Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wątkowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wątkowa. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 września 2018

Bardzo Alternatywne Rozwiązanie Tematu Nowej Eskapady

Bardzo Alternatywne Rozwiązanie Tematu Nowej Eskapady

czyli

Bardzo 
Alternatywne 
Rozwiązanie  
Tematu 
Nowej 
Eskapady

Tak!!! Wreszcie tam jedziemy. Wreszcie wracam na Magury, na krótko, na kilka godzin zaledwie, ale zawsze! Dobre i to. Tęskniłem za tą dziczą, za tym błockiem, za tymi widokami (jeśli cokolwiek widać spomiędzy drzew, bo strasznie zarastają), za tymi kapliczkami, cerkwiami, figurami, chyżami, chatami, ogrodzeniami, studniami, ludźmi i klimatem... tęskniłem za Beskidem Niskim! Od lat mówi się że Bieszczady to taka dzicz, że jak się tam kto zaszyje, to go diabli sami nie znajdą - nic bardziej mylnego - Bieszczady są piękne ale od lat już nie są dziczą. Jedyna prawdziwa dzicz w Polsce (pomijam Biebrzę, Polesie i Białowieżę - bo to tereny przyrodnicze, a nie dzicz) to Beskid Niski. Dzicz bo teren jest po prostu opuszczony, nie zrekultywowany, ale porzucony. Kiedyś były wsie - ale ich nie ma, były PGRy i inne "zdobycze socjalizmu" ale też ich nie ma. Ba, nie ma nawet budek gdzie wnosi się opłaty przy wejściu do MPNu! Trzeba to robić SMSem... lub wcale, bo i tak najpewniej nikt nie zagadnie.  Szlaki? Ależ owszem, szlaki są... czasem człowieka na nich szlag trafia, jak grzęźnie w błocku po kolana... poprowadzone tak by odstraszyć przedstawicieli innych gatunków niż dziki. Dziki na szlakach Beskidu Niskiego czują się jak u siebie. Chwała dzikom! Dlatego dzicz! A i wilki są, i one też się na tych szlakach fajnie czują, no ale jak zrobić neologizm analogiczny do "dziczy" z wilków? Wilcz? No może? zatem Beskid Niski to dzicz i wilcz! Ale ja tam czuję się wspaniale, nie tak bardzo "u siebie" jak na Spiszu czy Pogórzu, ale naprawdę dobrze. W sumie wszystko to co razi w mojej osobie bliźnich bliższych i dalszych (tak około 75% mnie), akurat tam jest na miejscu, komponuje się z okolicznościami przyrody i przy odrobinie dobrej woli może być uznane za jakąś tam zaletę.  

Zatem jedziemy do Bartnego - w okolicach Sękowej odbijamy na lewo i zaczyna się szuter, potem piach, potem kamienie, potem już praktycznie wcale nie ma drogi... na końcu jest Bacówka a dalej to już tylko traktorem. Czyli jesteśmy na końcu świata. Pytam gospodarza o pozwolenie zaparkowania, wyraża zgodę. To jego teren i jego zasady. Wkrótce jesteśmy już na szlaku. 



Zobacz trasę w Traseo

Nie jest to szlak moich marzeń, bardzo chciałem, zajść jeszcze na Kornuty, pokazać im kamienie a potem zejść do Bartnego koło brodu i stamtąd wrócić pod bacówkę, przy okazji oglądając co ciekawsze miejsca... czyli tak mniej więcej wszystko.  Wszak jak śpiewa pewna kiczrockowa kapela "wstań powiedz nie jestem sam!", więc i ja musiałem się liczyć ze zdaniem Marzenki. Stanęło na tym że wchodzimy w Wątkowską, jak będzie dobrze to "zdobywamy" Wątkową i wracamy ta samą drogą - trudno. Muszę się zgodzić. 

 Bacówka od zaplecza.


 I bacówkowy bestiariusz...

 Na szlaku z widokami

 W sumie to żałuję że nie dokumentowałem także tych błotnych odcinków - było by bardziej poglądowo. Teraz szlak wygląda na łatwy, ale zaręczam Wam nie jest taki, tym bardziej że miejscami idzie się dokładnie obok siatek ogrodzeniowych. Zabezpieczenie przed wilkami? ochrona młodnika? sam nie wiem - ale siatki są, miejscami idzie się tuż obok drutów elektrycznego pastucha - wziąłem to na siebie i sprawdziłem że napięcia nie ma, dzięki czemu mogliśmy przejść nieco lepszą ścieżką. 
 Takie widoki, otwierają się bardzo rzadko. Głownie maszerujemy przez las, albo co gorsza odrosty i chaszcze. 

