Długo się zastanawiałam nad rozpoczęciem lektury tej książki. Głównie z uwagi na to, iż nie przepadam za powieściami, których akcja umiejscowiona jest w kosmosie. Przeraża mnie ten
kosmiczny techniczny żargon, z którego ni w ząb nic nie rozumiem:)
Tytuł oryginału:The Martian.
Wydawnictwo:Akurat
Tłumaczenie:Marcin Ring
Rok wyd:2014
Stron:384
Kraj: Stany Zjednoczone
|
W końcu jednak, za sprawą filmu, który czeka na obejrzenie, postanowiłam książkę przeczytać. I nie powiem, nie było łatwo. Powieść wypełniona jest matematycznymi wyliczeniami chemicznych wartości, kosmicznych szybkości, biologicznego wzrostu i innymi przeróżnymi dziwnymi przeliczeniami prowadzącymi do tego, by główny bohater mógł jak najdłużej przeżyć. I przyznaję bez bicia, że gdyby nie znakomita kreacja głównego bohatera, książka wylądowałaby z powrotem na półce. Techniczne szczegóły mnie nudzą, nużą i wprawiają w przygnębienie, gdyż czuję się przez nie niedouczona i pozbawiona wyobraźni;p
Jak łatwo się domyślić akcja książki rozgrywa się głównie na Marsie, chociaż są też rozdziały poświęcone działaniom NASA na Ziemi oraz załodze statku kosmicznego, do której należał główny bohater.
Mark Watney w wyniku wypadku przy ewakuacji z Marsa, zostaje uznany za zmarłego i zostawiony na tej nieprzyjaznej dla człowieka planecie. Przez długi czas nikt nie ma pojęcia, że mężczyzna, dzięki przypadkowi oraz swojej zaradności, przeżył i stara się przetrwać aż do następnej misji na Marsa, czyli aż cztery lata. Niestety jego plany mają marne szanse, głównie poprzez brak aż takich ilości pożywienia. Jako biolog, próbuje nawet wyhodować w swojej bazie ziemniaki, co zresztą mu się udaje. Ale co on musiał zrobić, żeby one urosły! Każdy dzień Marka to walka. Walka i główkowanie nad tym, jak sprawić, by przeżyć. Kiedy udaje się w końcu nawiązać jakąkolwiek komunikację z Ziemią, życie Marka staje się już o wiele łatwiejsze. Już sama świadomość tego, iż ktoś wie o tym, co się stało, daje mężczyźnie dużą ulgę. Nie jest sam. Jednak czy uda się go uratować?