bez
sensu zupełnie, ale wyszło...znaczy kolega mnie na kolację
zapraszał...ale mi się nie chciało okrutnie jechać do niego do domu, bo
jakoś tak mało z jego koleżanką małżonką sympatyzuję... jako, że
człowiek bezkonfliktowy...ten kolega znaczy...stwierdził, że nic nie
szkodzi możemy zjeść u mnie... znaczy dobrze, że rosół miałem i powstało
risotto z prawdziwkami..:DDD
szalotka, oliwa, ryż potem namoczone suszone prawdziwki i polewanie i mieszanie..na końcu starte pecorino i kawałek masła...:)
Puglia...królestwo wina i oliwy...kuchnia włoska w pełnym tego słowa znaczeniu... Kilka słów na temat regionu, kuchni...bazy turystycznej... kilka porad gdzie warto zajrzeć, i które miejsca omijać szerokim łukiem...:)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą risotto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą risotto. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 1 października 2013
czwartek, 20 grudnia 2012
risotto con puntarelle..;)
zawsze chciałem to zrobić..znaczy risotto con puntarelle..;)
najpierw przygotowałem surowiec bazowy...
znaczy posiekałem ząbek czosnku i pociąłem puntarelle
zesmażyłem, posoliłem, popieprzyłem i wywaliłem na bok, a na patelni zeszkliłem cebulę i stostowałem ryż..;)
srujnąłem bianco, wywar warzywny..miąchanie, puntarelle... miąchanie...
i masło i pecorino i odpoczynek...;)
najpierw przygotowałem surowiec bazowy...
znaczy posiekałem ząbek czosnku i pociąłem puntarelle
zesmażyłem, posoliłem, popieprzyłem i wywaliłem na bok, a na patelni zeszkliłem cebulę i stostowałem ryż..;)
srujnąłem bianco, wywar warzywny..miąchanie, puntarelle... miąchanie...
i masło i pecorino i odpoczynek...;)
niedziela, 11 listopada 2012
Risotto al melagrana con prosciutto crudo..;)
chyba mi jakichś witamin brak , albo przynajmniej porządnego wp..lu, bo jakoś mi tak dziwnie...
w każdym razie wczoraj bezmyślnie zakupiłem u mojego ulubionego fruttivendolo granata...
zasięgnąłem porady u wujka Google'a i doszedłem do wniosku, że mam go gdzieś...;)
zresztą już sam fakt, że przy przekrajaniu tego soczystego cuda natury sobie świeżo zmieniony obrus ups.. upaćkałem znaczy już świętego wyprowadziłby z równowagi...
jak już się z nim uporałem 1/2 przecisnąłem przez praskę do ziemniaków...znaczy coby sok pozyskać...
drobno posiekaną cebulę zeszkliłem na bardzo małym ogniu na oliwie... dodałem pokrojone w paski prosciutto...zesmaczyłem..wrzuciłem i stostowałem ryż...
i sruu bianco..:D
próbując oczywiście, coby nie zepsuć smaku potrawy...;)
jak już odparowało (duży płomień) podlałem wywarem z warzyw i miąchałem i podlewałem..i miąchałem..jak ryż był już al dente wlałem sok i wsypałem 1/2 ziarenek...i miąchałem, miąchałem, a potem natka pietruszki...pieprz, sól , starty ser, kawałek masła ..
i zostawiłem pod przykryciem na 5 minut...
znaczy musiałem zrozumieć lepiej kompozycję bianco...bo ja dociekliwy jestem...nieco trochę...;)
w każdym razie wczoraj bezmyślnie zakupiłem u mojego ulubionego fruttivendolo granata...
zasięgnąłem porady u wujka Google'a i doszedłem do wniosku, że mam go gdzieś...;)
zresztą już sam fakt, że przy przekrajaniu tego soczystego cuda natury sobie świeżo zmieniony obrus ups.. upaćkałem znaczy już świętego wyprowadziłby z równowagi...
jak już się z nim uporałem 1/2 przecisnąłem przez praskę do ziemniaków...znaczy coby sok pozyskać...
drobno posiekaną cebulę zeszkliłem na bardzo małym ogniu na oliwie... dodałem pokrojone w paski prosciutto...zesmaczyłem..wrzuciłem i stostowałem ryż...
