środa, 14 marca 2018

Przeszedłem samego siebie

Poniedziałek 5 Marca. Druga zmiana, Chłopcy w szkołach do późna i tak ich nie zwiozę do domu, obiad został z niedzieli, słowem... nic mnie w domu nie trzyma. A we łbie się kłębią najrozmaitsze możliwości zagospodarowania tego czasu, wygrywa oczywiście rajd pieszy. Mogłem wprawdzie czmychnąć gdzieś głębiej w pogórze, i potem wrócić autobusem wprost w objęcia elektrowni... ale jakoś wolałem dojść tam na własnych nogach - a skoro tak, to trzeba było zaplanować trasę.  
Pada na wariant ekstremalny - takim przy którym nie bardzo mogę liczyć na wsparcie. Ani nikt znajomy jeżdżący do pracy tam gdzie ja nie mieszka, ani połączeń komunikacyjnych dogodnych nie znam. W praktyce wygląda to tak że jak już wyjdę, to nie mam odwrotu - jeszcze do Kłokowej mogę zawrócić i iść czekać na autobus, a potem już punkt bez powrotu. Muszę iść do skutku. Powiem szczerze że ja lubię takie poczucie iż odwrotu nie ma. 

Wychodzę z domu po dziewiątej, też macie taki problem, iż nagle przypominacie sobie o miliardzie rzeczy które jeszcze koniecznie trzeba sprawdzić, zrobić, dotknąć? No ja tak mam... koszmar. 
Nawet laptop Marzenki podpinam w łazience na płytkach w niejasnym poczuciu iż jeśli zapalą się baterie, to pożar się nie rozprzestrzeni... (oczywiście żadnego pożaru nie było, tylko bezbrzeżne zdumienie najbliższych). 

Najtrudniej jest wykołować Aurę, ale dostaje kęsek na tarasie, a ja w tym momencie wymykam się z drugiej strony domu i jak najszybciej znikam w przecznicy, żeby mnie nie zobaczyła. Nie towarzyszy mi tęskne naszczekiwanie, wiec chyba się nie zorientowała?


Zobacz trasę w Traseo

 TARNÓW
Początkowo maszeruję z kijkami pod pachą, żeby nie zaniepokoić jej charakterystycznym stukaniem, które wszak świetnie zna. Wkrótce jednak dochodzę do Alei Tarnowskich i tam już  śmigam jak na wędrowca przystało. 

 Restauracja/pensjonat Podzamcze. 
Zero kryptoreklamy - ale spokojnie możecie tu zaglądnąć, bo przyjemny lokalik.

 Bastion - że co że nie widać? No nie widać! Jak coś jest nieremontowane od setek lat, to choćby to i taki geniusz jak Tarnowski zaprojektował, to zaczyna niszczeć. 
A całe to wzniesienie jest usypane ludzką ręką (no wieloma rękami ale ludzkimi), Stanowiło renesansową fortyfikację ziemną, przed zasadniczymi umocnieniami zamkowymi. Pamiętam jak kiedyś stała tu... skocznia narciarska! 

 Krzyż milenijny - tyle że z 1900 Roku! Obecnie ładnie wyremontowany (ciekawe co zostało z oryginału, i co z tym zrobiono?) 
Podczas jego sadowienia (1900r nie współcześnie) na tym cyplu, odnaleziono grób młodej kobiety z dzieckiem. Nie udało się rozwiązać zagadki, ale prawdopodobnie pochówek z czasów przedchrześcijańskich. 

 Ruiny Zamku Tarnowskich - te na górze, to relikty zamku średniowiecznego - Spycimira, a te niżej to już fortyfikacje (nie rezydencja) Tarnowskich. 
 
 Widok na ruiny przez jedną ze strzelnic. 

  Taki widok na Tarnów miała by księżniczka na zamku, a nawet nieco lepszy, bo ja stoję na przyziemiu a ona miała komnaty na piętrze, gdyby jeszcze były i zamek i księżniczka na nim...

