Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pogórska Wola. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pogórska Wola. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 29 maja 2022

Wiwat maj, drugi maj... czyli na spotkanie ze śmiertelnym zagrożeniem

Rowerami jedziemy, bo czemu nie? Pogoda sprzyja, w pracy u mnie i u Piotra druga zmiana (w sumie to pracujemy razem, więc dziwnie by tak było gdyby były różne), Marek całkiem wolne ma, no to czemu nie śmignąć... gdzieś... na kilka godzin. No wiadomo nigdzie daleko, bo się nie da, bo  czasu musi starczyć na powrót i zameldowanie się na stanowiskach. Ale gdzieś tak lajcikowo, na luziku, pojeździć, posiedzieć... ognisko zapalić, kiełbaskę w ramach obiadu skonsumować...

W sumie grupka maleńka, ale nie każdemu pasuje termin, albo jest na większej wyprawie.

Tak sobie kręcimy to tutami, to tamami, pętelki kreślimy i przelotówki no zobaczcie:

Takie kręcenie, ale fajne.

A gdzie to śmiertelne zagrożenie? Zapytacie!
Otóż patrzcie!

Zagrożenie nr. jeden - przeprawa przez rwący, szalony potok, spieniony falami i niosący w nurcie wyrwane pnie tysiącletnich dębów...

Zagrożenie nr. dwa - Potworne, jadowite gady, czyhające na nas na polnych drogach! chcące rzucić się nam do gardeł i wstrzyknąć truciznę która zetnie krew w naszych żyłach.

Ale wróćmy do początku (w sumie to trudno wracać do końca, ale tylko w tzw. makroświecie, bo już w świecie kwantowym, lub w pewnych modelach czasoprzestrzennych początek i koniec to tylko kwestia umowna) - zatem wróciliśmy.
I jedziemy...

I cały czas śmierci w oczy patrztymy

znaczy teraz nie patrzymy, bo patrzymy na Mościckie Centrum Kultury

Ale już na Woli Rzędzińskiej - jak zobaczyć możecie na mapce zatoczyliśmy pętelkę - spotykamy szalony cyrk Eli i Leszka Kępińskich - czyli kolejną imprezę organizowaną przez Kępa Sport!

I co by nie mówić, zawsze są to imprezy na najwyższym poziomie organizacyjnym, ze świetną oprawą...
A i żeby  nie  było... NIE BIORĘ W NICH UDZIAŁU! - nie mam najmniejszego konfliktu interesów. Po prostu i Ela i Leszek i to co robią jest świetne!
Ps. a z tego co wiem, to co najmniej kilka osób czytających tern blog, to sportowcy amatorzy, więc jak spotkacie na ofertach, że imprezę organizuje Kępa Sport, to macie gwarancję że będzie ona zorganizowana dobrze.

Pięciocentymetrowe śmiertelne zagrożenie... zostało złapane i delikatnie przeniesione w bezpieczne miejsce

A my kręcimy sobie dalej

Aż na Pogórską Wolę i tu... śmiertelnie ryzykujemy wszelkie możliwe i niemożliwe choroby które dietetycy wymyślają by skłonić nas do stosowanie proponowanych przez nich diet. 

Profesjonalne - małe - wygodne. Takie powinno być ognisko turystyczne. Tyle opału by ognisko wygasało samo, gdy jedzie (idzie) się dalej. wtedy wystarczy np, zasypać je ziemią, lub zalać wodą

Parking leśny na Pogórskiej Woli... choć może "w" Pogórskiej Woli... tak jak wiecie w Ukrainie, w Węgrzech, w Hawajach... ;)

przedwiośnie choć maj...


