Co zrobić, gdy w głowie już truskawki i czereśnie a na drzewach dopiero kwiaty? Owoce jesienne straciły już sporo swego wdzięku, trzeba się więc ratować tym co jest przerabiając zwykłe jabłuszka w karmelizowane pychotki.
Naleśniki są w moim domu prawie co tydzień, zwykle na kolację, gdy wszyscy domownicy wracają po długim dniu. Moim zdaniem może to być też wspaniały deser po obiedzie. Jedyne ryzyko polega na tym, że trudno na jednym skończyć.
Połączenie jabłek z rozmarynem może wydać się zaskakujące, ale uwierzcie mi, że się sprawdza. Trzeba wziąć świeżą gałązkę w całości, by uwalniające się z niej olejki delikatnie naaromatyzowały jabłka ale nie zdominowły ich smaku.
Składniki
Na ciasto
2 szklanki mąki
1 szklanka mleka
1 szklanka wody
szczypta soli i gałki muszkatałowej
3 całe jajka
4 twarde jabłka
gałązka świeżego rozmarynu
łyżka masła
łyżka brązowego cukru
kieliszek brandy
4 łyżki płatków migdałowych lekko opieczonych na suchej patelni
trochę ajerkoniaku lub bita śmietana
Przygotowanie
Przynajmniej dwie godziny przed planowanym smażeniem robię ciato. Do mąki wsypuję łyżeczkę do kawy soli i gałki muszkatałowej. Mieszam. Następnie wlewam wodę i mleko, mieszam trzepaczką rózgową, następnie dodaję całe jajka. Gdyby zrobiły się grudki wystarczy ciasto zmiksować. Odstawiam. Ciasto może czekać w lodówce nawet kilka godzin. Tuż przed smażeniem dodaję 2 łyżki oleju i rozcieńczam wodą by uzyskać gęstość śmietany. Smażę cienkie naleśniki na gorącej, małej patelni.
Jabłka obieram, kroję w kostkę, karmelizuję na maśle z dodatkiem brązowego cukru i rozmarynem. Dzięki temu jabłka przejdą delikatnie smakiem rozmarynu, wystarczy je od czasu do czasu mieszać. Zajmuje to przynajmniej kwadrans, ogień nie może być zbyt duży, żeby jabłka się nie rozpadły. Następnie wlewam kieliszek brandy i podpalam. Wyłączam ogień.
Nakładam. Złożonego na pół naleśnika skręcam, kładę na srodku talerza. Posypuję kosteczkami jabłka, płatkami migdałowymi skrapiam ajerkoniakiem. Podaję ciepłe
Smacznego!