Pokazywanie postów oznaczonych etykietą waryjaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą waryjaty. Pokaż wszystkie posty

11 lutego 2013

Mitingów ciąg dalszy

Ledwo co pokazałam album ze scrapowymi spotkaniami w 2012 r. a już wypracowuję materiał na tegoroczne wydanie. Coś mi się zdaje, że album będzie jeszcze grubszy i jeszcze bardziej szalony. Zeszły tydzień należał chyba do moich rekordów, bo od poniedziałku do czwartku miałam okazję wyściskać trzy fajne baby. Czy to wystarczy jako usprawiedliwienie, dlaczego ostatnio na blogu mniej się dzieje?
Nie byłabym sobą, gdybym każdego ze spotkań nie uwieczniła. Trzymajcie się foteli, bo będzie ogień.

Poniedziałek
Stało się! Miałam w końcu okazję poplotkować chwilę z Nulą, bo na zeszłorocznym zlocie to takie bardziej migawki niż prawdziwe pogadanki. Tym razem też nie było długo, bo potwora przebywała w Warszawie niecałą godzinę, ale wspólnie poczekałyśmy na pociąg na smrodliwym Dworcu Centralnym. Było lansersko - herbata w papierowym kubku, walizka i nasze niewyjściowe miny. Nulek zaskoczył mnie prezentem urodzinowym i poopowiadał trochę o wielkim świecie. Oby częściej i oby dłużej. Mam nadzieję, że już niebawem.


Środa
Zupełnie nowa postać w moim scrapowym życiorysie. Ale taka, którą polubiłam od pierwszego maila. Na szczęście nie mamy do siebie daleko, więc umówienie się na herbatę nie zajęło dużo czasu. Taaak, poznałam Martę, która od niedawna jest właścicielką sklepu scrapki.pl. Omówiłyśmy chyba wszystkie scrapowe marki, a potem przeszłyśmy do zwykłych babskich plot. Bo przecież nie samym rękodziełem człowiek żyje. Już umawiamy się na kolejne spotkania, mam nadzieję, że tym razem ze wspólnym wyklejaniem.


Czwartek (do niedzieli)
Tego to ja nie będę komentować. Znowu się zwalili i nie dali spokojnie poleżeć przed TV. Dobrze, że chociaż nie popsuli auta, ani żadnych części ciała. Tak, Białystok znów zawitał w stolycy. Było oczywiście niemiło, chamsko i paździerzowo. Widać było, że gościom się nie podobało, bo wyruszyli w stronę domu o dzień za wcześnie, a później jeszcze zaczęli zwiewać w stronę Gdańska. Starali się też jak najczęściej wychodzić na jakieś spotkania, żeby nas uniknąć. No ale nie dało się tak przez cały czas i musieliśmy się znosić nawzajem. Z Ulą lubimy się tylko na zdjęciach, bo przecież nie będziemy robić scrapów ze sfochowanymi minami. Albo z brzydkimi wyrazami!


Już się boję tego albumu na koniec roku.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...