Obserwatorzy

sobota, 29 września 2012

RILLA ZE ZŁOTEGO BRZEGU




         W którąś sobotę rodzinka porcelanek powiększyła się o kolejna lalę z wiadomego miejsca. Kosztowała 3,17 i potrzeba było trochę pracy zanim była gotowa do prezentacji. Miała warkocze, zielone oczy i zieloną sukienkę w opłakanym stanie. Postanowiłam, że wykreujemy ją na Rillę ze Złotego Brzegu, jedną z moich ulubionych bohaterek dziecięcej literatury.


 Trzeba było ufarbować włosy na rudo, bo były takiego niezbyt określonego koloru. I tu problem, farba z krepiny doskonale farbująca ludzkie włosy okazała się na te lalkowe nieskuteczna. Obawiałam się, że farba do włosów też niczego nie zmieni. Przemalowania wymagały także usta, bardzo szerokie. Sukienkę trzeba było naprawić i  zrobić buty, bo miała tylko jeden i to z odklejoną podeszwą. Rączkę, która wyszła z materiału, ktoś przykleił metrami taśmy izolacyjnej i już obawiałam się, że jest stłuczona, ale wystarczyło przywiązać nitką i jest dobrze. 


Po kilku dniach Rilla dołączyła do rodzinki. Suknia  została wyprana, guziczki zastąpiły białe kwiatki. Rilla ma też butki, na razie białe. Na włosy pomógł dopiero pomarańczowy zakreślacz. Buźkę zdobią piegi. 


piątek, 28 września 2012

SŁOŃ W SKŁADZIE PORCELANY




Dziś będzie bardziej porcelanowo niż lalkowo. Korzystając z pięknego  słonecznego dnia, w początkach jesieni, zapraszam do mojego ogrodu na angielska herbatkę.

 Inspiracją są tea time’owe blogi internetowych znajomych Carolin i Bernideen, które chętnie odwiedzam.

Jak wiecie kocham ładne rzeczy, a szczególnie porcelanę. Zbieram pojedyncze sztuki z motywem róży, ale nie tylko. 

Niektóre są u mnie od lat, inne nabywam w SH, czasem dostaję od krewnych i znajomych. 

         Na herbatkę zapraszają dziś Katarzyna i Maggie. 



         A gdzie słoń? 

Jest i nawet nie jeden. To porcelanowe słonie z kolekcji mojego męża.

środa, 26 września 2012

W CO SIE BAWIĆ 3





„ Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i
ta jesień rozpostarła melancholii mglisty woal”
                                      (Jeremi Przybora)
         Tak, za kilka dni już październik i mija czas „Jesiennej dziewczyny”. Zostało tyko cztery dni. Dziękuję wszystkim, którzy włączyli się do naszej zabawy we wrześniu.
        Pora więc ogłosić temat na październik i zaprosić do zabawy, tych, którzy jeszcze się nie przyłączyli. Nie może być inaczej – piosenka na październik nosi tytuł

                                      ADDIO POMIDORY

         I jeszcze jedna zapowiedź. W październiku będzie też

Wydanie Specjalne – Haloweenowe.
Tylko 31 października !

         Temat

UPIORNY TWIST
        
         Czekam na Wasze pomysły. Przypominam, że każdy może przyłączyć się kiedy chce i zrezygnować, kiedy mu się znudzi. Udział w jednej zabawie nie wyklucza przecież udziału w innej. Życzę miłej zabawy i wielu ciekawych pomysłów na lalkowe zdjęcia.




wtorek, 25 września 2012

KOCHAM CIĘ JAK IRLANDIĘ


Dla 9 cm Breany (Polly Pocket) świat jest naprawdę wielki. Grządka urasta do rozmiarów ogrodu botanicznego, a rzeczka – oceanu. Breana, ruda Irlandka jest ciekawa świata i lubi podróżować. Oto kilka migawek z jej wypraw na bliższe i dalsze kontynenty.
Świat za szybą samochodu
B: - Misiu, a może masz kanapki w tej torbie?

Nad wielką wodą




Przedzieramy się przez dżunglę
B: - Jaki ten kwiat ogromny, czyżby Victoria gigantea? Nie? Tylko margaretka? Nie żartuj sobie!

Czasem trafiają się łąki pełne kwiatów, a czasem trzeba wejść na drzewo, żeby zobaczyć, gdzie się jest.

Miło odpocząć na ławeczce po trudach podróży. Kot też nadaje się do odpoczynku, oczywiście wtedy, gdy się nie wierci. Fajnie tak poleżeć przed telewizorem .


W którąś niedzielę pojechaliśmy na wycieczkę . Breana pierwszy raz była w prawdziwym lesie.
B: - O jak tu pięknie! Mogłabym siedzieć na drzewie i obserwować mrówki cały dzień.
Potem pojechaliśmy nad jezioro. Breana usiadła nad wodą i ledwie spuściłam ja z oczu zrobiła chlup! Cała sukienka mokra i włosy też. B: - To teraz mogę się już kąpać?
No i skorzystała z okazji. Potem siedziała na pomoście w słoneczku i opalała się, choć ją ostrzegałam, że rudzielce mogą dostać piegów.

