Orzotto z truflami miałam przyjemność jeść po raz pierwszy we Włoszech, a dokładnie w Umbrii. Tak mi posmakowało, że wręcz byłam urzeczona tym nietypowym aromatem i smakiem. Kiedy tylko nadarzyła się okazja zrobienia zakupów w pobliskim włoskim markecie zakupiłam sporą ilość orzo.
Nie posiadałam oryginalnego przepisu na to danie, dlatego postanowiłam przygotować je po swojemu tak, jak robi się risotto.
Orzotto wyszło idealnie. Zjadłam je z dokładką (sporą!), a to może tylko świadczyć o wyjątkowości tego dania. Niezwykle aromatyczne, bo z dodatkiem borowików, które zabrałam zresztą w lesie poprzedniej jesieni. Z pastą truflową, której wystarczy dodać naprawdę niewiele by sprawiła, że z prostego dania można wyczarować coś niezwykłego i prostego. Do tego białe, włoskie wino z zaprzyjaźnionej winoteki i poczułam się jak wtedy we Włoszech.
Nie posiadałam oryginalnego przepisu na to danie, dlatego postanowiłam przygotować je po swojemu tak, jak robi się risotto.
Orzotto wyszło idealnie. Zjadłam je z dokładką (sporą!), a to może tylko świadczyć o wyjątkowości tego dania. Niezwykle aromatyczne, bo z dodatkiem borowików, które zabrałam zresztą w lesie poprzedniej jesieni. Z pastą truflową, której wystarczy dodać naprawdę niewiele by sprawiła, że z prostego dania można wyczarować coś niezwykłego i prostego. Do tego białe, włoskie wino z zaprzyjaźnionej winoteki i poczułam się jak wtedy we Włoszech.