Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edward Lee. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edward Lee. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 lutego 2014

"Golem"- Edward Lee

"Gdy wykopali już dziurę wystarczająco głęboką, wyładowali z furgonetki pozbijaną ze sklejki trumnę. Wewnątrz leżała całkiem atrakcyjna młoda kobieta o rudych włosach. Niegdyś nazywała się podobno Carrie "Leń" Whitaker. Zdążyli już ją rozebrać, lecz kiedy Rosh przywiózł zwłoki, miała na sobie różowy top i jeansy. Lepiej nie wspominać, z jakiego powodu i w jakich okolicznościach straciła ubranie."


Golem, (hebr. גולם) – w tradycji żydowskiej istota utworzona z gliny na kształt człowieka, ale pozbawiona duszy rozumiejącej neszama, a zatem również zdolności mowy.
 Najbardziej znana legenda na temat golema mówi o stworzeniu go przez rabina Jehudę Löw ben Bezalela z Pragi (urodzonego w Poznaniu), znanego również jako Maharal. W drugiej połowie XVI w. nasiliły się ataki na praskich Żydów, których posądzano o bezbożne praktyki i okultyzm. Aby obronić siebie i innych, rabin Maharal ulepił z gliny wielką postać człowieka, którą następnie ożywił za pomocą tajemnych rytuałów i modłów, na koniec wypisując na czole lub wkładając do ust Golema pergamin ze słowem Emet (w języku hebrajskim słowo to, אמת, oznacza "prawdę"). Wymazanie pierwszej litery powodowało powstanie słowa met (w języku hebrajskim מת oznacza "śmierć") co odbierało życie istocie. Według innych mogło to być również słowo Adam, czyli "człowiek", natomiast po wymazaniu pierwszej litery dam, co oznacza po hebrajsku "krew". Tak stworzona istota była jednak niema i bezmyślna, gdyż nie została stworzona przez Boga; mogła tylko wykonywać polecenia i pracować, sama nie mając własnej, wolnej woli. Według jednej z wersji legendy, po obronie Żydów przed atakami ludności Golem wpada w szał i zaczyna mordować tych, którym służył; Maharal wyjmuje mu pergamin z ust i wykreślając pierwszą literę ze słowa Emet sprawia, że istota staje się na powrót glinianym posągiem. W innej wersji legendy, po wykonaniu pracy Marahal unieruchamia Golema zabierając mu pergamin ze słowem, a następnie ukrywa na strychu praskiej synagogi. Niewykluczone natomiast, iż mit o Golemie wraz z wizją Nabuchodonozora ze starotestamentowej Księgi Daniela (Dn 2,32-35), dostarczyć mogły pomysłu Denisowi Diderot, aby potęgę opartą na sile militarnej, a jednocześnie zacofaną cywilizacyjnie i ekonomicznie, określić mianem „kolosa na glinianych nogach”. (źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Golem)
 
Książka Edwarda Lee bazuje właśnie na tej legendzie. Akcja powieści rozpoczyna się w 1880 roku, kiedy to na pewnym parowcu przewożone są beczki wypełnione gliną z praskiej Wełtawy. Celem jest miasteczko Lowensport, zamieszkałe przez czeskich żydów. Przesyłka jednak nie dociera do celu.
W teraźniejszości twórca gier komputerowych,Seth, wraz ze swoją partnerką Judy, wprowadzają się do swojego wymarzonego domu. Dom ten był kiedyś własnością rabina Lowena, który zginął sto lat temu w tragicznych i zagadkowych okolicznościach, wraz z całą swoją społecznością. Kiedy na terenie posiadłości Setha zostaje odnaleziony wrak parowca, wokół jego domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy.
 
Akcja książki dzieje się dwutorowo. Na przemian poznajemy historię, jaka się wydarzyła pod koniec XIX wieku, oraz to, co dzieje się w teraźniejszości. Przyznam, że bardziej zainteresowała mnie historia walki pomiędzy dwoma miasteczkami: opanowanym przez żydów Lowensport, i zamieszkałym przez bandę rzezimieszków Somner's Cove. Część teraźniejsza też jest niczego sobie i kończy się dość nietypowo, lecz nie budzi takich emocji, jak część historyczna.

W "Golemie" nie brakuje masakry, seksu, wulgaryzmów, dosadnych opisów. Kończyny dolne i górne notorycznie są wyrywane, języki duszonych wylatują, macice są wyrywane....stopy wędrują do ust...pełen luzik:) Z tego słynie proza Lee. Perwersja, przekupstwo, przesądy, szantaże, narkomania, morderstwa, zero moralności, nic nie jest święte. Wszystko tu jest. Czy mi się podobało? Średnio. Czytałam "Sukkuba" i jako pierwsza przeze mnie czytana książka tego autora, nieźle mnie rąbnęła, bo jest tak obrzydliwa, że aż świetna. Natomiast "Golem" niby ma to wszystko, co poprzednie książki autora ale... no właśnie, może zbyt wiele tego samego. Przejadło się. Chociaż o jedzeniu przy lekturze raczej nie myślcie:) 
Zabrakło mi w książce czegoś, co wywołałoby, oprócz obrzydzenia, jakiś dreszczyk strachu, grozy. Książka, choć krwawa, nie posiada jak dla mnie odpowiedniego klimatu. Ale historia powstania golema bardzo fajna i ciekawa.
Komu polecam? Na pewno nie wrażliwcom. Na pewno nie wielbicielom dopracowanych, klimatycznych horrorów. Raczej osobom o dość mocnej wytrzymałości na makabrę i lubującym się w dosadnym języku i tysiącach ofiar:) Nie jest to horror wywołujący gęsią skórkę, a takie właśnie lubię, lecz trzystustronicowa wędrówka poprzez powyrywane części ciał. Moim zdaniem książka dość średnia.
Rabbi Loew i Golem