 Breana była też w prawdziwym parku dinozaurów. Pogoda była od rana niepewna więc Brea założyła gumową kurtkę.
 Park bardzo się jej podobał. Ogromne bestie nie robiły na niej wrażenia, choć wygląda przy nich jak mrówka. Na jednego nawet usiadła.
Chciała mieć zdjęcia ze wszystkimi, szczególnie z TIREXem, ale tu się objawiła złośliwość rzeczy martwych i bateria w aparacie się wyczerpała.
 Zmęczona przygodami w powrotnej drodze zdrzemnęła się w kieszonce dla telefonu.



poniedziałek, 24 września 2012

POLAK WĘGIER DWA BRATANKI





         Dziś będzie troszkę węgierskich klimatów. To za sprawą Evy. Laleczkę dostałam od córki, która wykopała ja w jakimś SH. Jest cała z tkaniny. Węgierska lalka etniczna w stroju z regionu Kalocsa. 

Strój jest pięknie ręcznie haftowany. Brakuje tylko charakterystycznego nakrycia głowy, które muszę dorobić. Zobaczcie jak pracowicie wykonano tył stroju.











         To już moja druga węgierska lalka. Pierwsza to Piroshka, którą już Wam pokazywałam.

         Dziewczynom w sesji towarzyszą węgierskie gliniaki.


         I haftowane, węgierskie pudełko na drobiazgi.


niedziela, 23 września 2012

ŻÓŁTY JESIENNY LIŚĆ





         Jesień już. Nie da się ukryć, że jesień wzięła w posiadanie świat wokół nas. Liście przebarwiają się na złoto i czerwono.

Klony

Wrzesień klonów zapalił pochodnie.
Już goreją złotem i czerwienią.
Wiatr w koronach igra swawolnie
Z jesienią, z jesienią.

A tym klonom tak pięknie w czerwieni,
Jakby rozwiał płomienie na wietrze.
A te złote wirują pod niebo
I spadają gwieździstym deszczem.

Po gałęziach wiatr ciągnie jak smykiem.
Gra jesienną płomienną muzykę.
Porywane przez muzyki tony
Tańczą klony, jesienne klony.


         A ja przedstawiam Wam dziś Aurelkę. Jej żółta sukienka pasuje do jesiennych nastrojów.

         Aurelka pozuje w plenerach starego Elblaga.



Jesienna Aurelka i jesienny liść

sobota, 22 września 2012

KUCHENNE KOSZMARY




         Witamy Was znowu z Baszty Szarej Sowy. To widomy znak, że znów leje. Dziś przedstawimy naszą (to znaczy Maggie) kuchnię.
Jakoś tak po Bożym Narodzeniu Maggie stwierdziła, że nie wyobraża sobie następnych świąt bez kuchni. W domu musi być kuchnia i już. Łatwo powiedzieć. A Maggie swoje.
- Nie mam gdzie trzymać talerzy i kubków. Nie mam gdzie ugotować dziecku mleka.
         Trudno, jak mus to mus. Najpierw zajęłam się kuchenką, zrobiłam ją na wzór Westfalki, jaką mieliśmy kiedyś w domu. Maggie nie lubi nowoczesności.
- Żyjemy w czasie vintage – stwierdziła.
Westfalka wygląda tak.

         Oczywiście potrzebne były garnki, patelnia, czajnik. Jest też kosz na opał i śmietnik. Na płycie stoi  żelazko. Nie mamy elektryczności. Mamy za to świece i kryształowe świeczniki po prababce.
         Następnie zjawił się narożny kredensik.
Etapy powstawania.

         I szafka z otwieranymi drzwiczkami. To moje pierwsze próby otwieranych drzwi. Zamiast zawiasów wkleiłam pasek materiału.
         Potem przyszedł czas na kredens. Robiłam go trzy tygodnie. No prawie.


 













         Ma otwierane drzwi u góry i na dole, szybki w drzwiczkach górnych. Tylko szuflady są atrapami. Wszystkie meble kuchenne są w kolorze zielonym z białą przecierką


          Mamy jeszcze drewnianą półeczkę z patyczków do lodów z pełnym wyposażeniem.






Dziś kuchnia wygląda tak, brakuje nam jeszcze stołu i krzeseł.


czwartek, 20 września 2012

A LUCYNA CUD DZIEWCZYNA




         Przedstawiam Wam dziś Lucynkę, to ostatni prezent lalkowy jaki dostałam. Lucynka pochodzi z SH, ale była naprawdę w ładnym stanie. Brakowało jednej rzęsy i bucików. Jak to bywa buźkę miała troszkę przybrudzoną. Najpierw oczywiście została umyta, rzęsy były przyklejone tragicznym brązowym paskudztwem, dlatego trzeba było użyć rozpuszczalnika. Usta były prawie bez koloru. Wyglądała tak.


         Po przyklejeniu rzęs i umalowaniu usteczek, buzia nabrała wyrazu.


         Znalazły się w pudełku jakieś okularki i pasowały jak ulał.

        
         Sukieneczka jest bardzo ładna . Stwierdziłam, że Lucynka będzie dobrze wyglądać z bosymi nóżkami.


         Ulubionym zajęciem Lucynki jest pozowanie do zdjęć. Zapraszamy do osobistej galerii Panny Lucyny. Część zdjęć autorstwa osobistego fotografa, czyli J.D.