 Widok z góry na zamek renesansowy - zwany często a niepoprawnie "salą rycerską" - był to rodzaj wierzy artyleryjskiej, której dolne kondygnacje mieściły arsenał i strzelnice blokujące główną drogę na zamek. Sama konstrukcja miała możliwość niszczenia przeciwnika ogniem artylerii,  na kilkaset metrów przed tym, nim jego działa osiągnęły minimalny zasięg ostrzału.  

 Widok na Pogórze z doliną Białej.

TARNOWIEC

 Kościół św. Józefa, na pierwszym planie - sklep ogrodniczy - rzecz jasna jeszcze nieczynny.

 Piękna stara kapliczka.
Na moje oko - lastrykowy krzyz został dodany później, być może zmieniając stary żelazny i skorodowany, lub zniszczony działaniami wojennymi?


 Dawny dom ludowy - podobno po remoncie ma wrócić do funkcji społecznych? Pasowało by, bo budynek ciekawy. 

Cmentarz wojenny nr 180.
Pochowani głównie żołnierze carscy, ale też i kilku cesarsko/królewskich.
Do dość częsta praktyka z czasów wielkiej akcji grzebania i honorowania poległych w I Wojnie światowej na tych terenach. Trudno było o tereny cmentarne, dlatego wykorzystywano obręby kapliczek będące poświęconą ziemią i godne miejsce pochówku.


 Tłumaczenie moje:
Najwznioślejsze duszy porywy Ojczyźnie oddajemy

Wojowie!  Polegliście bohaterską śmiercią wierni do grobu.

Zwróćcie uwagę войны nie солдаты
czyli "wojownicy" (wojowie - bardziej ze słowiańska) a nie żołnierze.


NOWODWORZE
 
 Widok na dolinę Białej. w tej chwili Nowodworze, już całkowicie straciło swój wiejski charakter - stając się wielką sypialnią. 

RADLNA
 Niszczejący klasycystyczny dwór Sanguszków z połowy XIX wieku. 
Spróbuję coś więcej o nim znaleźć, to specjalnie tu się kopsnę i zrobię większy materiał. 


 Atena z Radlnej 

 Rdlna Tower ;-)
I na to szły "unijne" pieniądze...

 Jak by kogoś interesowało to Gryf - nawiązuje do Gryfów Łowczowskich - rodu będącego dziedzicami tamtych terenów, zaś szabla i mannlicher rzecz jasna do bitwy łowczowskiej Legionistów w czasie Bożego Narodzenia 1914 roku. 

ŚWIEBODZIN
 Kościół i parafia pod wezwaniem św. Maksymiliana Marii Kolbego

 Grota maryjna obok kościoła.

KŁOKOWA
 Stacja PKP, a ściślej peron.

 Stacja Kolejowa na Turystycznym Szlaku Kolejowym Przez Karpaty.
Tak wiem pokazywałem już to miejsce - ale zawsze ma dla mnie "magiczną" siłę. 

 Rzeka Biała - w oddali wzniesienia Wału i Lubinki.

 
 Raz na moście, raz pod mostem...
No wybaczcie ale taki mam atawizm...
 Po przekroczeniu Białej, już nie a wielkiego sensu się wracać, jeszcze na autobus do Piotrkowic bym zdążył, ale czas mam taki że na nogach też spokojnie zajdę. A jak coś mi się zdarzy w dalszej części drogi, np. skręcenie kostki lub kiszek, to i tak już nie zdążę - dlatego nazwałem to miejsce punktem bez powrotu. 

RZUCHOWA
 Miejsce mordu 
Tu Niemcy zamordowali grupę 11 Polaków zaraz w 1939 roku.