Tak więc wiecie... było ekstremalnie niebezpiecznie ;) Ale do pracy dotarliśmy na czas.

wtorek, 5 kwietnia 2022

Poszedłem sobie do Marzenki

Ot tak na piechotę, bo czemu nie? Mógł bym podjechać samochodem, ale po co? Mógł bym rowerem, ale chciałem się przejść. Lubię chodzić, w końcu to nas różni od małp. Wszak Platon czy Arystoteles byli perypatetykami którzy swe przemyślenia definiowali i przekazywali w czasie spacerów. Więc wiecie... Odyseja Kosmiczna Kubricka powinna się zaczynać nie od czarnego monolitu, ale od... pierwszego spaceru hominida który spostrzegł że wtedy widzi więcej i jego horyzonty ulegają ogromnemu rozszerzeniu!

Pamiętajcie wasze człowieczeństwo to nie samochody, ubrania czy smartfony, wasze człowieczeństwo to zdolność do chodu.

Więc na co czekacie? Zamiast czytać moje pierdoły, ubierajcie buty i idźcie na spacer, na pewno  ie będzie to czas zmarnowany.

Jeśli ktoś jednak został... no trudno, nigdy nie miałem zdolności do przekonywania, to nich sobie chociaż poogląda:

Lubię zaglądać do Marzenki na cmentarz, nawet jak jadę gdzieś w tamtym kierunku, to albo przystanę, albo chociaż pomodlę się kilka sekund przejeżdżając obok.

Tu na razie jest ściernisko... ale będzie blokowisko... mam nadzieję że nie...  
Pola skrzyszowskie - w zasadzie duży kompleks nieużytków nieekologicznych

Nie ma to jak życie pod wiaduktem

Ktoś tu kiedyś zginął, ktoś inny postawił krzyż, pewnie jak wykaszali, to go przewrócili. znalazłem postawiłem na powrót, już tak by przy koszeniu nie uszkadzali dalej, pewnie wkrótce i tak sam rozsypie się ze starości. Ale po co to przyśpieszać?

O jest go tam dużo.... bardzo dużo... Swoją drogą, ta ziemia ma jakiegoś właściciela, to czemu od niego nie egzekwować by wykaszał draństwo kiedy jeszcze młode i nieszkodliwe?

Taki ścieżki... lubię!

Teraz to już nie atrakcja, ale wtedy to było pierwsze mrowisko z mrówkami w sezonie które spotkałem

Jeden z moich ulubionych krzyży - Pogórska Wola

współczesna - ale z biegiem lat nabierze patyny i pewnie za dwa stulecia ktoś będzie się nią zachwycał.

Tak jak tym krzyżem w centrum Woli Rzędzińskiej


Pomnik poległych - w sumie to się odechciewa polegać za ojczyznę jak sobie człowiek uświadomi że go mogą uhonorować takim pomnikiem ;)

Cmentarz wojenny nr.204 przytulony do cmentarza parafialnego a w tle parafialny kościół

Zgaduj zgadula - przed czy po "zmianie" czasu?

Opuszczona działka

Rozlewiska Małochlebówki

I mosteczek przezeń

Niezmiennie moja ulubiona chatynka w tamtych miejscach - jak bym miał odpowiednio dużą działkę to bym ten domek odkupił i sobie na działce postawił

Bobrowisko

A to już ciekawe neogotycka brama do stajni przypałacowych Xiążąt Sanguszków

Wieczorem zaś - kolacjonarada korbowa w Białym Piecu


wtorek, 28 sierpnia 2018

BARS 203 - zdobyty

Tym razem już nie bawiłem się w wytyczanie nowych szlaków, miałem ściśle określony czas (plus minus kilkanaście minut, na nieprzewidziane okoliczności) i jasno określony cel... kurza twarz! Sam siebie nie poznaję!

W każdym razie - chciałem koniecznie do tej bazy dojechać. 


Zobacz trasę w Traseo

Odpalam rower i... szybciutko modyfikuję zaplanowaną trasę, nawet nie wiem czemu, na pewno nie było to świadome wprowadzenie elementu spontaniczności, po prostu uznałem że tak będzie lepiej. 

GUMNISKA
 Mostek "Wszystkich świętych"
Tak wiem powtarzam się, ale bardzo mi się ta nazwa którą sam wymyśliłem podoba, teraz i tak jest już komfort - pierwotnie nie było barierek, a szczebel był co drugi, więc wtedy się przechodząc Wszystkich Świętych wzywało. Teraz już spokojnie można przejechać. 

