Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Międzygórze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Międzygórze. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 sierpnia 2022

Sudeckie przypadki - sezon pierwszy - epizod drugi - Na Gigancie... rodział drugi - Igliczna, Wodospad i tama

Przebieramy się, odświeżamy (choć w zasadzie chyba na odwrót) i wybywamy. Aneczka już tu była (a gdzie ta Cholera Cudowna nie była?) więc teraz to Ona pełni rolę przewodniczki - szczęście że udaje mi się wynajdywać szlaki, którymi jeszcze nie chadzała, więc jakoś to nam wspólne wędrowanie mija bez nudy ;) Wierzcie mi, nie ma groźniejszej istoty we wszechświecie niż znudzona kobieta, oczywiście poza kobietą głodną ;)
Ania na szczęścicie jest po obiedzie...

Taka szwendaczka.

Międzygórze od strony rzadko przez turystów oglądanej - nie powiem, w innych miejscach ta strona wygląda znacznie gorzej
Krzyż na Łąkach Myśliwskich
Lubię takie wiaty - w Bieszczadach buduje się ażurowe, które nie chronią przed wiatrem. Takie chronią - wprawdzie w lecie wiatr za bardzo nie doskwiera, ale to przecież nie jest tak że wędruje się wyłacznie latem, zima to także sezon turystyczny.

Ale mi mazia ten aparat - w każdym razie to już góra Igliczna - ostro wystająca nad Międzygórzem
Wkrótce opowiem o co chodzi z tą "Marią Śnieżną"
A bym zapomniał, na Iglicznej jest też schronisko, prywatne, ale fajnie i klimatyczne.
O tak wygląda
W ogóle to tereny bardzo bogate w schroniska - powiedzmy że jest to dziedzictwo poniemieckości tych ziem
Sanktuarium Sanktuarium Matki Bożej Przyczyny Naszej Radości "Marii Śnieżnej" - czemu śnieżnej, no cóż kiedyś w sierpniu spadł na wzgórze śnieg. Znaczy spadł znacznie wcześniej bo 5 sierpnia 352 roku, wzgórze nazywało się Eskwilin i było w Rzymie... Ale to przecież szczegół prawda? 
jak myślicie który szlak wybierzemy?
Ci którzy postawili na wodospad mogą sobie zapisać plusiki
krążymy w poszukiwaniu zejścia na inne poziomy, a jest ich tam kilka - w końcu udaje się je znaleźć. Ba okazuje się też że łączą się z zapomnianą przez wszystkich starą drogą pod wodospad i tam także schodzimy - ale na zdjęcia już za ciemno. Na spacer jednak nie.
Nie to nie jest TA tama - to tylko umocnienia przeciwpowodziowe
To jest TA tama - ale tej tamy nie widać, czemu - no bo jest już nic,a w nicy zazwyczaj jest ciemno.
Tama nocą... 


Późno już, zmęczenie narasta.Ale i daleko też nie mamy. Międzygórze o tej porze, to już miasteczko puste. Nie wymarłe, bo okna się świecą. Turyści i wczasowicze siedzą w domach i odpoczywają, ktoś pali ognisko, ktoś inny grilluje jeszcze kilka osób na papierosku przed budynkami, ale lokale już zamknięte. Nie zjemy kolacji... Na szczęście mamy zupy w puszkach i butlę z gazem, nie idziemy spać na głodnego.

wtorek, 9 sierpnia 2022

Sudeckie przypadki - sezon pierwszy - epizod drugi - Na Gigancie... rodział pierwszy - Śnieżnik

