek. To z tego ukraińskiego miasta trafiało najwięcej lalek na polski rynek za czasów ZSRR, w tym słynne chodzące lalki, marzenie ogromnej większości dziewczynek. Niedawno zawitała do mnie śliczna Nadia z Dniepropietrowska, dar od Uli.
Nadia produkowana była na przełomie lat 70 i 80tych. Miała kilka wersji kolorystycznych jeśli chodzi o włoski. Mnie trafiła się z różowymi.
Nadia potrzebowała Spa i fryzjera. Całe szczęście włoski są świetnej jakości i bardzo podatne na kręcenie. Tak wyglądała przed fryzjerem. :)
Lala ma też pełne ubranko, składające się z charakterystycznej sukienki (ten sam krój, różne kolory), fartuszka, majteczek i gumowych bucików.
Sygnowana jest na plecach, późniejszym znaczkiem.
Wraz z Nadią przyjechała Polina.
Polina nie ma sygnatury, ale ma metkę.
Tłumaczenie:Krasnojarska Fabryka, Brzóska, Aczyńska Filia, Lalka Polina, dla dzieci 5-10 lat, Art. IO - Brzóska - 90, Cena 28,70. Polina także potrzebowała SPA.
Niestety jej włosy kompletnie nie chcą się kręcić, choć po zabiegach stały się mięciutkie i lśniące.
Ma śliczny kolor oczu, taki miętowy. Usta musiałam podmalować, bo nie było ich widać, całkiem wyblakły. Ma swoją sukienkę, halkę i ciekawe majteczki zapinane na guziki. Ma też plastikowe buciki.
Ponieważ halka zrobiona jest z jakiegoś twardego filcopodobnego materiału z przyszytą metką, nie prałam jej tylko schowałam .
Sukienka wyprała się dobrze i koronki są bielutkie.
Nadia i Polina dołączyły do grona moich kilkunastu lalek z ZSRR. Wkrótce dalszy ciąg prezentacji lalek od Uli.
Nadia produkowana była na przełomie lat 70 i 80tych. Miała kilka wersji kolorystycznych jeśli chodzi o włoski. Mnie trafiła się z różowymi.
Nadia potrzebowała Spa i fryzjera. Całe szczęście włoski są świetnej jakości i bardzo podatne na kręcenie. Tak wyglądała przed fryzjerem. :)
Lala ma też pełne ubranko, składające się z charakterystycznej sukienki (ten sam krój, różne kolory), fartuszka, majteczek i gumowych bucików.
Sygnowana jest na plecach, późniejszym znaczkiem.
Wraz z Nadią przyjechała Polina.
Polina nie ma sygnatury, ale ma metkę.
Tłumaczenie:Krasnojarska Fabryka, Brzóska, Aczyńska Filia, Lalka Polina, dla dzieci 5-10 lat, Art. IO - Brzóska - 90, Cena 28,70. Polina także potrzebowała SPA.
Niestety jej włosy kompletnie nie chcą się kręcić, choć po zabiegach stały się mięciutkie i lśniące.
Ma śliczny kolor oczu, taki miętowy. Usta musiałam podmalować, bo nie było ich widać, całkiem wyblakły. Ma swoją sukienkę, halkę i ciekawe majteczki zapinane na guziki. Ma też plastikowe buciki.
Ponieważ halka zrobiona jest z jakiegoś twardego filcopodobnego materiału z przyszytą metką, nie prałam jej tylko schowałam .
Sukienka wyprała się dobrze i koronki są bielutkie.
Nadia i Polina dołączyły do grona moich kilkunastu lalek z ZSRR. Wkrótce dalszy ciąg prezentacji lalek od Uli.
poniedziałek, 17 czerwca 2019
NASTĘPNY DO GOLENIA
Taki przekorny tytuł, bo nie o golenie chodzi, ale o odświeżenie lalek. Jakoś doba nie chce mi się rozciągnąć i wyrobić się nie mogę, a co raz więcej lalek czeka na ogarnięcie. Na pierwszy ogień poszły dwa maluszki od Uli.
