16 listopada 2011

Banan

Banan nie schodzi z mych ust, bo spotykają mnie ostatnio takie miłe rzeczy. A jeszcze słońce wyszło.
Najdroższa Kasia spełniła ostatnio moje wielkie dizajnerskie marzenie. Obdarowała mnie prawdziwym konikiem Dala. Udało się jej upolować trzy sztuki na Allegro, w totalnie obłędnej cenie. I zamiast zachować wszystkie dla siebie albo zrobić świetny biznes na sprzedaży konika, podarowała go mojemu domostwu. Rozpiera mnie radość, gdy na niego patrzę.


Jakby Dalamanii było mało, dostałam jeszcze resztki tkaniny, która została wykorzystana do produkcji zasłon u dzieciaków Kasi. Teraz zastanawiam się namiętnie, jak tego materiału nie zmarnować.


Czuję jakby już było Boże Narodzenie. Ten stan dopełniła kochana Madzia, która przesłała mi kopertę pełną słodkości. Oprócz herbatek, kawek i czekoladowych pyszności, znalazłam tam także takie urocze sweterki:

Trzeba dla nich wymyślić jakiegoś fajnego skrapa.
A żeby przyjacielskim peanom stało się za dość, to w piątek wybywam do Gatti i Jarka na mocno przedłużony weekend. Czuję, że będzie się działo...

Apdejt: do świątecznego nastroju przyłożyła się dziś jeszcze Nulka, przesyłając nagrodę za mapkowe wyzwanie ILS. Oj jest tegooooo...
 

5 komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...