Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komoda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komoda. Pokaż wszystkie posty

17 lutego 2012

Tymi rencyma

Rękodzieło pełną gębą odbyło się ostatnio. Co tam wyklejanki, co tam szycie ręczne. Po trzech latach posiadania własnego lokalu uznałam, że nie mogę żyć bez komody z szufladami. Wcześniej pewnie takiej potrzeby nie miałam, bo skrapowe gadżety nie wysypywały się z każdego kąta. Przyszła pora na męską decyzję i zakup komody. Oczywiście wiadomo gdzie, na świecie jest jeden sklep z meblami. Następnego dnia Luby poszedł do roboty, a ja zostałam z wielkim pudłem po środku pokoju. I z silnym pragnieniem posiadania komody. Toteż złożyłam ją sobie. Uwielbiam składać meble z Ikei. Czuję się jak stolarz niemal, choć tak naprawdę bawię się w układanie klocków. W tym meblowym upojeniu złożyłam też komodę u mojej mamy. Potem przez tydzień czułam się jak po siłowni, ale ile dumy. Komoda pomieściła skrapowe skarby, ale już jest w niej pierdzielnik. Brawo ja.
To wiekopomne wydarzenie wymagało skrapiszona. Nadarzyła się okazja wraz z zaproponowanym przez immacolę cudownej pracy Czekoczyny. Znowu pojedynek z gigantem. Ale chyba już kiedyś wspominałam, że wyzwania związane z Czeko nastrajają mnie psotnie. Stąd też lift wygląda właśnie tak:




Przynajmniej z wyborem papieru nie miałam tym razem żadnych kłopotów. A do tego dużo recyklingu: instrukcja dołączona do komody, gwoździe, tektura z pudła.

A sama komoda (lub raczej jej wierzch) prezentuje się tak:


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...