Trochę tu już mówiłam o kolorach, za którymi nie przepadam. Mam też takie jedno połączenie, które budzi we mnie drgawki. Żółty-zielony-czerwony. Kojarzy mi się z wzornictwem lat 90. Czasem jeszcze dorzucali do tego niebieski. To wzornictwo poznałam aż za dobrze, bo kiedyś rodzice przybyli do domu z radosną niespodzianką, że kupili mi kanapę. Czekałam na jej przybycie z lekkim podnieceniem. Aż w końcu ukazała się mym oczom. Żółta z odcieniem pomarańczu, w czerwone i zielone wzorki. Wiadomo jakie wzorki. Do dziś spotyka się je na ceratach oraz obiciach krzeseł ogrodowych. W tym momencie nastąpił jakiś gigantyczny wybuch płaczu i foch jak stąd do Nowego Jorku. Potem przez lata katowałam się oglądaniem tego mebla aż do dnia, gdy tę tragedię zastąpiła milusia czerwona sofka. Wtedy nie rozumiałam jeszcze, że rodzice nie mieli za wielkiego wyboru i kupili to, co się trafiło.
Najnowsze wyzwanie kolorystyczne na Art Piaskownicy przypomniało mi na początku o tamtych dniach. Wybrane przez Humę zdjęcie inspiracyjne jest wprawdzie superowe i nie można nic zarzucić jego kolorystyce, ale gdy pomyślałam, że ja mam coś w niej stworzyć, to zestresowałam się bardziej niż przed szyciem słonia. Biedziłam się strasznie i trochę widać, że nie mam wielkiego serca do tego zestawienia.
Na szczęście okazało się, że pozostałe członkinie DT czują się w tych kolorach świetnie i potrafią zrobić z nimi prawdziwe cuda. Zajrzyjcie więc na piaskownicowego bloga, pooglądajcie te dzieła i przymknijcie oko na moją traumatyczną pracę.
Najnowsze wyzwanie kolorystyczne na Art Piaskownicy przypomniało mi na początku o tamtych dniach. Wybrane przez Humę zdjęcie inspiracyjne jest wprawdzie superowe i nie można nic zarzucić jego kolorystyce, ale gdy pomyślałam, że ja mam coś w niej stworzyć, to zestresowałam się bardziej niż przed szyciem słonia. Biedziłam się strasznie i trochę widać, że nie mam wielkiego serca do tego zestawienia.
Na szczęście okazało się, że pozostałe członkinie DT czują się w tych kolorach świetnie i potrafią zrobić z nimi prawdziwe cuda. Zajrzyjcie więc na piaskownicowego bloga, pooglądajcie te dzieła i przymknijcie oko na moją traumatyczną pracę.