i sruu bianco..:D
próbując oczywiście, coby nie zepsuć smaku potrawy...;)
jak już odparowało (duży płomień) podlałem wywarem z warzyw i miąchałem i podlewałem..i miąchałem..jak ryż był już al dente wlałem sok i wsypałem 1/2 ziarenek...i miąchałem, miąchałem, a potem natka pietruszki...pieprz, sól , starty ser, kawałek masła ..
i zostawiłem pod przykryciem na 5 minut...
znaczy musiałem zrozumieć lepiej kompozycję bianco...bo ja dociekliwy jestem...nieco trochę...;)
środa, 5 września 2012
Risotto z cukinią..;)
risotto z cukinią zrobić umie każdy...na swój sposób, więc też sobie pokombinowałem..;)
zesmaczyłem oliwę drobno posiekaną cebulą..;)
stostowałem ryż i srujnąłem bianco..odrobinkę...no i podlałem rosołem kurzym, miąchałem, podlewałem, miąchałem..
w 3/4 tego podlewania wrzuciłem cukinię..tak, żeby zachowała jędrność...
pod koniec natkę pietruszki
po ostatnim podlaniu bazylię...
a po wyłączeniu gazu wrzuciłem kawałek masła i startej cacioricoty, przykryłem i wziąłem w łapę narzędź, coby zwabionych zapachem sąsiadów odpędzać..:D
zesmaczyłem oliwę drobno posiekaną cebulą..;)
stostowałem ryż i srujnąłem bianco..odrobinkę...no i podlałem rosołem kurzym, miąchałem, podlewałem, miąchałem..
w 3/4 tego podlewania wrzuciłem cukinię..tak, żeby zachowała jędrność...
pod koniec natkę pietruszki
po ostatnim podlaniu bazylię...
a po wyłączeniu gazu wrzuciłem kawałek masła i startej cacioricoty, przykryłem i wziąłem w łapę narzędź, coby zwabionych zapachem sąsiadów odpędzać..:D
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
risotto al radicchio..;)
znaczy klasyk z radicchio w roli głównej..;)
na oliwę...
garść ryżu..albo dwie..;)
stostować..chlusnąć rosso...zredukować i podlewać..rosołem podlałem... ale jak komuś wywary mięsne przeszkadzają to wodą może w ramach diety..;)
na końcu mgiełka pieprzu..kawałek masła i garstka koziego sera...no i chwilka odpoczynku..;)
na oliwę...
garść ryżu..albo dwie..;)
stostować..chlusnąć rosso...zredukować i podlewać..rosołem podlałem... ale jak komuś wywary mięsne przeszkadzają to wodą może w ramach diety..;)
na końcu mgiełka pieprzu..kawałek masła i garstka koziego sera...no i chwilka odpoczynku..;)
wtorek, 3 kwietnia 2012
risotto alla siciliana con carciofi..;)
rosół sobie ugotowałem..na zwłokach kurczaka... i z dużą ilością warzyw..dobry...
w sumie to tylko skosztowałem..znaczy wyżarłem to ze środka i sobie pomyślałem, że taki rosoł bez niczego to jakoś tak głupio jeść...;)
to sobie pomarańczę kupiłem...i takie cóś alla szalotka...;)
obtarłem tę skórkę z pomarańcza..i podsuszyłem na patelni..na wiórki..
posiekałem drobno tę niby szalotkę i czosnek..dodałem im do towarzystwa kilka anchois..i sru na rozgrzaną oliwę..;)
jak się rybki rozpuściły walnąłęm karczochami..
a po 10 minutach ryżu..sypnąłem znaczy się...
podprażyłem go nieco i sru rosołku...
itd..itp..a na koniec pecorino..
i w sumie dobre, a nawet bardzo dobre było, ale gdybym dał tylko wodę zamiast rosołku byłoby lepsze..znaczy czystsze smakowo..:)
w sumie to tylko skosztowałem..znaczy wyżarłem to ze środka i sobie pomyślałem, że taki rosoł bez niczego to jakoś tak głupio jeść...;)
to sobie pomarańczę kupiłem...i takie cóś alla szalotka...;)
obtarłem tę skórkę z pomarańcza..i podsuszyłem na patelni..na wiórki..