 Cmentarz wojenny nr.196
pochowano tu tu 34 żołnierzy austro-węgierskich i 52 żołnierzy carskich.
Celowo pisząc o wojskach carskich, używam tego przymiotnika zamiast "rosyjskich" - po prostu wielu z tych ludzi bynajmniej Rosjanami nie było, do rosyjskości się nie poczuwało. W przeciwieństwie do choćby Polaków którzy w tych czasach zadeklarowali głośno "Przy Tobie Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy!" 
 
 
U stóp poległych dwie mogiły z lat 60 - ani piękne, ani wzniosłe - przeniesiono tu i pochowano zamordowanych przez Niemców ludzi, nikt nie wie jakiej narodowości i nazwisk. 

 Sam cmentarz położony przepięknie i pięknymi widokami (gdyby nie te cholerne druty) na wzniesienia Dąbrówki Szczepanowskiej (zachodnie stoki Lubinki) .
 
 
 Może to dziwne, ale w trakcie moich wędrówek, właśnie na tych cmentarzach czuje się jak najbardziej u siebie. 

KOSZYCE MAŁE
 Najświętsze Serce Jezusa
Króluj Nam
Fundatorowie
Wojciech i Maria Czosnyka
1935.

 Koszyce Małe także już praktycznie utraciły swój agrarny klimat. To wielka nowoczesna sypialnia, nawet bez sklepików czy zaplecza socjalnego - bogaci wyrobnicy z Krakówka czy Tarnówka, pokupili (sorry ;-) za rusycyzm, ale pasuje mi w tym miejscu do narracji;-) ) sobie tu działki, i nawet nie znają stu metrów okolicy wkoło własnych willi - samochody w jedną i drugą stronę a wszystko co po drodze, z wyjątkiem galerii handlowych to wrogie, nieprzyjazne, obce...

 Domek skałkowców... mówta co chceta, ale mnie sie takie szybki nadały były ;-) 
 
 Jakże by inaczej - widok na "Marcinkę" 

 Przydrożny Chrystus na rozstajach. 
Czeka mnie tu ważna decyzja - którędy iść dalej! 
Robię szybki szacunek drogo za mną i tej która mnie jeszcze czeka, dzielę to przez czas jaki już maszerowałem i ten który mi pozostał, wyciągam z tego pierwiastek kwadratowy szóstego stopnia, całkuję przez sumę różniczek  i wychodzi mi że względnie mam jeszcze od groma czasu. Czyli mogę sobie pozwolić na kawałek bezdroży, a potem na drogę nieco dłuższą niż wcześniej planowałem. 

ZBYLITOWSKA GÓRA
Cmentarz wojenny nr199
Pokazywałem już kilka razy spoczywa tu 104 żołnierzy carskich. 


 Uroczy, strasznie ładnie "udziwniony" domeczek.

 Jezu Ufam Tobie - ładna nowa kapliczka z kopułami cerkiewnymi. Ale pies na posesji ujadliwy do znudzenia.
Do tego zaciął mi się tutaj telefon i musiałem co nieco czasu zmitrężyć aby go odblokować, bez utraty zapisu drogi - mam nadzieję że kundla będzie gardzieł bolał przez całą noc! 

 Most kolejowy na Dunajcu.

KĘPA BOGUMIŁOWICKA
 Wały Dunajca i produkcja chmur na elektrowni. 

A na koniec silnie energetyczne klimaty! 
Czy komuś potrzeba jeszcze RedBulla? ;-) 

Traseo pokazuje 25 km, Apka Decathlonu prawie 28 - nie ustaliłem skąd błąd skoro pokazuję ten sam przebieg trasy? - być może jedna z nich "zaokrągla" przebiegi? 
Mniejsza i tak nieźle.  Co śmieszniejsze wcale nie jestem zmęczony, choć do pracy idę z ochotę, bo marzy mi się już kawa.

