Czuję jesień w kościach. Niestety mało pozytywnie :( Brakuje mi energii i chęci na cokolwiek. Na blogu zaległości rosną. W domu zaległości rosną. Nic mi się nie chce. Dopadło nas jakieś fatalne przeziębienie i od dwóch tygodni po kolei chorujemy. Praktycznie wyszliśmy już na prostą jedynie u młodego skończyło się niestety antybiotykiem. Najmłodszy niestety póki co ma najsłabszą odporność :( Niby rozkłada się ostatni, ale zazwyczaj choroba ma cięższy przebieg. Pogoda nas ostatnio nie rozpieszczała i sprzyjała inwazji wirusów. Dzisiaj zdjęcia w ostatnich promieniach słońca. Zestaw prosty utrzymany w kolorach czerni i szarości. Nie byłabym sobą jednak, gdyby nie pojawiła się choć odrobina koloru. Ubrałam jeden z moich ulubionych kominów na dni, kiedy nie jest aż tak bardzo zimno, w wersji multikolor i czerwoną torebkę.