posiekałem drobno tę niby szalotkę i czosnek..dodałem im do towarzystwa kilka anchois..i sru na rozgrzaną oliwę..;)
jak się rybki rozpuściły walnąłęm karczochami..
a po 10 minutach ryżu..sypnąłem znaczy się...
podprażyłem go nieco i sru rosołku...
itd..itp..a na koniec pecorino..
i w sumie dobre, a nawet bardzo dobre było, ale gdybym dał tylko wodę zamiast rosołku byłoby lepsze..znaczy czystsze smakowo..:)
poniedziałek, 5 marca 2012
risotto al bianco czyli sprzątanie lodówki..;)
tak mi się smutno zrobiło na widok selera i cukini..w sensie, że zaczynały marnieć w oczach, że postanowiłem coś z nimi zrobić..
w sumie to zmierzałem w kierunku makaronu..nawet sobie fenkuła z lodówki wyjąłem dzikiego, żeby z makaronem ugotować, ale nie uprzedzajmy wypadków..;)
wrzuciłem anchois, czosnek i peperoncino na oliwę..
jak już się zaromatyzowała wrzuciłem te warzywne nieszczęścia...
podsmażyłem nieco..i w momencie gdy zredukował się cukiniowo-selerowy sosik...pomyśleliście sobie..sruu bianco..?? nie..sypnąłem dla odmiany ryżu..;)
stostowałem go nieco..i sru bianco...:D
no i tak na przemian..bianco...miąchanie... bianco...miąchanie...bianco...miąchanie...woda... miąchanie... woda... miąchanie...gorgonzola ..miąchanie
sól ,pieprz, woda ,miąchanie...
no i na wierzch dla Rybki trochę trójkolorowego pieprzu z młynka..;PP
w sumie to zmierzałem w kierunku makaronu..nawet sobie fenkuła z lodówki wyjąłem dzikiego, żeby z makaronem ugotować, ale nie uprzedzajmy wypadków..;)
wrzuciłem anchois, czosnek i peperoncino na oliwę..
jak już się zaromatyzowała wrzuciłem te warzywne nieszczęścia...
podsmażyłem nieco..i w momencie gdy zredukował się cukiniowo-selerowy sosik...pomyśleliście sobie..sruu bianco..?? nie..sypnąłem dla odmiany ryżu..;)
stostowałem go nieco..i sru bianco...:D
no i tak na przemian..bianco...miąchanie... bianco...miąchanie...bianco...miąchanie...woda... miąchanie... woda... miąchanie...gorgonzola ..miąchanie
sól ,pieprz, woda ,miąchanie...
no i na wierzch dla Rybki trochę trójkolorowego pieprzu z młynka..;PP
czwartek, 12 stycznia 2012
Risotto z karczochami..
a było to tak...
miałem sobie wcale nie gotować dzisiaj..znaczy miałem fasolę z kapustą zrobić...i robi się bigos z kapustą...
ale w pewnym momencie to sobie pomyślałem, że przecież następny tydzień będę wyłudzał...to mi się karczochy zepsują..
więc w związku z brakiem pecorino poszedłem do sklepu..i ona mi tak prosto i bezpośrednio w oczy patrzyła, że wziąłem kawałek najbardziej śmierdzącej gorgonzoli ...
szalotkę i czosnek na oliwę..
do tego karczochy i chlust bianco..
po zredukowaniu ryż..i rosołek..znaczy wywar warzywny sobie zrobiłem wczoraj..z mięsnych to albo kurczak, albo cielęcina , albo krewetki..i delikatne w smaku mają być te wywary..coby karczocha nie zabić..;)
jak już było prawie rzuciłem pokruszoną gorgonzolę...natkę pietruszki, pieprz i wymiąchałem i przykryłem..:)
jest czas na wypicie aperitivo..znaczy się przegryźć musi..:)
miałem sobie wcale nie gotować dzisiaj..znaczy miałem fasolę z kapustą zrobić...i robi się bigos z kapustą...
ale w pewnym momencie to sobie pomyślałem, że przecież następny tydzień będę wyłudzał...to mi się karczochy zepsują..
