Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alpha H. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alpha H. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 listopada 2013

Alpha H Liquid Gold - płyn z kwasem glikolowym. Recenzja produktu.



Produkt ten od dawna zachwalany jest przez jedną z moich ulubionych blogerek/vlogerek urodowych Ruth Crilly - jedną z dwóch Brytyjek, które regularnie czytam i oglądam na YouTube od lat i ich opinię sobie cenię. Mimo, że nie jest to produkt najtańszy, to zasłużył na stałe miejsce w moim zestawie kosmetyków do pielęgnacji. 

Po lewej stary, po prawej nowy design

Skusiłam się na niego ubiegłego lata, gdyż postanowiłam regularnie używać produktów z kwasami, a poza tym byłam koszmarnie pogryziona przez meszki. Moja skóra zachowuje się w taki sposób, że wszelkie wypryski, bąble, pryszcze itp. znikają dość szybko, ale plamki po nich potrafią zostać miesiącami. :( Najgorzej jeśli je opalę, wtedy jest szansa, że w mniej lub bardziej bladej postaci zostaną na zawsze. Są to małe plamki, ale dla mnie osobiście pigmentacja skóry postarza ją bardziej niż wszystkie zmarszczki. Stąd mam nieco fioła na punkcie kosmetyków wyrównujących koloryt skóry, rozjaśniających, a także filtrów przeciwsłonecznych. 

Jest to płyn do stosowania na noc, którego zadaniem jest złuszczenie naskórka, rozjaśnienie i wyrównanie kolorytu skóry, walka z zaskórnikami i powiększonymi porami. Co ważne, to nie jest produkt jaki nakłada nam kosmetyczka w salonie - stężenie kwasu glikolowego jest niewielkie, nie przekracza 5%, inne składniki to wyciąg z lukrecji i jedwabiu. Ale także alkohol. Tego ostatniego się obawiałam, okazuje się, że niepotrzebnie. Skóra po preparacie wydaje się być delikatnie napięta, ale nie ściągnięta, czy sucha. W zasadzie codziennie używam czegoś z SPF 20-50, więc nie ryzykowałam wyjścia na słońce bez ochrony podczas używania tego produktu, choć jak wspomniałam stężenie kwasu nie jest duże. Nie robiłam tego na wszelki wypadek - tak po prostu wyszło. 

Preparat można nakładać co 2-3 dni. Umytą i osuszoną twarz i szyję przecieram wacikiem nasączonym nim i już nic innego nie nakładam. Używam tylko jako kuracji nocnej, jak zaleca producent. O dziwo, skóra po leciutkim zaczerwienieniu i czasami bardzo delikatnym pieczeniu przez minutę po użyciu produktu, nie jest wcale ściągnięta, sucha itp. Można użyć po tym kremu na noc, ale jak zapewnia producent - działanie jest lepsze, gdy Liquid Gold zastosujemy samodzielnie.  

Skład: Aqua, Alcohol Denat., Glycerin, Hydrolysed Silk, Glycolic AcidPotassium Hydroxide, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Glycyrrhiza Glabra Extract.

Cena to ok. 32 funty za 100ml, opłaca się kupować większe opakowanie, bo wychodzi taniej. Zwróćcie uwagę na to, że w obiegu mogą być dwa opakowania. Jedno z nich (czarno-białe) to stara wersja i może być jeszcze w obiegu (sprawdźcie tylko datę przydatności do użycia).



Na zdjęciu widać skórę mojej twarzy przed kuracją i w trakcie - wydaje mi się, że efekty mówią same za siebie. Teraz używam tego produktu niema stale z małymi przerwami, gdyż skóra ma po nim ładniejszy koloryt, nabiera blasku, a pory są zmniejszone. Prawdopodobnie za jakiś czas sięgnę po kolejny produkt z tej linii dla uzupełnienia kuracji - serum lub krem. 

Kwasy a ciąża

W internecie sporo jest dyskusji na ten temat. Czytałam setki stron w języku polskim i angielskim, po tym jak moja położna stwierdziła, że ona nie wie nic na ten temat i mi nie pomoże. Po zrobieniu porządnego rozeznania uznałam, że będę używać w ciąży preparatu z kwasem glikolowym w stężeniu nie większym niż 5%, a także produktu z kwasem PHA, także 5%. Generalnie zasada taka, że kwasy powinny być stosowane w małym stężeniu w ciąży, bo zatrzymują się wówczas na poziomie naskórka, nie wnikając do skóry właściwej i powinno unikać się kwasu salicylowego (popularnego w wielu kosmetykach; może powodować powikłania dla dziecka). No i nie każda kobieta w tym okresie zniesie kosmetyki z kwasami - hormony płatają figle i właściwości skóry mogą się zmieniać. To jest sprawa indywidualna. Zdecydowanie unikałabym stosowania kuracji kwasami w gabinecie kosmetycznym w tym okresie - ich stężenie jest za duże. 

--

Pozdrawiam i do następnego razu! :)

Karolina


niedziela, 10 listopada 2013

Projekt denko #1


Czyli jakie produkty kosmetyczne (pielęgnacja i makijaż) zużyłam w ostatnich tygodniach i co o nich sądzę.




