a było to tak...
miałem sobie wcale nie gotować dzisiaj..znaczy miałem fasolę z kapustą zrobić...i robi się bigos z kapustą...
ale w pewnym momencie to sobie pomyślałem, że przecież następny tydzień będę wyłudzał...to mi się karczochy zepsują..
więc w związku z brakiem pecorino poszedłem do sklepu..i ona mi tak prosto i bezpośrednio w oczy patrzyła, że wziąłem kawałek najbardziej śmierdzącej gorgonzoli ...
szalotkę i czosnek na oliwę..
do tego karczochy i chlust bianco..
po zredukowaniu ryż..i rosołek..znaczy wywar warzywny sobie zrobiłem wczoraj..z mięsnych to albo kurczak, albo cielęcina , albo krewetki..i delikatne w smaku mają być te wywary..coby karczocha nie zabić..;)
jak już było prawie rzuciłem pokruszoną gorgonzolę...natkę pietruszki, pieprz i wymiąchałem i przykryłem..:)
jest czas na wypicie aperitivo..znaczy się przegryźć musi..:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))