więc w związku z brakiem pecorino poszedłem do sklepu..i ona mi tak prosto i bezpośrednio w oczy patrzyła, że wziąłem kawałek najbardziej śmierdzącej gorgonzoli ...
szalotkę i czosnek na oliwę..
do tego karczochy i chlust bianco..
po zredukowaniu ryż..i rosołek..znaczy wywar warzywny sobie zrobiłem wczoraj..z mięsnych to albo kurczak, albo cielęcina , albo krewetki..i delikatne w smaku mają być te wywary..coby karczocha nie zabić..;)
jak już było prawie rzuciłem pokruszoną gorgonzolę...natkę pietruszki, pieprz i wymiąchałem i przykryłem..:)
jest czas na wypicie aperitivo..znaczy się przegryźć musi..:)
niedziela, 4 grudnia 2011
risotto z kawą i kaparami..;)
w sumie nie bardzo mi się chciało wierzyć, że to może się udać...sobie wymyśliłem dzisiaj na obiad jakieś risotto z tuńczykiem i kaparami...i sobie tak kombinowałem..szukałem we włoskim necie, żeby sobie coś nowego spróbować..no i znalazłem...wynalazek włoskiej sławy kuchennej z Padwy...
tak w skrócie... bardzo dobre..:))
zalecają szalotkę, ale posłużyłem się cebulą..bardzo cienko pociętą...
kazali ją dobrze zesmażyć na oliwie, wsypać ryż i podprażyć go solidnie...:)
podlać bianco secco i doprowadzić do całkowitego odparowania...
dodać kilka ziarenek kawy i podlać wywarem warzywnym...podlewać, mieszać, podlewać, mieszać..pod koniec wyjąć kawę i dodać starte parmiggiano, a na koniec masło zamiąchać dobrze, przykryć i zostawić kilka minut do przegryzienia...;))
wierzch przystroić wypłukanymi i posiekanymi kaparami z soli..;)
tak w skrócie... bardzo dobre..:))
zalecają szalotkę, ale posłużyłem się cebulą..bardzo cienko pociętą...
kazali ją dobrze zesmażyć na oliwie, wsypać ryż i podprażyć go solidnie...:)
podlać bianco secco i doprowadzić do całkowitego odparowania...
dodać kilka ziarenek kawy i podlać wywarem warzywnym...podlewać, mieszać, podlewać, mieszać..pod koniec wyjąć kawę i dodać starte parmiggiano, a na koniec masło zamiąchać dobrze, przykryć i zostawić kilka minut do przegryzienia...;))
wierzch przystroić wypłukanymi i posiekanymi kaparami z soli..;)
niedziela, 16 października 2011
risotto all'uva sultanina...;)
dzisiaj przygotowałem bardzo wyczerpujące psychicznie i fizycznie danie...dlatego zaraz idę odpocząć nieco..;)
risotto all'uva sultanina...znaczy z rodzynkami...;P
rodzynki kazali zamoczyć na kilka godzin w wódce...
zamoczyłem..ale we śliwowicy..;))
na masełku kazali podsmażyć drobno posiekaną cebulę i podlać wódką...
podlałem...znaczy śliwowicą...
kazali wsypać i podprażyć ryż..;)
malutki łyczek śliwowicy..znaczy doustnie zażyłem, bo jakoś tak grypowo wokół...;PP
no i podlewałem rosołem z bollito i mieszałem i podlewałem...a na 5 minut przed końcem wrzuciłem rodzynki i posiekane peperoncino...
wyłączyłem, wrzuciłem na wierzch kawałek masła i hojnie posypałem parmiggiano...i zostawiłem coby się przegryzło...
w ramach oczekiwania skontrolowałem śliwowicę..
no i zjadłem z bianco..i idę odpocząć sobie..:))
risotto all'uva sultanina...znaczy z rodzynkami...;P
rodzynki kazali zamoczyć na kilka godzin w wódce...
zamoczyłem..ale we śliwowicy..;))
na masełku kazali podsmażyć drobno posiekaną cebulę i podlać wódką...
podlałem...znaczy śliwowicą...
