Ma to sens, nie śmiejcie się im głębiej w las tym więcej drzew prawda? No guzik a nie prawda - mniej więcej stale jest tych drzew tyle samo, w końcu naturalnych lasów mamy całkiem niewiele, a przeważają plantacje. Z drugiej strony im głębiej w last tym... wiatr słabszy! I o to chodzi! Dzień wcześniej jechałem dwa razy po trzydzieści kilometrów stale z wiatrem w pysk z tym że raz wiał mi w lewy a raz w prawy półgębek. Zatem nogi miałem już zmęczone - rankiem wprawdzie wiatr wiał mi w tyłek ale już teraz znowu wmordęwind. Zatem tendencja by śmigać przez las wydaje się nader rozsądna. Problemem jest że wpierw trzeba do tych lasów dokręcić, a potem znaleźć jeszcze przez nie sensowny przejazd i to już wcale nie jest takie proste, nawet gdy dysponuje się mapą z GPS. Czemu? A choćby temu, że ścieżki które wydawały się obiecujące... okazywały się traktorostradami i to startującymi z gospodarskich podwórek, albo rozmnażały się w trzydzieści różnych ścieżek, bo akurat tam urządzono mygło i wszystko zostało rozjeżdżone maszynami do zrywki drzew. Do tego jeszcze tuż po wjeździe w las sygnał GPS padł i musiałem nawigować na cuja tudzież kompas. Ale przynajmniej mniej wiało...
Zobacz trasę w Traseo
Jak łatwo zauważyć, ślad kończy się w lesie! Razem ze śladem skończyło się wskazywanie drogi - choć Bogiem a prawdą i tak było średnio przydatne. Ale co tam, przygoda wyśmienita i tylko to się liczy.
I tu zapis trasy się kończy - ale nie kończy się przygoda. Teraz trzeba jeszcze przejechać przez las. Trwa polowanie - mam nadzieję że czerwona kurtka uchroni mnie przed postrzałem przez jakiegoś bałwana z dubeltówką. Ale strzały słyszę bardzo wyraźnie - nie są dalej niż kilkaset metrów na prawo (południe) ode mnie. Sam droga jest przyjemna - szuterek, las jest stosunkowo młody, jeszcze niema w nim wycinek więc drogi nie rozjeżdżone maszynami do zrywki. Do tego wiatr znacznie złagodniał, mogę nadrobić nieco czasu, który poświeciłem na zapoznawanie się z kapliczkami, krzyżami i okolicą. Niby mam go zapas, ale mam też świadomość że las wkrótce się skończy i znów będę musiał jechać pod wiatr, na otwartej przestrzeni, a tam już na pewno niczego nie dam rady nadrobić.
Jak łatwo zauważyć, ślad kończy się w lesie! Razem ze śladem skończyło się wskazywanie drogi - choć Bogiem a prawdą i tak było średnio przydatne. Ale co tam, przygoda wyśmienita i tylko to się liczy.
BRZESKO
Całkiem współczesna figura maryjna, ale z szansą na stanie się zabytkiem.
Bardzo ciekawa, już nie barokowa, jeszcze nie neogotycka figura maryjna, ja nazwał bym to neorenesansem. Warto zwrócić uwagę na fakt iż Matka Boska trzyma Jezusa na prawej ręce.
U stóp Maryi dwa przedstawienie figuralne i symboliczne przedstawienie miasta - takie portrety robiono w późnym renesansie właścicielom miasta! Ale Brzesko zakładał Spytko Melsztyński, a nie Stecowie! Czyżby kwestia dziedziczenia? a może Stecowie byli właścicielami wsi w okolicach Brzeska, które teraz znalazły się w jego granicach? Tym bardziej że to nie jedyna fundacja tej rodziny na tym terenie! Z drugiej strony gdyby byli właścicielami dóbr ziemskich, to skąd to miasto? Muszę rozkminić ten temat?
Ale przy okazji spotkałem patrona - nie mam ich zbyt wielu.
Całkiem możliwe że płaskorzeźby mają rysy twarzy swych fundatorów.
Leśne miejsce odpoczynku. całkiem fajna inicjatywa.
SZCZEPANÓW
Miejsce gdzie urodził się św. Stanisław Studnia, dąb i kapliczka oraz kolumna z figurą.
Barokowy - kościół p.w. Św Stanisława Szczepanowskiego Biskupa Męczennika.
ładny skromny (tak wiem to oksymoron) barokowy kościółek. Obecnie pełni rolę kaplicy przycmentarnej, a funkcję sanktuarium przejął nowy, znacznie większy neogotycki - ale tam dojedziemy.
I dojechaliśmy - nie bez przygód - bo zapragnąłem jeszcze zobaczyć dom weselny o szumnej nazwie... "Forteca" ... pomińmy ten epizod milczeniem. za to jak robiłem objazd żeby nie wracać tą sama drogą, to znalazłem kolejną figurę maryjna - której tu nie zamieszczam. Nie robię tego ponieważ wzniesiono ją jako votum w intencji... abstynencji!
Samo sanktuarium św. Marii Magdaleny i św. Stanisława B.M. to ładny, proporcjonalny, choć nieco zbyt rozbudowany formalnie neogotyk. w pobliżu znajduje się jeszcze niemały dom pielgrzyma.
Kapliczki w okół kościoła.
Trochę rustykalnych klimatów.
Bardzo ładna figura przydrożna.
WOKOWICE
Mega ciekawy krzyż, z bardzo oryginalnymi inskrypcjami. Celowo ich nie przepisuję, bo zdjęcia są czytelne, a takiej pisowni i stylistyki często się nie spotyka.
BIELCZA
I tu zapis trasy się kończy - ale nie kończy się przygoda. Teraz trzeba jeszcze przejechać przez las. Trwa polowanie - mam nadzieję że czerwona kurtka uchroni mnie przed postrzałem przez jakiegoś bałwana z dubeltówką. Ale strzały słyszę bardzo wyraźnie - nie są dalej niż kilkaset metrów na prawo (południe) ode mnie. Sam droga jest przyjemna - szuterek, las jest stosunkowo młody, jeszcze niema w nim wycinek więc drogi nie rozjeżdżone maszynami do zrywki. Do tego wiatr znacznie złagodniał, mogę nadrobić nieco czasu, który poświeciłem na zapoznawanie się z kapliczkami, krzyżami i okolicą. Niby mam go zapas, ale mam też świadomość że las wkrótce się skończy i znów będę musiał jechać pod wiatr, na otwartej przestrzeni, a tam już na pewno niczego nie dam rady nadrobić.
Ale póki co ciesze się jeszcze lasem...
Wyjeżdżam z lasu, w okolicach Wierzchosławic, uciekam od razu pod autostradę choć pierwotnie chciałem jeszcze do wierzchosławickiego MORu zaglądnąć i do Biedry po jakieś picie. Ale już po czternastej, a wiatr wcale nie słabnie, więc czeka mnie srogie zmaganie na ostatnich odcinkach. Faktycznie przy południowo-wschodnim wietrze - odpoczynek mam dopiero na końcówce rajdu.
W pracy odpoczynek... zasłużony.