bez
sensu zupełnie, ale wyszło...znaczy kolega mnie na kolację
zapraszał...ale mi się nie chciało okrutnie jechać do niego do domu, bo
jakoś tak mało z jego koleżanką małżonką sympatyzuję... jako, że
człowiek bezkonfliktowy...ten kolega znaczy...stwierdził, że nic nie
szkodzi możemy zjeść u mnie... znaczy dobrze, że rosół miałem i powstało
risotto z prawdziwkami..:DDD
szalotka, oliwa, ryż potem namoczone suszone prawdziwki i polewanie i mieszanie..na końcu starte pecorino i kawałek masła...:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz jest wprawdzie moderowany, ale zawsze mile widziany...;))