53 komentarze:

  1. Zacny wynik, jak Ty potem pracowałeś? chyba wbijałabym głową gwoździe w biurko:-) tyle ciekawych miejsc z historią odwiedziłeś, kapliczek, cmentarzy, że obdzieliłby nimi kilka wypraw:-) gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taki charakter pracy że zgodnie z regulaminem powinienem siedzieć przed monitorami 7.5 godziny, mając 15 minut na obchód i 15 na przerwę. Z niezmęczonymi nogami trudno wysiedzieć...

      Usuń
  2. No właśnie? Jak Ci się pracowało? Ja po wycieczkach pieszych zwykle muszę uciąć sobie półgodziną drzemkę.
    Poza tym rosyjski napis z tymi uroczymi wycofanymi już z użycia literkami ujął mnie za serce. I nie pisz mi, jak się one nazywają, bo wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię sobie drzemkę uciąć, ale to nie problem fotele mamy bardzo wygodne ;)
      Ostatnio nawet w Lanckoronie wywołałem sensację czytając cyrylicę... Biedni głupcy którzy skasowali ten język w szkolach, ale ci co się w tych szkolach uczyć bukw już nie mogli biedniejsi...
      (Zgrabnie przemyciłem co nie?)

      Usuń
    2. No, ale nie tacy biedniejsi. Niektórzy co bardziej sprytni zajęli się nauczaniem innych języków. I dobrze im to szło. Wiem coś o tym, bo jestem prawie dubeltowym magistrem. ;)

      Usuń
    3. Nauczyciele sobie poradzili, gorzej z uczniami... luka powstała koszmarna, podobnie jask z Łaciną!.

      Usuń
    4. Z tego wynika, że jestem najprawdziwszym ostatnim Mohikaninem. Łacinę też miałam w szkole. 4 lata. Sławetna odmiana: "hic, hec, hoc" bawi mnie po dziś dzień.

      Usuń
    5. I dzięki tej łacinie tak ładnie i logicznie formułujesz zdania, które budują twoje blogowe opowieści.
      Kiedyś dla zabawy porównywalem sobie zdania Bunscha czy Sienkiewicza ze zdaniami chocby Pilcha... Domyślasz się kto padł z kretesem...

      Usuń
    6. No nie wiem... "Potop" jestem w stanie przeczytać do momentu, kiedy Kmicic pierwszy ma się pokłonić Oleńce. Dalej już umieram z nudów. Nigdy nie udało mi się przekroczyć z nim tego progu.
      Mnie urzekają zadnia Jeremiego Przybory, nawet te niegramatyczne.

      Usuń
    7. Zfaktu że Sienkiewicz może drażnić fabułą nie wynika iż jego polszczyzna nie była pierwszej wody.
      Przybora to klasa sama w sobie,ale to też łacinnik

      Usuń
    8. Masz rację.
      O, widzę, że w poprzednim komentarzu napisało mi się słowo z przestawionymi literkami. Czyli padłam na ortografii Kubusia Puchatka.

      Usuń
  3. Jesteś moim ulubionym przykładem na to, że podroż nie musi być daleka ani kosztowna, żeby była fascynująca :) Ponad 25 km per pedes... Szacun :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygoda zaczyna się wszak tuż za progiem wlasnego domu...

      Usuń
  4. Taka droga bez powrotu to niezła motywacja, żeby iść dalej i dalej. Ale ja chyba jednak wolę mieć jakąś alternatywę w razie nieprzewidzianych okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alternatywa i droga odwrotu to kwestia rozsądku, nigdy nie wiadomo co na szlaku się wydarzy. Z drugiej strony jak prowadzę rajd to uczestników nie informuję o możliwości odwrotu, bo wielu by zrezygnowało po pierwszej zadyszce ;)

      Usuń
    2. Słusznie. Jest jeszcze jeden patent - jak proszą o postój, obiecuje się, że zaraz nad najbliższą rzeką, albo w innym miejscu, o którym nie wiedzą, że jest daleko. Dobrze jest pokazać ręką w bliżej nieokreślonym kierunku to "zaraz". Czekają cierpliwie.

