Tego deseru nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, to prawdziwy klasyk. Sekretem dobrych faworków jest dokładne wyrobienie ciasta ( ciężka robota, męska pomoc mile widziana), a następnie rozwałkowanie ciasta tak cieniutko, by było lekko przezroczyste. I jeszcze jeden mały sekret: łyżka spirytusu dodana do ciasta, dzięki której nie nasiąka ono tłuszczem w trakcie smażenia.
Składniki
20 gr mąki
3 żółtka
3-4 łyżki gęstej śmietany
sól
łyżka spirytusu
1 litr tłuszczu do smażenia ( olej z pestek winogron lub planta)
Do roboty!
Zagniatam ciasto i wyrabiam je aż stanie się jednorodne i sprężyste. Teraz zaprzęgam do roboty niezawodnego pomocnika jakim jest maszynka do makaronu. Dzięki niej zamiast męczyć się z rozwałkowywaniem mam czystą przyjemność. Cieniutkie ciasto kroję radełkiem nadając mu charakterystyczny kształt. Wszyscy wiemy jak to wygląda, więc nie będę się wygłupiać próbując to opisać.
Smażę po 2-3 faworki jednocześnie, odsączam je na ręczniku papierowym, następnie układam na dużym talerzu i oprószam cukrem pudrem. Czy ktoś potrafi się temu oprzeć? Ja nie! Smacznego!
I wraz z tym karnawałowym smakołykiem składam Wam najlepsze noworoczne życzenia, aby ten rok był pełen uniesień, nie tylko kulinarnych!
Dziękuję, że do mnie zaglądacie ;))