Gigant to oczywiście dom wypoczynkowy w Międzygórzu. Będzie naszą kwaterą przez najbliższe kilka dni. Obiekt stary, po korytarzach snuje się jeszcze duch Bismarcka. W zasadzie dwa duchy, w postaci kotów jednego nazwałem Bismarck drugiego Wilhelm. W ogóle to przeżyłem przez nie deja vu. Siedzę sobie na balkoniku, popijam kawę, rozmawiam z Aneczką i widzę kota, po prostu sobie spaceruje idąc w kierunku skarpy, odwracam się na moment i za chwile kot znów idzie w tym samym kierunku... hmmm. Potem siedzimy w pokoju a ówże kot przechodzi z inspekcją wzdłuż balkonów, przystaje przypatruje się mieszkańcom i idzie dalej... po czym znów przystaje i idzie dalej... ten sam kot, w tych samych drzwiach (muszą być te same - bo mamy w pokoju tylko jedne!) To już staje się niepokojące! Na szczęście dach nad jadalnia jest na tyle duży że udaje mi się dostrzec oba koty idące jeden za drugim dokładnie w odległości 6 sekund od siebie! I taki rytuał powtarza się każdego ranka. Dokładnie ta sama trasa, dokładnie ten sam odstęp, dokładnie dwa takie same koty...  Bismarck i Wilhelm...

Pod barierkami jest dokładnie tyle miejsca, aby koty mogły się swobodnie przemieszczać...


Widzicie te dwa wielkie rude (w typie Garfielda) kociska? Nie? Ja też ich  nie widzę, a był bym dał głowę że były w chwili gdy robiłem zdjęcia... no cóż są na świecie rzeczy o których się felinologom nie śniło...


Kawa wypita, Improwizujemy z Aneczką śniadanie, chyba oboje nie mamy w czasie naszych wypadów apetytów na najadanie się. W każdym razie ja nie mam, co innego druga kawa... więc przekąszam coś na szybko (chleb z konserwą i pomidorem - ale to tylko dzięki Ani, bo sam bym po niego nie sięgnął) i w drogę. A dziś Śnieżnik i to prosto z kwatery. Szlak zaczyna się 50 metrów wyżej przy parkingu.


Niestety, zapominam włączyć Traseo i nagranie obejmuje tylko zejście. Szkoda, ale trudno. W rzeczywistości szliśmy sporą pętlą dookoła tak by nacieszyć się górską wędrówką.


Takie miejsce musi mieć swoje tajemnice i swoje ducy pod postaciami kotów...


Choć jak widać, niektórzy stosują odstraszanie

I zaczynamy wędrówkę

Takie widoki - jeszcze chłodno, jeszcze chmurnie





Kaplica ewangelistów

Dużo szlaków, dużo... Jest z czego wybierać, ale trasę zaplanowaliśmy już wcześniej i nie improwizujemy.

Schronisko pod Śnieżnikiem. Sporo mugoli, ale ogólnie wrażenia świetne. Siadamy na piwko, coś przegryzamy i idziemy dalej. Góra sama się nie zdobędzie.

Taki fotożarcik. Hejnalista
Po moich butach widać że nie jest to jakaś ciężka wędrówka, bardzie spacer i faktycznie tak jest naprawdę, odrobina kamieni na ścieżce to jedynie urozmaicenie - wejść tu można praktycznie nawet na bosaka

To już praktycznie wierzchołek
jesteśmy na szczycie
"Blender" w budowie - nie wiem kto pierwszy rzucił tę nazwę, ale przyjęła się. Być może po obłożeniu kamieniami, znajdzie się jakaś inna, ale jak na razie "Blenderem" nie gardzą nawet przewodnicy Sudeccy. Jednego z nich spotykamy na szczycie, wprowadzającego grupkę młodzieży


Wracamy tą samą drogą... ale tylko pod schronisko, potem już inną dorabiamy sobie kilka kilometrów ekstra, ale warto.


Trudno z takich skałek nie skorzystać.






To już prawie Międzygórze... Ale wciąż jeszcze ciekawie i wędrówkowo.
Uliczna część wędrówki - startowaliśmy spod pensjonatu, ale wracamy całkiem z drugiej strony miasteczka.
Nie jest to metropolia - ale kilka ciekawych miejsc tu znajdziecie.
I znów na Gigancie


zamawiamy sobie wypasiony obiadek i po odświeżeniu...ruszamy dalej. To przecież nie koniec dnia!
Ps - nie regulujcie odbiorników - ja rzeczywiście tak wyglądam.