POGÓRSKA WOLA
 Miejsce zamordowania kilku Polek, w tym Heleny Marusarzówny przez Niemców (którzy dziś uczą nas demokracji... było by zabawne gdyby nie było tak przerażające) 
Pokazywałem już je kiedyś, ale zawsze warto przypomnieć, tym bardziej iż jechałem dokładnie obok niego. 

MACHOWA
Tak daleko jeszcze się ostatnio nie zapuszczałem, no to najwyższa pora. 
 Przydrożna dawna wiejska zabudowa, dziś to już relikty, skansen na żywo, warto popatrzeć, bo wielu z nas w takich domach spędziło dzieciństwo, nawet jeśli nie całe to jego szmat. 

W sumie to przegapiłem odbicie w lewo - cały czas zresztą jechałem poboczem "pod prąd". Trudno droga rowerowa urwała się zaraz za Tarnowem, a ja nie będę ryzykował że jakiś "uprzejmy" co to innym "ułatwia wyprzedzanie" (nie brak wciąż takich idiotów) , wjedzie mi na tyłek zjeżdżając na pobocze,  pomimo linii ciągłej. A w ten sposób przynajmniej bym go widział i miał czas odbić do rowu, Trudno poharatam siebie i rower, ale przeżyję.  Miałem dwa takie wypadki, ale na szczęście udało się zmieścić pomiędzy rowem a puszką z zamkniętym wewnątrz kretynem. Gdyby mnie zatrzymała Policja, to gotów byłem do awantury i na pewno bym mandatu nie przyjął. Ale mnie nie zatrzymali, więc może jechałem prawidłowo? Sam nie wiem - przepisy ruchu drogowego piszą u nas osoby o tak niebotycznej inteligencji że ich dzieła, stają się niezrozumiałe dla zwykłych śmiertelników.

No ale wróćmy do przegapienia. Patrzę na ekranik Hammera i konstatuje że mam nadrobione sporo minut, w sumie wprawdzie pod górę, ale za to z wiatrem lekko w plecy, więc jechało się całkiem szybko. Zatem postanawiam pokazać Wam jeszcze bonusik i zajechać do centrum  Machowej. Ale wpierw cmentarz a na nim ładnie oznaczony.  

 Grób Otto Schimka.
Dla nas bohatera który oddał życie bo nie chciał strzelać do Polaków, dla Niemców tchórza i zdrajcy... bo nie chciał strzelać do Polaków! 
Miejsce rozstrzelania chłopaka pokazałem jeszcze na starym blogu.

A potem to już prowadziła droga, a że prowadziła obok urokliwego drewnianego kościółka... no to jak mogłem nie przystanąć?   


Kościół św. Trójcy.
Powstał w latach  1773 - 78. Zbudowany przez Macieja Niemyskiego (zakładam że był fundatorem, a nie że budował wszystko sam ;-) ).
 
 W podziemiach pochowano Henriettę Ewę Ankwicz i jej rodziców (link - do Wiki), która stąd była i tu po śmierci powróciła. 

 Kościół drewniany, zrębowy, szalowany deskami - kształtny i wart zobaczenia. 
 
A to ja w szybce... ;-)

Niestety zamknięty na głucho. więc musiałem uszczknąć co nieco jego tajemnic przez okienka.

 Rodzaj kaplicy bocznej - świetlicy? przy kościele. Wygląda nieco jak izba pamięci.

 Nawet portrecik Otto Schimka się tu znalazł. 

 Przedsionek.

 Naprawdę ładny i ciekawy obiekt.

Kawałek dalej... SKLEP!
W sklepie 4-Move! 
rany ale mi się pić chciało!  
No ale Kapliczki nie przeoczyłem.
 Urokliwa drewniana, na prywatnej posesji, ale doskonale czytelna z drogi.
 