Większy to Japończyk (na pleckach napis JAPAN ) Umyty, oprany, w ciuszkach do Uli. Nazwany Yoshiro czyli grzeczny chłopiec. Wystarczy spojrzeć na minę, żeby uwierzyć ;)
Mniejszy to Schildkröte . Miał tak wyblakły makijaż, że musiałam go podmalować. Dostał spodenki, żeby gołą pupą nie świecił. Nazwałam go Jonas.
Gotowe też są do pokazania Maniek i Lusia (bliźniaczka Lodzi). Lalki ładnie się domyły. Ciuszki przerobiłam z niemowlęcych . Mańka trochę podmalowałam.
Oboje nie maja butków, bo nóżki mają dosyć małe i niemowlęce butki nie pasują, a oryginalnych nie posiadam.
Mańkowi przydałaby się marynarska czapka.
A tak kwitną moje petunie, trochę potargane przez ostatnią ulewę.
Większy to Japończyk (na pleckach napis JAPAN ) Umyty, oprany, w ciuszkach do Uli. Nazwany Yoshiro czyli grzeczny chłopiec. Wystarczy spojrzeć na minę, żeby uwierzyć ;)
Mniejszy to Schildkröte . Miał tak wyblakły makijaż, że musiałam go podmalować. Dostał spodenki, żeby gołą pupą nie świecił. Nazwałam go Jonas.
Gotowe też są do pokazania Maniek i Lusia (bliźniaczka Lodzi). Lalki ładnie się domyły. Ciuszki przerobiłam z niemowlęcych . Mańka trochę podmalowałam.
Oboje nie maja butków, bo nóżki mają dosyć małe i niemowlęce butki nie pasują, a oryginalnych nie posiadam.
Mańkowi przydałaby się marynarska czapka.
A tak kwitną moje petunie, trochę potargane przez ostatnią ulewę.
piątek, 7 czerwca 2019
MEANDRY IDENTYFIKACJI
Obchodzimy dziś Światowy Dzień Lalki. Ciekawych historii
tego święta odsyłam do Wikipedii pod hasłem Mildred Seeley, która była jego inicjatorką.
Od długiego już czasu poszukiwałam wszelkich wiadomości na
temat lalek produkowanych przez Spółdzielnię Pracy „Powiśle” w Kwidzynie. Z
trudem zdobywałam zdjęcia i wiadomości. Te ostatnie w większości, dzięki
uprzejmości pani dr Justyny Liguz,
obecnie kierownika Zamku w Kwidzynie. Odsyłam
Was do jej artykułu na temat tej spółdzielni.
Również kilka ciekawych zdjęć mogę Wam pokazać dzięki Jej
uprzejmości. Wiele zdjęć pochodzi od miłych lalkowych koleżanek,
które pozwoliły mi z nich skorzystać. Ogromnie wszystkim za to dziękuję ♥
Oglądając kolejne
zdjęcia doznałam olśnienia. Miałam w ręku Kwidzyniankę! Miałam i nie wiedziałam
o tym! A przecież tyle się napracowałam, żeby ustalić jej tożsamość. I ustaliłam Tyle, że błędnie!
Ale od początku. W 2013 r. przygotowywałam w mojej szkole
wielką wystawę lalek. Swoich nie miałam jeszcze tak dużo, dlatego wspomagałam
się pożyczonymi. Sąsiadka opowiedziała mi o lalce swojej mamy.
Skontaktowałam się z panią Bożenką i zgodziła
się pożyczyć mi swoją lalkę na wystawę.
Lalka była nietypowa bo z masy papierowej. Ubranko nie jest oryginalne. Lala miała zieloną bluzkę z czerwonymi lamówkami i spódniczkę z czterech klinów, oraz butki.
Historię tej lalki znajdziecie tutaj:
A potem na Dollplanet.ru znalazłam lalki z Iwanofrankowska i
byłam pewna, że znalazłam miejsce powstania lalki pani Bożenki. Sami przyznajcie,
że jest podobieństwo.
Przez pięć lat byłam przekonana, że tak jest, aż całkiem
niedawno zobaczyłam na OLX Kwidzyniankę
bez ubrania.
Porównałam zdjęcia i nie mam już żadnej wątpliwości.
Tym razem
identyfikacja jest pewna i ostateczna.
