Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolory. Pokaż wszystkie posty

16 kwietnia 2013

Hurtem, mości panowie! Dziś będzie kolorowo

Wczoraj popołudniem wróciłam do domu, otworzyłam bloga, żeby napawać me ego Waszymi komentarzami, no i się uśmiałam. Na pasku bocznym przyczaiłam, że na blogu każdego DT, do którego należę, jest jakaś moja praca. A co! Mogę w związku z tym zawalać bloga do bólu.
Żeby jednak zbytnio nie rozciągać tego w czasie, dziś zarzucę dwie prace. Obie powstały na wyzwania kolorystyczne, a wyzwania były barrrdzo intensywne.
Pierwsze pojawiło się wczoraj na blogu scrapperin. Felicitas wybrała nieziemskie kolory, w których się zakochałam i... poległam. Zrobiłam pracę, która tak bardzo mnie nie przekonywała, że nie byłam w stanie jej wysłać. Na szczęście przemogłam się do zrobienia kolejnej i wyszło jakoś lepiej.




Focisz z ostatniego spotkania na szczycie z Ulą, Nulą i Jaszką, której na zdjęciu nie widać. Bo trudno skoordynować cztery wiercipięty, by jakoś zespołowo się prezentowały.
Zajrzyjcie koniecznie na bloga scrapperin, by zobaczyć paletę kolorystyczną i prace kilku innych dziewczyn.

A na Art-Piaskownicy rządzi teraz moje wyzwanie kolorystyczne z oczojebnym zestawem przywołującym wiosnę. Ba, chyba od razu lato przywołałam, bo dziś gotowałam się niczym gulasz.





Kolory wzięłam sobie z Ulowego zdjęcia. Może Wy też dacie się zainspirować?


A wkrótce kolejne dzieła z wczorajszej hurtowej publikacji. Na razie muszę kończyć po uderzam nosem w klawiaturę. Nie mogę utrzymać oczu otwartych. Ot, uroki pracy w biurze.

9 marca 2013

Zimo, wyyyp... hmmm... idź już!

Mamy za sobą dopiero pierwsze podrygi wiosny (a teraz już niestety powrót cholernej zimy), a mnie pierwsze promienie słońca natychmiast natchnęły letnio i wakacyjnie. Ale jak tu się nie rozmarzyć, gdy najnowsze kolekcje papierów są takie kolorowe, świetliste i wesołe. Ilekroć na nie patrzę, kąciki ust idą w górę. Na mnie pozytywnie wpływają też te wszystkie inspirujące dodatki, które można teraz znaleźć w Scrapkach - naklejki, taśmy, alfabety, karty journalingowe. Praca po prostu sama się tworzy!
Chwyciłam więc fotę z zeszłych wakacji i zaczęłam bawić się kolorami. Świetnym tłem dla moich miętowych okularów okazał się nakrapiany papier ze Studio Calico. Całą resztę tej wesołej całości stworzyły materiały z najnowszych kolekcji. W dużej mierze wykorzystałam tu Hello Pastel marki Prima. Tak, ja i Prima! Ale kiedy zobaczyłam te słodkie kolory, od razu wiedziałam, że się zaprzyjaźnimy. Jest tu więc optymistyczny papier w kwiatki i w sześciokąty, dwa rewelacyjne alfabety, a także dwie świetne taśmy - washi i materiałowa. 
Ważną rolę odebrały też nowe kolekcje Echo Park Paper i My Mind's Eye. Pochodzi z nich m.in. karta z tytułem 'It's a good day' oraz naklejki ze słowami. 

Ostatnio zakochana jestem w metalowych badge'ach i z radością wrzuciłam do koszyka te ze Studio Calico. Jeden z nich umieściłam pomiędzy czterema zdjęciami na pracy w charakterze łącznika. 

Mówię Wam, jeśli nie macie weny, to wszystkie te kolorowe kolekcje od razu dadzą Wam kopa do działania! Mnie natychmiast obudziły z zimowego marazmu. To jak, piszecie się na koloroterapię?
A tu lista materiałów ze sklepu scrapki.pl:

30 listopada 2012

Gabaryt sponsorowany

Mimo szarej kupy za oknem, jestem dziś bardzo podekscytowana. Ruszyło bowiem moje pierwsze sponsorowane wyzwanie na Art Piaskownicy. Kiedyś z głupia frant zagadałam do Felicitas Klink, właścicielki marki scrapperin, że może by nasze wesołe DT wykleiło coś z jej fantastycznych papierów. Zgoda była natychmiastowa, a my piszczałyśmy z radości. Zdecydowałyśmy się na wyzwanie kolorystyczne, wybierając ze scrapperinowej palety. Ja zaszalałam tak:


Zakochałam się przede wszystkim w nieziemskich stemplach i tej kalce z czerwonymi cyframi.
Oniemiałam natomiast, gdy zobaczyłam pracę pozostałych dziewczyn. Niesamowite, że z jednej kolekcji można tyle wyczarować.
Patrzcie i podziwiajcie.