kazali wsypać i podprażyć ryż..;)
malutki łyczek śliwowicy..znaczy doustnie zażyłem, bo jakoś tak grypowo wokół...;PP
no i podlewałem rosołem z bollito i mieszałem i podlewałem...a na 5 minut przed końcem wrzuciłem rodzynki i posiekane peperoncino...
wyłączyłem, wrzuciłem na wierzch kawałek masła i hojnie posypałem parmiggiano...i zostawiłem coby się przegryzło...
w ramach oczekiwania skontrolowałem śliwowicę..
no i zjadłem z bianco..i idę odpocząć sobie..:))
niedziela, 1 maja 2011
Risotto ai fegatini...:)
Swego czasu, bardzo dawno temu... teraz powinno być za siedmioma górami, za siedmioma lasami, ale to nie ta bajka...;))
natknąłem się na zaprzyjaźnionym blogu na przepis na to danie... z racji różnych niedogodności życiowych...a to brak czasu, a to niedostępność składnika głównego niestety zamiar skosztowania tego rarytasu pozostawał jedynie zamiarem, aż w końcu wczoraj natknąłem się w sklepie na wątróbki kurze zmieszane z sercami... Więc moje marzenie się urzeczywistniło...:) Co prawda risotto przyrządziłem w nieco inny sposób niż moja koleżanka, ale sądzę, że w niczym nie umniejsza to jego smaku...:)
podobno wymyślili to w Veneto...;)
wino białe wlać do dwóch szklanek...resztę do lodówki...;)
łodygę selera, cebulę i marchew utrzeć, zmiażdżyć, zmielić, albo w inny sposób doprowadzić do formy rozdrobnionej...;)
wątróbki pokroić na kawałki...
rozpuścić masło z liśćmi szałwii...najlepiej z rowu...;P
i wrzucić tam wątróbkę...
po kilku minutach jedną szklankę wina wlać do wątróbki i odparować, drugą do gardła...;P
wątróbkę wyłączyć i wyjąć szałwię...
miazgę marchwiowo-cebulowo-selerową podsmażyć na oliwie...od baby...
i wsypać ryż...
mieszać i podlewać rosołem...najlepiej z kurczaka w moim wykonaniu był na kurzych sercach...;)
w połowie gotowania dodać wątróbkę...
mieszać, podlewać,posolić i popieprzyć, a po wyłączeniu wrzucić kawałek masła i startego sera...
wymieszać i zostawić w spokoju kilka minut..;)
piątej porcji nie dałem rady...:(
natknąłem się na zaprzyjaźnionym blogu na przepis na to danie... z racji różnych niedogodności życiowych...a to brak czasu, a to niedostępność składnika głównego niestety zamiar skosztowania tego rarytasu pozostawał jedynie zamiarem, aż w końcu wczoraj natknąłem się w sklepie na wątróbki kurze zmieszane z sercami... Więc moje marzenie się urzeczywistniło...:) Co prawda risotto przyrządziłem w nieco inny sposób niż moja koleżanka, ale sądzę, że w niczym nie umniejsza to jego smaku...:)
podobno wymyślili to w Veneto...;)
wino białe wlać do dwóch szklanek...resztę do lodówki...;)
łodygę selera, cebulę i marchew utrzeć, zmiażdżyć, zmielić, albo w inny sposób doprowadzić do formy rozdrobnionej...;)
wątróbki pokroić na kawałki...
rozpuścić masło z liśćmi szałwii...najlepiej z rowu...;P
i wrzucić tam wątróbkę...
po kilku minutach jedną szklankę wina wlać do wątróbki i odparować, drugą do gardła...;P
wątróbkę wyłączyć i wyjąć szałwię...
miazgę marchwiowo-cebulowo-selerową podsmażyć na oliwie...od baby...
i wsypać ryż...
mieszać i podlewać rosołem...najlepiej z kurczaka w moim wykonaniu był na kurzych sercach...;)
w połowie gotowania dodać wątróbkę...
mieszać, podlewać,posolić i popieprzyć, a po wyłączeniu wrzucić kawałek masła i startego sera...
wymieszać i zostawić w spokoju kilka minut..;)
piątej porcji nie dałem rady...:(
Subskrybuj:
Posty (Atom)