Wrzucam szczegóły pomocne w identyfikacji. Zdjęcia dłoni, stóp i twarzy.
Wrzucam szczegóły pomocne w identyfikacji. Zdjęcia dłoni, stóp i twarzy.
Zatem kila ważnych informacji o lalkach z Kwidzyna.
Spółdzielnia powstała w 1949 r. jako Spółdzielnia Inwalidów
w Kwidzynie. Od początku produkowano w niej zabawki, ale prowadziła też różne
usługi dla ludności. W 1950 r. rozbudowano dział zabawkarski na którego czele
stanął Mieczysław Kaźmierowski.
„Z czego
zrobiona była ów lalka? Z masy papierowej. W jaki sposób? Najpierw
przygotowywano wygotowaną papierową pulpę, którą wygniatano w metalowych
formach. Tak powstawały główki i korpusy.
Konsystencja masy papierowej nie
pozwalała na tworzenie drobnych detali, dlatego w papierowej papce nie
wstawiano ruchomych oczu, a włosy były "rzeźbione" w rozmokłym
papierze. Dopiero późniejsze modele miały ruchome oczy i włosy.” (J. Liguz)
Produkowanie lalek w ten sposób nie było łatwe. Szczególne
trudności napotykano z suszeniem wyrobów z masy papierowej. Dopiero w 1954 r.
Zygmunt Furmanowski opatentował nowy sposób suszenia - suszarnię powietrzną. Dzięki temu
wynalazkowi spółdzielnia mogła produkować więcej lalek, rezygnując z części
usług.
W 1955 r. Spółdzielnia Inwalidów łączy się ze spółdzielnią „Lalka”
należącą do CPLiA, a w 1957 przekształca się w Spółdzielnię Pracy „Powiśle”. W
tym czasie „Powiśle” produkuje 45 tysięcy lalek rocznie z czego 7 tysięcy na
eksport do Szwajcarii, Belgii i Holandii.
Pudełko, zdj. arch Zamek w Kwidzynie |
Spółdzielnia się rozbudowuje i ciągle udoskonala produkcję.
W 1960 r. otwiera nową siedzibę.
„Głównym tworzywem, z którego powstawały
kwidzyńskie zabawki, poza masą papierową oczywiście, był skaj, a następnie tzw.
"polskaj", derma i poliester oraz drewno, płótno i niewielkie ilości
metali. Używano także włókna satynowego do tworzenia włosów. Do produkcji lalek
"Powiśle" wykorzystywało coraz częściej tworzywa sztuczne. Plastyczka
z Sopotu Anna Smolana opracowała szereg nowych wzorów lalek oraz ich strojów.”
(J. Liguz)
Bucik , zdj. arch. Zamek w Kwidzynie |
Oprócz wspomnianej wyżej projektantki, lalki
projektował B. Górecki. Zdobyły one wiele nagród na wystawach, w tym srebrny
medal 23Targów Krajowych w Poznaniu za
lalki „Krystynka” i „Celinka”. Niestety nie dotarłam do zdjęć tych lalek. A
może to te? Zdjęcie z kroniki „Powiśla”.
Niestety dziś już Spółdzielnie „Powiśle” nie istnieje. Przez
ostatnie lata produkcja obejmowała tylko stroje karnawałowe. Niewiele śladów po
lalkach zachowało się w samej spółdzielni i te dziś znalazły schronienie na
kwidzyńskim Zamku w dziale etnograficznym, gdzie, za jakiś czas, z pewnością
trafią na wystawę.
zdj. arch. Zamek w Kwidzynie |
Jeśli umieściłam zdjęcie kogoś, kto nie wyraża zgody, proszę mnie poinformować w komentarzu. Usunę.
Szczególne zaś podziękowania kieruję do p. Justyny Liguz, Uli Kuklińskiej, E. Kowalskiej, A. Sztylko, O. Iwaniak i oczywiście Pani Bożenki, od której historia się zaczęła.
Szczególne zaś podziękowania kieruję do p. Justyny Liguz, Uli Kuklińskiej, E. Kowalskiej, A. Sztylko, O. Iwaniak i oczywiście Pani Bożenki, od której historia się zaczęła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)