 Pierwszy etap za nami - przełęcz Majdan 625 m n.p.m. 
Stąd już idzie się zdecydowanie lepiej - mamy do dyspozycji szeroką alejkę drogi zrywkowej. 
Tak więc wkrótce  osiągamy Magurę Wątkowską.
 A oto i ona. Kawałek polanki, na której ustawiono kilka punktów "atrakcji" dla turystów. 

 Oczywiście wbijam pięcząchy w książeczki GOT oraz własny pamiątkowy pieczętariusz. 
Obok mnie w tej szarej tubie na drzewie jest termometr - odczyt mówi iż mamy 18 stopni (na nizinach 28 - więc nam klimę duch Magury włączył), do marszu w sam raz. 
 Kopiec pamięci Rafała Wałacha.

 Nogi się rwą do wędrówki a serce zostaje przy Marzence. W sumie bez nóg żyć się da a bez serca? 

 Kamień papieski. 
Idziemy dalej - do Wątkowej już niedaleko. W zasadzie kompletnie blisko, kilka minut marszu już bez podejść, błota i przedzierania się. 

Na szczyt docieramy w świetnych nastrojach.

 Niestety stępelka nie wbiję, bo jakieś kretyn postanowił go wydrapać! 
Nie wiem czy ta rzeź pieczątek na szczytach, to robota jednego bałwana czy wielu, czy to z czczej głupoty czczego umysłu, czy może ma jakiś podtekst światopoglądowy (np. wyznawca marszu dla marszu, bez zdobywania, potwierdzania i satysfakcji z osiągniętych stopni?)
Tak czy siak, jak bym dopadł, to bym skopał... ale dopaść się takiego nie uda, no chyba że przypadkiem. 

 A tak wygląda szczyt Wątkowej...
Jak widać, daleko mu do szczytów w Bieszczadach. Można go porównać chyba tylko do szczytów w Górach Świętokrzyskich, ale tu pewnikiem Ania z Świętokrzyskich włóczęg się wypowie z najwyższym stopniem fachowości. 

 Warunki świetlne - krytyczne - totalnie jasno i głębokie cienie - uwierzcie na słowo to drzewo. 
Stanisław Kucharzyk z bloga Na Pogórzu pewnie by to skomentował cytatem że lasy te "radują duszę poety, martwią serce leśnika".
Pewnie tak samo jak w Bieszczadach, wypasano tu zwierzęta gospodarcze, które zgryzając czubki drzew wywoływały takie ich "bonzajowienie", tyle że w Bieszczadach zachowano połoniny, a tu niestety wszystko zarosło. Zresztą widać po drzewach - to nie jest starodrzew - te buki i graby mają po kilkadziesiąt lat, wiele jest znacznie młodszych.

A skoro wracamy tą sama droga to jeszcze.
 Pokażę Wam ten kamień - pewnie szykuje się jakaś nowa tablica, lub pomnik. 

 I jeszcze najmniej nieudane zdjęcie z punktu widokowego. 

 I kolejny malowniczy, wypróchniały, przeżarty przez grzyba i larwy, rozkuty przez dzięcioły pniak. 

 A na Majdanie pominięty wcześniej "pomnik" jubileuszu powstania Koła Łowieckiego "Ryś".

 Nie żebym się chwalił, ale na zachętę - przy okazji wędrówki, posprzątałem nieco szlak - nie jest tego dużo, bo i teren nieczęsto odwiedzany - ale reklamówka się zebrała. zawiozłem to do Tarnowa, posegregowałem, reszta poszła w śmieci - i tak nigdy nie mam więcej niż 1/3 kubła, a płacę za cały, więc nie mam wyrzutów sumienie iż moje biedne miasto poniosło z tego tytułu jakikolwiek uszczerbek. 

 Bacówka od en fejsa

 i insajda

Zamawiamy kawę - niby czemu mamy parkować na krzywy ryj? A kawa się należy - Miłosz dostaje porcję pierogów. Szarlotki nie ma ;-( 

Wracamy już późnym popołudniem
 Tak wita nas Pogórze

Tak żegna Beskid Niski

I jak tu nie tęsknić za wędrówkami?

Do zobaczenia na szlaku!

Ps. Szef Bacówki, szuka rąk do pomocy - więc jak by ktoś się chciał urwać z cywilizacji i zadokować gdzieś gdzie go diabli nawet nie znajdą... to...
EDYCJA SPECJALNA
 Dzięki Madze uzupełnić mogę swój wpis, przepiękna piosenka o Bartnem, która gdzieś mi umknęła, pewnie jak tysiąc innych piosenek. Posłuchajcie, warto.