Oczywiście gorąco zachęcam też do udziału w wyzwaniu. Tym razem nie tylko dla zabawy. Zwyciężczyni otrzyma komplet papierów i te wspaniałe stemple!

26 października 2012

Żółty tramwaj na rozgrzewkę

Brrrrrrrr, jak zimno. Spędziłam dziś pół dnia na dworzu i to bardzo mnie rozdygotało. Ale warto było, bo uczestniczyłam w bajeranckiej sesji zdjęciowej mojej Oli, która postanowiła odrobinę zadbać o swą babską próżność. Ja występowałam w roli przydupasa od noszenia toreb, ale do tego właśnie nadaję się najlepiej.
Na pogodę w sumie nie ma co dziś narzekać, bo akurat pierwszy raz od tygodnia przez cały dzień naparzało słońce. No ale jak już zaszło, zrobiło się raczej arktycznie. W ramach rozgrzewki wrzucam więc pracę na art-piaskownicowe wyzwanie kolorystyczne, które przywołuje wspomnienie uroczego lata.


Ten intensywny żółty od razu skojarzył mi się z lizbońskim tramwajem, dlatego pozostaję monotematyczna. Obawiam się, że przez całą zimę będę sobie dawkować te gorące zdjęcia, by poczuć się choć trochę lepiej.
Zapraszam do wyzwania z tymi rozweselającymi kolorami. Obejrzyjcie też koniecznie resztę prac spod zdolnych łapek piaskownicowego DT.


5 października 2012

Znów jestem blondynką. Z czerwoną twarzą

Oj, ty głupi bloggerze, ty. Automatyczne dodawanie postów działa mi zawsze. Nie sprawia żadnych problemów. Ale gdy tylko wyjadę i nie mam nad tym żadnej kontroli, okazuje się, że nagle nie umiem zostawić postów w zapasie. Wracam i okazuje się, że nic się nie ukazało. No ale przynajmniej przez dwa tygodnie mogłyście ode mnie odpocząć. To zapewne też jakiś plus.
O wakacjach będzie na pewno jeszcze dużo, będę opowiadać, gdy zajmę się 1000 zdjęć, które ze mną przyjechały. Powiem tylko tyle, że zakochałam się w Portugalii na amen. Zjechaliśmy ją od góry do dołu. Widzieliśmy cudowne miasta, zapierające dech plaże, pierwszy raz mieliśmy styczność z oceanem, który okazał się kompletnie inny niż jakiekolwiek znane nam morze. Wydaje mi się, że to były nasze najwspanialsze wakacje. Chyba nawet pozycja mojej ukochanej Grecji jest mocno zagrożona. Ale jeszcze będę truć o Portugalii. Na razie cieszę się z blond włosów, brązowej skóry i, nieco mniej, z czerwonej twarzy, która spaliła się w ostatnim dniu plażowym.
Na razie, ponieważ zdjęć do obrobienia jest tona, odłożę opowieści na chwilkę i nadrobię zaległości zrobione przez bloggera. Zacznę może od pracy najpilniejszej:


Uwaga, będzie kolorystyczny szał. A to za sprawą Maryszy, która wskazała nam paletę barw w nowym wyzwaniu na Art Piaskownicy. Początkowo inspiracyjne zdjęcie z jednej strony mnie zachwyciło, a z drugiej nieco przeraziło. Strach ustąpił, gdy podczas pobytu w Narewce niechcący przyuważyłam kompozycję właśnie we wskazanych barwach. Turkusowe krzesełko, czerwona cerata, soczysta marchew i brudnawe szafki domagały się zdjęcia, więc mają. I po prostu idealnie wpasowały się w to wyzwanie.



Jakoś tak cieplej mi się robi, gdy patrzę na te kolory.
Zobaczcie koniecznie resztę prac dziewczyn z piaskownicowego DT. I spróbujcie zawalczyć z tą oczojebną paletką. Uśmiech gwarantowany.

