Wrocławski Jarmark Bożonarodzeniowy był szeroko opisywany w lokalnych mediach jeszcze zanim się na dobre zaczął. Gdy wreszcie w piątek wystartował można było przeczytać o tłumach odwiedzających. Nie trzeba mnie było przekonywać do zweryfikowania tego i do przekonania się czy w tym roku jarmark pozytywnie mnie czymś zaskoczy. W niedzielę wybrałem się więc na wrocławski Rynek, aby na własne oczy przekonać się co takiego ma do zaoferowania tegoroczna edycja. Czasopisma miały rację, faktycznie Wrocławski Jarmark odwiedziła tego dnia naprawdę spora ilość ludzi. No właśnie odwiedziła, a nie wydawała na nim pieniądze. Zwiedzających, oglądających, spacerujących między straganami było sporo. Zdarzały się nawet mniej lub bardziej zorganizowane wycieczki.
Mam wrażenie, że Jarmark jeszcze odrobinę się rozrósł co mnie oczywiście cieszy. Ucieszyłoby mnie jeszcze bardziej jeśli za wielkością szłaby również różnorodność. Niestety zmian zbyt wiele nie zauważyłem. Kubek zmienił rok i kolor, ale moim zdaniem w końcu mógłby być kubkiem, a nie butem. Nie tylko mnie się nie widzi taki kształt. Ktoś skomentował jego kształt na profilu organizatora, na co ten odpowiedział, że jak się nie podoba, to po wypiciu można zwrócić. Brawo za pomysł...