      Usuń
    3. Dokladnie! "O, tam, za tym wzniesieniem..." kiedys tak poprowadziłem zimą Marzenkę z Chłopcami na Jamną.

      Usuń
  5. ŁAAU, ALE TRASA I TEN WYNIK. JESTEM POD WRAŻENIEM.
    POZDRAWIAM:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam jestem po wrażeniem, bo nawet nie byłem zmęczony, widać szlifowanie formy się oplaciło.

      Usuń
  6. Maciek, zdarza Ci się czasem chodzić do roboty, tak jak większość ludzi "normalnych" ludzi?? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami... Ale traktuję to jak karę za grzechy, z pokorą lecz bez radości ;)

      Usuń
    2. Aha :))) Tak swoją drogą, muszę zacząć brać z Ciebie przykład, zwłaszcza, że dotychczas do pracy miałem 6 km, a teraz zaledwie 5,7 km:))

      Usuń
    3. Skok jakościowy!
      Jak najbardziej popecam spacery, tylko trzeba organizm rozchodzic sukcesywnie. W pierwszym dniu dwa kroki w kierunku pracy, powrót i w samocód, w drugim cztery i to samo, po pewnym czasie kilometr powprót i w samochód, a na końcu dojść do pracy,dotknąć drzwi, zawrócić i wsiąść w samochód pod domem... Trzeba uważać zeby się organizm nie sforsował ;)

      Usuń
  7. Dałeś "ostro po garach", a zgadnij co to za obiekt przemysłowy: https://photos.app.goo.gl/3ED8IfRA4abBksGt1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EC II od strony wałów Dunajca. Ten komin co "dymi" to super nowoczesna technologia, robimy z dymu nawozy sztuczne, to co widać to wyłącznie para wodna.

      Usuń
    2. A co z drugi kominem? Swego czasu mój ojciec z ramienia Inwestycji prowadził jakiś projekt mający na celu udfiltrowywanie zanieczyszczń z kominów na ECII. Może to właśnie dzięki m.in jego pracy leci z tego komina wyłącznie para wodna.

      Usuń
    3. Są trzy. Te dwa wysokie to kominy dymne. Jeśli Tato nie robił tego rok temu, to albo modernizował elektrofiltry, albo robił instalację sorbentu.

      Usuń
    4. Dobrą robotę zrobił - przez lata działały praktycznie bezawaryjnie a i nadal są sprawne.

      Usuń
  8. No to sobie spacerek strzeliłeś. Rozumiem, że nie jesteś na bezrobociu, tylko miałeś po prostu wolny dzień.
    Dzięki, że mogłam z Tobą pójść na tę wycieczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu szedłem do pracy, nieco nienajkrótszą drogą ;)

      Usuń
  9. Piękna sprawa - wykorzystywanie chwil wolnych do dreptania, a przy okazji do pokazania terenów odwiedzanych. Mam podobnie, bo zdarzyło mi się już idąc w odwiedziny do szpitala, także przy okazji ciekawą trasę przejść.
    Popularyzujesz najzdrowszą metodę wykorzystania ciała do odporności na zarazkowe badziewie.
    Bardzo miła lektura Twojej relacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóz to. Marsze uodparniają, a przy okazji pozwalają zobaczyć kawał świata.

      Usuń
  10. Takiej drogi do pracy można tylko pozazdrościć, kolejny świetny opis.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Macieju.
    Dobra wedrówka nigdy nie jest zła.
    I jeszcze w drodze do pracy...
    Lubię takie klimaty.
    Pozdrawiam i zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj chodzę przynajmniej raz w tygodniu, tyle ze idąc np na nocną zmianę nie robię relacji, bo i zdjęcia nie tęgie, choć na Traseo trochę wrzucilem.

      Usuń
  12. Ciekawe te ruiny zamku i widok z nich na miasto:) Wygląda na bardzo ładną panoramę:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawe, z bardzo zajmującą hostorią, a panoramy daje praktycznie 360 stopni (no od wschodu trochę drzew).

