Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tanew. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tanew. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 lipca 2022

Kamienie, szumy i świerszcza brzmienie... czyli drugi dzień Roztoczem serca karmienie.

Straszne poślizgi mam z publikacją na blogu to w okolicach miesiąca, już się zrobiło, a z publikacją bloga na moim profilu twarzościanowym to jeszcze w zimie jestem...

A swoją drogą, jak ktoś ma Insta, to niech znajdzie Beskidnicka i tam jest w miarę aktualnie, aczkolwiek bez opisów tak gawędziarskich jak te tutaj, z drugiej strony często znajdzie wygłupy i foto żarty, więc też zawodu być nie powinno.

Ale wracajmy na Roztocze - Po wczorajszym deszczu nie został nawet ślad, nie cierpię tego porannego wstającego oparu, już wolę spiekotę i powietrze suche jak żarty Strasburgera niż takie "świeże" poranki, ale na szczęście bryza skutecznie rozgoniła wstające miazmaty i można było działać bez bólu głowy (żebyście sobie nie myśleli, odkąd poznałem Aneczke nie miałem ani razu kaca, więc jak piszę "miazmaty to nie o kaca chodzi, ale o wyziewy odparowującej gleby). Szybka kawa, jakieś śniadaniopodobne posiłki, wdziewamy ciuchy - o dziwo też na tej bryzie przeschły (poza moją bandanką, którą schowałem do sakwy przy rowerze i zapomniałem wyjąć - ale i tak ją wdziewam, co niestety kosztowało mnie będzie ujawnione za kilka dni przeziębienie zatok czołowych) i w drogę. Punkt pierwszy kamieniołom...

Nasz ośrodeczek "Roztocze" - a jakże by inaczej? ;) . Jeszcze się nie żegnamy, samochody stoją na ośrodkowym parkingu, jednak domki już zwalniamy, do sprzątania.

Nie do końca jestem pewien czy wszystko do wszystkiego pasuje

Z "Roztocza" do kamieniołomów jest bardzo blisko, ale po drodze jeszcze cmentarz żydowski więc postanawiamy go odwiedzić. główny cel naszego dzisiejszego kręcenia to jednak Puszcza Solska.

Tabliczka piękna - dalej już tak ładnie nie będzie

Teren okrutnie zarośnięty, macewy poprzewracane, popękane, wszystko niszczeje. Potem z Izraela przyjadą tanatoturyści (to oficjalna, naukowa nazwa, zjawiska polegającego na odwiedzaniu cmentarzy, w tym momencie sami byliśmy tanatoturystami), dziennikarze i będzie im się pokazywało jak to Polacy niszczą lub pozwalają na naturalne zniszczenie zabytków żydowskich. I żaden z nich nie zapyta - czy aby te cmentarze nie należą do gmin wyznaniowych, które maja obowiązek się nimi zajmować?

A to druga strona medalu - zdarzają się i tacy "patrioci" - na szczęście rzadko.

Kamieniołom "Babia Dolina"


Niesamowite miejsce

Mógł bym tam kilka dni spędzić, nie wychodząc wcale


Ale musiałem zadowolić się krótką wspinaczką ;)

I jeszcze taką fajną wieżę postawili - świetny pomysł

Widok z góry na "Babią Dolinę"


Się rozmazało bo ciemno było, ale to nawet dobrze, to może ktoś nie doczyta, i zapragnie sprawdzić na własne oczy...
Oj trzyma nas ten kamieniołom, trzyma - ale wiecie  - droga też kusi... Więc jedziemy.
Tu stał dom komendanta sowieckiego obozu w którym więziono i mordowano polskich żołnierzy.
Przystajemy i w "hołdzie" dla zbrodniarza opróżniamy pęcherze.  Niestety nie możemy tego zrobić na jego grobie.

A to cmentarz jego ofiar



Taka ciekawostka - tu na zdjęciu znajdujemy toponim "Błotek" vel "Błótek" - w opracowaniach internetowych znalazłem "Błudek" ... ciekawe kto ma rację.


Jedziemy dalej a tam... Susiec, a jak Susiec to oczywiście...

