Zatem zajeżdżamy i meldujemy się u drużynowego.
Akurat wraz z właścicielem ośrodka oglądają pobojowisko jakie po sobie zostawiły dzieci gdy ich rodzice urządzili sobie pijacki "wieczór integracyjny" - wyobraźcie sobie że wytłukły kamieniami złote rybki w oczku wodnym! Ale mniejsza o debili.
Schodzimy na pole namiotowe, Mikołaj w swoim żywiole, Miłosz nietomny ze zmęczenia i atrakcji jakie dla nich były przygotowane. ustalamy ile czasu zajmie im spakowanie sprzętu i .. idziemy na szarlotkę i kawę i kwas chlebowy do Schroniska Dobrych Myśli.
Kawusia i kwas są szybko, ale szarlotka w piekarniku, dlatego brakło jej na tym zdjęciu - ale była pyszna.
Potem rzecz jasna my zjeżdżamy, oni schodzą i ... wpadłem na pomysł żeby Marzenkę porwać jeszcze do Kąśnej (i tak w pobliżu przejeżdżaliśmy), do dworku Paderewskiego - ot tak na krótki spacerek po parku.
Nie będzie żadnych krajoznawczych opisów, miejsce jest znane, komu nie to podsyłam link.
A oto inkryminowany harcerski szpej, zastanawiam się czy myśmy też tyle ze sobą nosili?