      Usuń
  13. Fajne to Podzamcze. Ja, zapewne, tam bym utknął (gdybym nie musiał iść do roboty)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietny lokal, ale mam tak blisko że i po robocie mogę wdepnąć. Tyle ze Marzenka już w łóżku, ani jej zdzierać, ani iść bez niej.

      Usuń
  14. No tytuł posta powalił mnie na kolana :) Fajnie, kawa po takiej wędrówce smakowała pewnie tysiąc razy lepiej.
    Myślę, że jakby w zamku była księżniczka, to by Ci dopiero Twoja Marzenka pokazała gdzie rycerze zimują ;) :)
    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj nie chodzę dłuzszych dystansów do pracy niż 10 km... Więc tym razem dwa i pół raza sam siebie przeszedłem.
      A była,księzniczka, była, ale dawno temu... ;)

      Usuń
  15. niezłe trasy trzaskasz :) jeszcze w taka pogode? super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda w sumie super, lekki mrozik, słońce, trochę wiatru. A trasa faktycznie niezła i to z presją czasu, bo na szlakach jakubowyych to i 35 km się dystansu miało i więcej, ale tam byle zdążyć przed nocą.

      Usuń
  16. Fajnie, 25 kilometrów może bym i przeszedł, ale do pracy bym potem nie dotarł :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to trzeba tak rozplanować zeby ten ostatni kilometr przypadł właśnie na pracę ;)
      A potem to już niech się koledzy martwią co z. Oimi "zwłokami" robić.

      Usuń
  17. Świetna wędrówka! I dwudziestka piątka (ósemka) robi wrażenie:)
    Bardzo miło wędrowało się "tekstowo-obok".
    Właśnie próbuję się doprowadzić do takiego stanu (trochę próbowałam inspirować się postem z Bitwą z Wirusem). Cóż, trening, trening, trening...
    Ach i odpowiadając na pytanie. Często tak mam, dla przykładu nie zasnę (a czasem nie wyjdę, ale jednak bardziej chodzi o sen), jeśli coś jest podłączone do prądu (będzie zwarcie, pożar). Laptop, telefon... Próbowałam, zawsze przegrywałam. Irracjonalne to to jak cholera. Aczkolwiek ja to taka ekscentryczna jestem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To intuicyjne przeczucia, ja wolę racjonalozować je znajomością praw Murphiego ;) "Jeśli coś może pójśc nie tak to na pewno pójdzie".
      Jak by nie było nie nazywajmy tego irracjonalnym, skoro może nam uratować życie lub majątek. A że czasem męczy? Fakt.

      Wędrówka istotnie satysfakcjonująca, ale już się szykuję do pobicia tego "rekordu" ;)

      Usuń
    2. Może i gdyby włączało się w głowie w racjonalnych ilościach, nie miałabym nic przeciwko, gorzej jak nie daje wyjść lub zasnąć;)

      O, to trzymam kciuki!
      Wspomnę sobie tę rozmowę, kiedy będę pobijać niedługo swój...

      Usuń
    3. Mi pomaga magnez, autentycznie! Wypijam masę kaw,do tego podczas marszu czy jazdy rowerem wypacam z siebie mnóstwo minerałów. Jakiś czas potem pojawia się bezsenność, nieuzasadniony niepokój itp. Wtedy pomaga dawka magnezu.

      Trzymam kciuki za twój rekord.

      Usuń
  18. Teraz mógłbyś doświadczyć nowości przemierzając tą trasę. Wg nowego podziału regionalnego, to wędrówka pomiędzy Nowodworzem, a Koszycami odbywała się Niziną Nadwiślańską.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to zauważyłem. Niby patrząc na mapę geomorfologiczną wydaje się sensowne - ale z drugiej strony do Wisły stamtąd, to spory jednak szmat.

      Usuń