Choć mogli by być bardziej podobni...
A teraz coś co cieszy mnie chyba najbardziej - poza oczywiście samą wycieczką. 
Granica zaborów, granica kultur, granica światów.


Zatrzymujemy się na moment, posiłek, popitek. Część Korby zostaje wcześniej w luksusowym hotelu - jakoś nie moje klimaty.



Budka wartownicza - tuż po przyjeździe - a tu zaczyna się szlak Szumów nad Tanwią, zauważam w niej człowieka ubranego na zielono, więc gonię tam z zapytaniem czy na rowerach można wjechać... a człowiek... całkiem prywatny! Sam nie wie... Ale zgodnie śmiechem wybuchamy ;)

A my? No cóż... jedziemy, tam gdzie się da.


Istotnie szumią te "Szumy"

Dziewczyny wciągają rękawki, w obronie przed chłodem od wody, a ja... no cóż było brodzenie, było...


źródełko miłości... no cóż ... jakoś sob9ie poradziłem bez niego ;)

Waleczny tu lud, chwała bohaterom

Laski się pozują, ja się brodzę a tablica upamiętniajaca 50 lecie powstania pierwszej stanicy harcerskiej na Roztoczu się wisi

A to już samo serce Puszczy Solskiej, tu też jak nie ziemianki partyzanckie to inne pamiątki po historii, a nawet trafiliśmy na obchody, orkiestry, śpiewy itp.

Zauważcie jakie tam są "czyste" lasy, cały posusz usunięty i to na długo przed tym nim pojawiły się pomysły "zbierania chrustu". Tym razem chodzi o coś innego - pokazuję Ani grubą warstwę ciemnego wtrętu w otaczające nas piaski - to ślad po pożarze. Bory płoną jak szalone, w przeciwieństwie do lasów, a tu same bory jak okiem sięgnąć. Więc chcąc uniknąć ogromnych strat, trzeba poświęcać siły i środki na wywożenie posuszu na tereny otwarte.

Tak w zasadzie top gdzie my jesteśmy?

No dobra pojawia się jakaś cywilizacja, jest szansa na to że nie będziemy błądzili po leśnych ostępach w nieskończoność ;)




pamiątek naprawdę mnóstwo, a każda ważna, każda coś istotnego mówi o historii tych ziem.

Do Sienkiewicza czas wrócić ;)
a propos, u mnie na instaprofilu znajdziecie to zdjęcie, ale ciut przerobione...

A bym zapomniał, zatoczyliśmy koło i znów jesteśmy w Józefowie

A potem pakujemy się w samochody, przebieramy z grubsza i jedziemy odwiedzić najsłynniejszego chrząszcza (który bynajmniej chrząszczem nie jest a szarańczakiem) a do tego za kilka dni w innym poście pokażę Wam naprawdę robiącego wrażenie "chrząszcza" ;)

Przystajemy - były plany jeszcze spaceru rowerowego, ale po podliczeniu czasu, który nam został, dochodzimy do wniosku, że rowery pozostaną w i na samochodach a my pospacerujemy.

Towarzystwo zgłodniało... ja w sumie też, ale jakoś nie mam ochoty na dwudaniowy obiad w drogiej restauracji, wolał bym kebsa albo pizzę, no trudno dla towarzystwa to cygan dał się powiesić ;)
Zatem i ja zapadłem w "Perle Roztocza" ... hmmm "Perła Roztocza", brzmi pięknie, równie sensownie co
"Turnia Pomorska"

 
ale skoro już tu jesteśmy... no to wpraszam się na salony

A potem obiad - ja zamawiam gulaszówkę - przyzwoita, ale do tej z Taurusa jej daleko. Ktoś falki, inni kotlety z surówkami i frytkami...
No nic, po wyżerce czas na spacer.
 
Rewelacyjna kapliczka słupowa.

Szkoda że nie znalazłem jej opisu


Szczebrzeszyński św. Mikołaj - barok ale znośny

Ot on chrząszcz patyną napuszczony


Buble gofry - nawet dobre... Ale to już pożegnanie z Roztoczem


Teraz do samochodów i jazda... Domy czekają... Czasami nawet my mieszkamy w domach ;)

Ale nie za długo, wkrótce kolejny post, a jakże... wyjazdowy