Końcówkę kwietnia miałem okazję spędzić na kulinarnej wycieczce do Berlina. Nazywam ją kulinarną, bo tym razem nie było zwiedzania całymi dniami zabytków i muzeów. Były natomiast odwiedziny targowisk, hal targowych i delikatesów. Była restauracja, fastfoody i piwiarnia. Weekend niemal doskonały, bo i pogoda najgorsza nie była.
Uwielbiam naszych zachodnich sąsiadów za ich podejście do jedzenia, do produktów żywnościowych. Za możliwość kupienia tego czego w Polsce jeszcze długie lata niestety nie będzie. Targowiska są stałym punktem moich wycieczek, gdziekolwiek jadę wcześniej mam już upatrzone cele, Hale Targowe lub Wochenmarkt-y. Takich ilości świeżych warzyw i owoców przeróżnego pochodzenia, serów, mies, wędlin nie spotkamy powszechnie w naszym kraju. Wielka szkoda...