Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżuteria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biżuteria. Pokaż wszystkie posty

26 lipca 2012

Aś wybawiciel

Uwaga, wyznanie. Nigdy nie byłam i raczej nie będę perfekcyjną panią domu. Nie można do mnie wpaść z zaskoczenia, bo bałagan jest zbyt smutny. Trzeba najpierw wystąpić z podaniem o wizytę. Nie stosuję pokazywanych w telewizji systemów porządkowania szafy, mycia kibla, segregacji prania. Ciuchy zrzucam wieczorem na krzesło, a gdy przyjdzie ich pora, kłąb ubrań niosę do pralki. Kończy się to często wypraniem 20 zł, wizytówek albo broszek. Na przykład tego filcowego cuda, które towarzyszyło mi na zlocie. Koszulka po tej saunie trafiła od razu do pralki, a przy rozwieszaniu wypadł z niej zmierzwiony, zwisający kłębek. W te pędy uderzyłam do majstrującej Asi, by wydziergała zastępstwo. Paczuszka przyszła wczoraj, jak zawsze otwierałam w drodze do autobusu i jak zawsze okoliczni żule patrzyli krzywo, gdy zaczęłam się turlać. Bo owszem, w kopercie znalazła się cudna, megastarannie wykonana broszka. Ale było też coś jeszcze:

Żałuję, że nie mam w domu pomieszczenia pralniczego, by tę karteluchę z tagiem powiesić nad pralką. Chyba przypnę ją do kosza na ciuchy. Asia mnie po prostu zabiła. Ale też wybawiła z broszkowego niebytu. Dzięki, szaleńcu!
W kopercie znalazłam też kolejną niespodziankę. W nawiązaniu do skończonej niedawno zabawy w "15 rzeczy" Asia przysłała mi nadprogramowy komplecik w czadowych kolorach.


Przyjmuję wyzwanie i już rwę się do roboty! Asiu, lowe Cię!

18 maja 2012

Plastikowa prowizorka

Ale mi się trafiło. Nie wiedziałam co robię, wygrywając recyklingowe wyzwanie na Pomorskim Blogu. Nagrodą był gościnny udział w DT przy kolejnym ratowaniu staroci. Zamarłam, gdy Agi zakomunikowała, że przerabiać będziemy... jednorazowy kubek. W dodatku wyzwanie nadarzyło się, gdy cały czas robię bokami i nie mam na nic czasu. No ale trzeba było podołać. Kubki na szczęście były pod ręką. Zostały mi z parapetówy, która była tu, yyy, jakieś cztery lata temu. Nawet fajnie, że mogłam kilka z nich zużyć. Po kilku godzinach wieczornego przyglądania się tym niezbyt ładnym obiektom, zdecydowałam się na coś biżuteryjnego. I powstał naszyjnik:


Do wszelkich przeciwności losu doszła ohydna pogoda i brak możliwości zrobienia normalnego zdjęcia. Po cyknięciu chyba stu, musiałam się poddać i pójść w czerń i biel. Naszyjnik to straszna prowizorka. Przy fotografowaniu rozpadł się kilka razy. Ale gdyby wykonać go porządnie i precyzyjnie, byłby nawet fajny. Polecam wykorzystanie plastikowych kubeczków lub butelek w biżuterii, przede wszystkim ze względu na ich wagę. Kompletnie się nie czuje, że coś zwisa z szyi. Poza tym to białe tworzywo nieco przypomina masę perłową, więc można stworzyć coś prawdziwie uroczego.
Dobrze, że inne dziewczyny spisały się z kubeczkami lepiej. Zobaczcie ich niezwykłe dzieła. I gorąco zachęcam do spróbowania sił w recyklingowym wyzwaniu. Naprawdę fajna nagroda do zgarnięcia. A ja dziękuję za zaproszenie i możliwość porządnego główkowania!


5 maja 2012

Idę, idę, idę

Nie wiem, czy tylko ja jestem taką królewną, czy Was też trą wszystkie buty? Potrafię mieć obdartą piętę w kozakach albo adidasach. Miękkie baleriny ze szmatki też mogą narobić szkód. W tym roku moja delikatność wzrosła o 100 punktów i kolejno obcierają mnie wszystkie letnie buty, które w zeszłym roku były idealne. Pozostają mi jedynie piankowe japonki, z którymi jeszcze się lubimy. Zastanawiam się, jak zostaną przyjęte na spotkaniach służbowych...
A że piankowe japonki są mym ratunkiem, dostały swojego skrapa. Tym razem lift pracy Magdy M. zaproponowany przez immacolę. Początkowo jakoś kompletnie mi nie szedł, ale im więcej elementów dorzucałam, tym stawał się bardziej strawny. Z zainteresowaniem wykorzystałam poradę Janny Werner z bloga ILS, by zamiast kleju do tworzenia warstw użyć zszywacza. Powód miałam prozaiczny, zostały mi ostatnie krople kleju magic, a te różne sztyfty, kleje biurowe itp. do niczego się nie nadają. I chyba częściej będę zaprzyjaźniać się ze zszywaczem.




Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym zrobiła jakąś pracę na poważnie. A ponieważ mamy tu japonki, stopę i chodzenie, to zgłaszam się na wyzwanie 'do lata piechotą' na blogu Pomorskie Craftuje.

A teraz chwila na przechwałki. Niedawno weszłam na bloga Asi jako osoba nr 50005 i załapałam się na nagrodę niespodziankę z tej okazji. Zasugerowałam jedynie kolor - pomarańcz i dodatek różu, bo jakżeby inaczej. Wczoraj listonoszowi udało się wcisnąć przesyłkę do skrzynki, choć była dwukrotnie grubsza niż dziura na listy. Chyba czytał bloga i wziął się na ambit. Oczywiście kopertę rozdarłam w drodze na zakupy, na środku ulicy, bo weź bądź cierpliwa. No i zobaczcie, jak tu się nie rozpromienić...



Ostatnio ciągle czuję się, jakby była Gwiazdka albo nieustające urodziny. Muszę pobiec i przekłuć sobie uszy, bo ten piękny prezent uświadomił mi, że dziurki raczyły zarosnąć. Juhu. Dziękuję Asiulku jeszcze raz. Kocham każdą jedną rzecz i nawet "firmowe" opakowania zostawiłam sobie do jakiegoś skrapa.

A w poniedziałek będę miała małą niespodziankę. Wykombinowałam se projekta i mam nadzieję, że ktoś zechce się przyłączyć. Ładnie proszę.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...