 "Na większą chwałę M.B. tę kaplicę zfundowali
Stanisław i Katarzyna Jasiakowie R. 1879 dnia 18 C
Proszą P. Przechodniów o Westchnienie do Boga."

A potem już śmigałem z górki i bardzo szybko. Nie wpadły mi zresztą w oko żadne miejsca gdzie chciał bym się zatrzymać. W efekcie szybko osiągnąłem

ŻDŻARY
Mała wioska, nic nikomu nie mówiąca, zaszyta gdzieś w lasach, była by taką po kres świata gdyby nie... 
Sowieci. 
Którzy właśnie tu postanowili założyć sobie bazę.
I tak w roku 1985 owa baza powstała. 
Przeczytać można że to miejsce wybrano ponieważ "leży w połowie drogi między Berlinem a Moskwą" - mi się ta "połowa drogi" jakoś nie widzi - ale może po prostu nie znam się na mapach?  
 W każdym razie była to baza wojsk łączności, mieli tu transformatory, potężne anteny i całą masę innego sprzętu. Pierwotnie stacjonowała tu kompania - około 150 ludzi, ale w planach była rozbudowa kompleksu do pojemności około 100O żołnierzy.
 
 Zachodzę ich od tyłu, w zasadzie zajeżdżam, w/g wszelkiej sztuki taktyki militarnej ;-)
 
 Cóż kiedy obiekt nie jest broniony! 

 Co innego pod koniec lat 90-ych ubiegłego tysiąclecia. 
O wtedy z KPN (kto jeszcze ich pamięta?) jechało się do Czarnej  Tarnowskiej skąd w asyście "przypadkowo" obecnych milicjantów i UBeków (skąd wiedzieli?, kto kapował?)  szło się pod bazę i protestowało przeciw obecności Sowietów na "świętej polskiej ziemi".
Owe protesty oglądało trzech wartowników - zdziwionych, zdumionych, nie kumających ani słowa, ale którym nakazano zachować spokój... więc byli spokojni. 

Tylko że wtedy bym się na taki okrążający manewr nie odważył... bo pewnie któryś mógł by z kałasza serię w moim kierunku puścić, trafić z tej broni nie jest łatwo - ale przy trzydziestu nabojach w magazynku - można oberwać nawet kompletnym przypadkiem. 
 
 Obecnie obiekt jest zdewastowany - owszem nie mam pretensji do władz gminy że cześć infrastruktury przejęli (choćby studnie głębinowe) - ale że zniszczono resztę, tego pojąć i zaakceptować nie umiem - Wycięcie w pień ciekawostki historycznej (to co pozostawiono - to nie z dobrej woli tylko raczej dlatego że bez super ciężkiego sprzętu tych bunkrów ruszyć by się nie dało) i pozwolenie by teren zarastał "naturalnie" - nie jest "rekultywacją"!
 
 I znowu ja - dzielny zdobywca - niebronionych obiektów ;-) 

 Na dachu bunkra obsługi anten. 
Swoją droga to też mi się nie widzi - bo oto mamy cztery potężne hangary - każdy przedzielony wewnątrz półprzegrodą ale nie łączą się ze sobą wzajem inaczej niż przez zewnętrze - Raczej nie był to budynek obsługi tylko schron na sprzęt. 
Ale mniejsza. Tyle zostało z tego cieszyć się trzeba. 
 
 Ostatni rzut oka i w drogę - tym razem ścieżką do drogi asfaltowej, potem znów odbijam w las i leśną drogą do Pogórskiej Woli - stamtąd na Jodłówkę-Wałki i przez wolę Rzędzińską do Tarnowa - ale tego odcinka już nie dokumentuję - czas zaczyna wyraźnie wykraczać poza margines który sobie dałem i muszę tęgo cisnąc, a tu wiatr w pysk i nie jest lekko. 
Trudno - nie zawsze musi być lekko, zresztą już nieraz zauważyłem, że na rowerze jak się człowiekowi śpieszy to nigdy nie jest lekko!