Tym razem nie Tarnów i okolice, lecz Mielec i jego lasy. W tych lasach wojował chor. Wojciech Lis „Mściciel” i jego śladami pojedziemy. To mało mi znany epizod walk z komunistyczną okupacją Polski, ale bardzo cenny i konieczny do zapamiętania.
Tak na marginesie "najbardziej postępowego ustroju w dziejach ludzkości" - na pewno nie znacie postaci Janiny Przysiężniak, nie jest tak głośna jak "Inka" - została zamordowana w siódmym miesiącu ciąży, jej kaci nigdy nie odpowiedzieli za swój mord, a potomkini tychże śmie mówić o "żołnierzach przeklętych"...
Start jak zwykle od Aneczki, na Cyrankę jest stamtąd pięć minut jazdy rowerem i to tylko dlatego że trzeba uważać na duży ruch. Potem przywitanie na miejscu, część ludzi już znam, część poznam w trakcie rajdu i prelekcja. Po zakończeniu wchodzę na stopnie i zapraszam Mielczan do odwiedzenia Tarnowa i rajdu rowerowego śladami naszych wyklętych - trasa podobna do tej z poprzedniego postu, ale oczywiście już bez Azotów.
W ogóle pechozol straszny, bo mi z jakiś przyczyn urwało nagrywanie na Traseo i nie mam końcówki, a też była ciekawa, za to mam nagrane na Stravie więc wrzucę screena.
Dystans nie jakiś morderczy, ale dla wielu był to pierwszy rozruch po zimie, więc i żadnych większych akcji nie należało robić. Ot w sam raz.
Za to na wielkie słowa uznania zasługują władze miejscowe, które zorganizowały potężną wyżerkę w postaci kiełbas (ognisko i grilla przygotowała grupa rekonstrukcyjna oddziały Chorążego "Mściciela i dla nich także głębokie pokłony) kawy, herbaty i pięknego miejsca w leśniczówce.
Jazda prowadzona jest płynnie, w dobrym tempie i bez maruderów, to ważne mało co bardziej psuje rajd niż konieczność stałego czekania aż inni dociągną, albo... pogoń za oszalałym liderem, który nie liczy się z możliwościami i ochotą innych. Tym samym wyrazy uznania dla
Tras Rowerowych Mielec.
|
Zbiórka pod pomnikiem "wyklętych" na Cyrance
|
|
Jeszcze nie wszystkie postacie tu są, ale prace trwają i wkrótce pomnik będzie gotowy
|
|
W lasach mieleckich dużo jest takich miejsc, które mają nam przypominać o historii tych terenów
|
|
Niemało jest też kapliczek, odmiennych niż nasze pogórzańskie, ale wszak w stylu lasowiackim, innym a jednak bliskim sercu
|
|
Nie, nie pilnuję tej resztki kiełbas, zresztą i tak już nikt nie miał siły jeść - ale stopy fajnie było sobie zagrzać, a przy okazji zrobić reklamę Tarnowskiej Korbie
|
|
Śródleśne stawy
|
|
Stary młyn wodny i ciekawa betonowa burtnica
|
|
Kapliczka maryjna przy młynie, przez większą część roku praktycznie niewidoczna z drogi
|
|
Młyn od zaplecza
|
Podczas gdy ja zwiedzałem młyn, wycieczka nam uciekła, zostaliśmy sami z Anią i Wieśkiem, ale na złe nie wyszło, pozwiedzaliśmy jeszcze co nieco.
|
na pohybel Putinowi... ale prawdę powiedziawszy wolał bym w takim złomie nie walczyć
|
|
Kiedyś tu z Aneczką na kawę zajedziemy
|
|
Kolejne z miejsc pamięci ukrytych w mieleckich lasach. Już opustoszałe, wydarzenie dobiegło końca i ludzie się rozjechali. Ale my jesteśmy
|
|
Każdy z tych słupków to jeden człowiek...
|
|
Nie umiałem sobie odmówić
|
|
Niektóre z dębów są już duże, |
|
inne dopiero niedawno sadzone
|
A potem już grzecznie do domu, ogarnąć się przebrać, zjeść mega wspaniały obiad który Ania przygotowała i wieczorem chcąc niechcąc jazda do Tarnowa bo na noc do pracy.