7 września 2012

Trauma z dzieciństwa

Trochę tu już mówiłam o kolorach, za którymi nie przepadam. Mam też takie jedno połączenie, które budzi we mnie drgawki. Żółty-zielony-czerwony. Kojarzy mi się z wzornictwem lat 90. Czasem jeszcze dorzucali do tego niebieski. To wzornictwo poznałam aż za dobrze, bo kiedyś rodzice przybyli do domu z radosną niespodzianką, że kupili mi kanapę. Czekałam na jej przybycie z lekkim podnieceniem. Aż w końcu ukazała się mym oczom. Żółta z odcieniem pomarańczu, w czerwone i zielone wzorki. Wiadomo jakie wzorki. Do dziś spotyka się je na ceratach oraz obiciach krzeseł ogrodowych. W tym momencie nastąpił jakiś gigantyczny wybuch płaczu i foch jak stąd do Nowego Jorku. Potem przez lata katowałam się oglądaniem tego mebla aż do dnia, gdy tę tragedię zastąpiła milusia czerwona sofka. Wtedy nie rozumiałam jeszcze, że rodzice nie mieli za wielkiego wyboru i kupili to, co się trafiło.
Najnowsze wyzwanie kolorystyczne na Art Piaskownicy przypomniało mi na początku o tamtych dniach. Wybrane przez Humę zdjęcie inspiracyjne jest wprawdzie superowe i nie można nic zarzucić jego kolorystyce, ale gdy pomyślałam, że ja mam coś w niej stworzyć, to zestresowałam się bardziej niż przed szyciem słonia. Biedziłam się strasznie i trochę widać, że nie mam wielkiego serca do tego zestawienia.


Na szczęście okazało się, że pozostałe członkinie DT czują się w tych kolorach świetnie i potrafią zrobić z nimi prawdziwe cuda. Zajrzyjcie więc na piaskownicowego bloga, pooglądajcie te dzieła i przymknijcie oko na moją traumatyczną pracę.



3 lipca 2011

Kolory na niepogodę

Wracając do Jaszkowego wyzwania. Aura naprawdę nie sprzyja zabawom w fotografa. A z drugiej strony, co robić w weekend, gdy za oknem leje? Walczyłam, walczyłam i coś tam wymodziłam. Być może uda mi się później znaleźć w chacie jeszcze inną kolorystykę.
Co ciekawe, zauważyłam pewne prawidłowości, dotyczące rzeczy w każdym konkretnym kolorze. Ale o tym poniżej:


Głównie jakieś techniczne duperele. Fakt, że one często są żółte.

Naprawdę niewiele mam tego w domu.


Tu mogłabym pewnie ułożyć z dziesięć takich kolaży. Róż rządzi.


Jak się okazuje, samo wyposażenie kuchni.


Myślałam, że będzie podobnie jak z różem. A tu zaskoczenie. Mam w domu masę fioletu, ale raczej wielkogabarytowego.


Nie przypuszczałam, że znajdę sporo niebieskiego.


Czerwień głównie biżuteryjna.


Podejrzewałam się o więcej białych dupereli. Skończyło się na naczyniach.


Srebro jest chyba w każdym domu. Metal rządzi w kuchennych szufladach.


Czerń to o dziwo kosmetyki i (mniej o dziwo) sprzęty.

Kolorowa zajawka

Cechą, której bardzo mi brakuje, jest cierpliwość. Ponieważ Jaszka zaproponowała świetną zabawę polegającą na śledzeniu kolorów w swoim domu, gdy tylko znalazłam chwilę, wzięłam się za poszukiwania. A że chwilę znalazłam w nocy, to ze zdjęć i tak niewiele wyszło. Wrzucam w związku z tym jedynie zajawkę tematu. Będę musiała cierpliwie zaczekać na światło dzienne. Przy obecnej pogodzie nawet to będzie wyzwaniem.

25 czerwca 2011

Pink!

Wstyd się przyznać, ale dopiero niedawno przejrzałam liftonoszkowego bloga. Ale za to jedno z wyzwań od razu mnie przekonało, by zainteresować się nim na dłużej. Obnoszę się z miłością do różu wszem i wobec. Lubię przede wszystkim ten intensywny odcień fuksji. W różnych zakątkach mego domostwa znaleźć można coś w tym kolorze. Chodząc z aparatem po ulicy też od razu zwracam uwagę na TEN kolor. Toteż do robienia różowych fotek nie trzeba mnie wcale zachęcać.

Proszę państwa, oto róż.

12 czerwca 2011

Róż głową

Nie wiem, do czego służy poniższe dzieło, co nie zmienia faktu, że powstało. Trochę pod kątem kolorowego zapytania na Collage Caffe, trochę pod kątem wiecznej miłości do różu.
W ruch poszło pudełko po herbacie i stało się tym czymś.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...