Biały Jeleń, Mydło naturalne Premium (z wyciągiem z lnu), Pollena-Ostrzeszów, 100g, ok. 4 złote

Jedno z moich ulubionych mydeł, nie zliczę, które to opakowanie i mam zapas w domu, więc będę sięgać po nie regularnie. Nie wysusza skóry, nie powoduje uczucia ściągnięcia, swędzenia (powodowanego przez wiele mydeł zawierających SLS-y). Pomaga goić się drobnym zmianom skórnym. Dodatkowy plus to niewątpliwie niska cena. Jak nie mam czasu i ochoty na oczyszczanie olejowe, to myję nim nawet twarz (radzi sobie świetnie z demakijażem).


Hipoalergiczne mydło naturalne Biały Jeleń z otrębami pszennymi, 100g, ok. 5-6 złotych 
 
Jak wyżej - uwielbiam to mydło i stosuję zamiennie z tym z lnem. Otręby pszenne oraz ekstrakt z owsa doskonale oczyszczają i wygładzają  skórę, ale mydło jest na tyle delikatne, że taki peeling można sobie fundować nawet codziennie. Obowiązkowy produkt w mojej łazience. 


Krem Oilatum Natural Repair Face Cream, 50ml, ok. 7-8 funtów 


Cudownie lekki, mocno nawilżający, idealny dla skóry odwodnionej, wrażliwej, alergicznej. Nieperfumowany. Stosuję na noc, po użyciu serum, a także na dzień w dni, które nie wychodzę na zewnątrz i w związku z tym nie stosuję filtra SPF. Kupuję regularnie, ale teraz zrobiłam przerwę, bo testuję coś nowego. Produkt do którego prędzej czy później wrócę. 


REN Skincare Evercalm Global Protection Day Cream, 50ml, ok. 27 funtów 
(zużyłam miniaturkę 10ml)

Formuła mocno nawilżająca i kojąca dla skóry narażonej na zanieczyszczenia (smog, życie w mieście) i tak rzeczywiście działa (w sensie nawilżenia), ale poza tym nie ma w moim odczuciu więcej plusów. Co więcej regularna cena mnie odstrasza do kupowania, nie jestem grupą docelową, bo mieszkam na wsi, więc zanieczyszczenia miejskie mnie nie dotyczą. Drażni mnie zapach - jest różany, ale dość mocny. Nie lubię tego w kremie do twarzy. Zużyłam miniaturkę i nie kupię regularnej wersji.


REN Skincare Gentle Cleansing Milk, 150ml, ok. 16 funtów 
(zużyłam miniaturkę 10ml)

Czyli mleczko do oczyszczania do kompletu z wyżej wymienionym kremem. Zapach mi odpowiadał, bo choć podobnie intensywny jak w przypadku kremu, to przy oczyszczaniu twarzy mi nie przeszkadza. Co mam powiedzieć? Nie jestem fanką mleczek kosmetycznych. Nie używam, ten produkt był miniaturką do wypróbowania. I byłam miło zaskoczona. Wg zaleceń producenta mleczko rozprowadza się dłońmi bezpośrednio na skórę, masuje, a potem spłukuje ciepłą wodą. Dla mnie brak konieczności bawienia się wacikami (nie cierpię!) to duży plus. Mleczko dobrze oczyszcza, ściąga delikatnie makijaż, skóra jest po nim miękka i odżywiona. Ciekawy produkt, ale dla mnie za drogi do używania codziennego, więc nie kupię regularnej wersji. Lubicie mleczka oczyszczające? Wtedy polecam. 


SKINFOOD Good Afternoon Honey Black Tea - krem BB, kolor - Light, 30g, ok.6 funtów 

Mój absolutnie ukochany produkt, który poleciła mi Ptasia. Odkąd go używam odeszłam od mojego świetnego, acz kosztownego podkładu Estee Lauder. Krycie jest średnie, co mi odpowiada, konsystencja kremowa (do aplikacji używam wilgotnego Beauty Blendera, daje lepsze efekty przy tej konsystencji niż palce czy pędzle), pięknie pachnie, zawiera SPF 20. Jeśli chodzi o krycie - wyrównuje koloryt skóry, ale np. nie zakrywa zupełnie piegów, dlatego go tak lubię, bo na przebarwienia i zmiany skórne stosuję korektor. Na mojej mieszanej cerze wymaga przypudrowania w strefie T.

Co obiecuje producent?

Nawilżający krem BB dodający blasku cerze. Słodki miód i aromatyczna herbata zmiękczają skórę sprawiając, że jest ona sprężysta. Dzięki zawartości herbaty skóra jest promienna i żywa przez cały dzień.


W moim przypadku tak właśnie jest. Wracam do produktu, właśnie zaczęłam 3 opakowanie (od maja). Polecam gorąco, ale nie od polskich pośredników (!), a najlepiej prosto z Korei. Znam jeden sklep (Cosmetic Love), w którym wysyłają na cały świat (ekonomiczna przesyłka za darmo), zamawiam od nich od pół roku, żadna paczka nie zaginęła, maksymalnie czekałam ok. 2 tygodni, zawsze dorzucają próbki. 

Apha H Liquid Gold, płyn z kwasem glikolowym, 100ml, ok. 30-32 funty 

To jest mój Święty Graal toników specjalistycznych i w ogóle produktów pielęgnacyjnych. Poświęcę mu osobną recenzję już wkrótce, także w kontekście używania kwasów w ciąży. Co więcej - będą zdjęcia mojej twarzy przed i po kuracji. Zmiany spektakularne, więc zaglądajcie tu proszę.


Znacie, używacie któregoś z tych produktów? Dajcie znać, co o nich sądzicie.

--

Pozdrawiam i do następnego razu! :)

Karolina