Dawno nie było albumu, co nie? Obiecuję, że ten będzie równie zryty, jak poprzedni. W sumie już się do niego przyzwyczaiłam i zapomniałam, że jeszcze nie pokazałam go na blogu. Dopiero publikacja na scrapkowym blogu mi o tym przypomniała.
Powróćmy więc jeszcze raz do uroczego zakończenia roku.
Jako bazę wybrałam w większości neutralne jasne papiery z kolekcji
Studio Calico, ILS i SODAlicious. Takie tło dało możliwość bałaganienia
do woli. Do ozdabiania stron wykorzystałam trochę recyklingowych materiałów, jak ulotka czy kawałki pociętej teczki, ale
też elementy wycięte z papierów American Crafts, świetne nowe stemple
ILS i pozostałość po die cutach Color Conspiracy (to te wycięte kółka poniżej).
Nieocenionym dodatkiem okazały się też alfabety. Wybrałam te o różnych krojach i wielkościach, by spotęgować wrażenie nieładu. W ruch poszły więc literki Sassafras, Primy, October Afternoon, 7 Dots Studio, Echo Park i Studio Calico. Te ostatnie przemalowałam markerem na czarno, by bardziej pasowały do albumu.
Coś mi się zdaje, że nie minie chwila, a zacznę kleić kolejne albumiszcza. Jakoś mi ostatnio w krew weszło.
A oto cała tona materiałów ze sklepu scrapki.pl: