Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Usta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Usta. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 marca 2017

Recenzja AA - Lip Oil

Witajcie!
Dzisiejszy kosmetyk, o którym Wam opowiem to nowość marki AA! Spierzchnięte, popękane usta to zmora niejednej kobiety. Czy LipOil odpowiednio zadbał o moje usta? Zapraszam do czytania :).
*
AA, Caring Lip Oil
Od producenta + skład:
*
Według producenta otrzymujemy produkt trzy w jednym: upiększający olejek, odżywiający balsam, a także zmysłowy błyszczyk. Ja go ochrzczę jednym określeniem: olejek, którego będę się trzymać w dzisiejszym wpisie. 
Produkt otrzymujemy opakowany w kartonik, na którym znajdują się wszystkie przydatne informacje. Zapewne osobom, które namiętnie czytają składy w oczy rzucił się pierwszy składnik - parafina. Nie jeden raz pisałam, że parafiny skóra mojej twarzy nienawidzi, ale... Na ustach o dziwo nie wyrządziła żadnych szkód, wręcz przeciwnie (ale o tym za chwilkę ;)). Wokół ust także nie wyskoczyły mi żadne niespodzianki. W składzie znajdziemy też kilka rodzajów olejów: arganowy, z awokado, ze słodkich migdałów i nie tylko. Zaciekawił mnie składnik pod nazwą Bixa Orellana Seed Oil - jest to olej Annato, z którym pierwszy raz się spotykam. Ma właściwości antyoksydacyjny, zmiękcza i łagodzi skórę.
Olejek o intensywnym różowym kolorze nakładamy na usta aplikatorem w kształcie łezki, który jest bardzo wygodny, równomiernie rozprowadza produkt na ustach. Zapach olejku jest delikatny, na myśl przywodzi mi zapach malinowej gumy rozpuszczalnej mamby - zapach dzieciństwa!
Olejek nałożony na usta delikatnie podbija kolor czerwieni wargowej. Usta są wygładzone, miękkie i nie kleją się. Produkt ten zdecydowanie został moim ulubieńcem w pozimowej pielęgnacji ust. Mieści się do torebki, aplikacja jest banalnie prosta, a działanie? Zdecydowanie na plus! Suche skórki zniknęły, problem spierzchniętych ust zażegany. 
Za 6ml olejku trzeba zapłacić około 18zł. Warto szukać promocji w drogeriach bo produkt jest godny uwagi :). 
Jakie pielęgnacyjne kosmetyki do ust najbardziej lubicie? Stosowałyście Caring Lipoil od AA? 
*
Z przyjemnością ogłaszam także, że kosmetyki Vianek, Sylveco oraz Nacomi trafiają do...
Moniki K.
Serdecznie gratuluję! Odezwę się na maila podanego w zgłoszeniu i będę czekać na odpowiedź trzy dni :). 
Za niedługo planuję kolejny konkurs, a w głowie rodzi się powoli pomysł z wiosennym wyzwaniem. Jeszcze nie do końca przemyślany ale kiełkuje! Mam nadzieję, że będziecie zaglądać bo szczegóły już niebawem!
Do napisania :)

wtorek, 4 października 2016

Mój sposób na zadbane i długo pomalowane usta!

Witajcie!
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o tym jak dbam o usta, gdy chcę aby wyglądały na zadbane, a naniesiona szminka czy kredka długo utrzymywały się na wargach :).
*
Przede wszystkim, aby móc myśleć o pomadkach czy kredkach trzeba zadbać o kondycję ust. Suche skórki, wysuszone wargi nie wyglądają estetycznie. Mój sposób na zadbane usta to naturalny peeling. Robię go z samego cukru i miodu, następnie pocieram usta. Oprócz nawilżenia, w gratisie, otrzymujemy lepsze ukrwienie dzięki masażowi, a także eliminację suchości. Warto zostawić taką mieszankę na kilka minut po masażu. Miód odżywi nasze usta. Jeśli chodzi o peelingi, które można kupić to polecam pomarańczowy peeling do ust z Marizy. Pięknie pachnie, świetnie działa, a do tego pysznie smakuje po zakończonym zabiegu ;).
Trzeba oczywiście pamiętać, że skóra ust jest bardzo wrażliwa. Peeling można wykonywać 1-2 razy w tygodniu.
Gdy mamy pewność, że skóra ust jest zadbana i nadaje się na pomalowanie kompletujemy odpowiednie przybory:
- lusterko
- szminka/kredka
- patyczek do uszu
- opcjonalnie błyszczyk.
Uwaga! Skóra ust nie może być wysuszona. Jeśli planujemy wielkie wyjście (a nie wykonujemy peelingu) warto minimum pół godziny przed umalowaniem ust nałożyć balsam.
Kiedy jesteśmy gotowe przystępujemy do działania ;).
1. Obrysowujemy kontur ust kredką/szminką i nanosimy kreski na wargach (mogą być niedbałe :D)

2. Patyczkiem do ust zacieramy kontury do wewnątrz warg, rozcieramy kreski. Nadajemy ustom jednolity kolor.
* Jeśli zależy nam na subtelnym kolorze taki zabieg wystarczy do otrzymania oczekiwanego efektu. Nakładanie warstw można stopniować. Zwiększy to efekt i nada kolorowi głębi.

3. Jeśli chcemy aby nasze usta były matowe, zostawiamy je po roztarciu i nic więcej nie dodajemy. By uzyskać optyczne powiększenie ust, a także delikatny połysk - nakładamy błyszczyk na środku wewnętrznej części warg.

Gotowe! 
Taki makijaż ust pozwala mi się cieszyć kolorem do kilku godzin, nawet kiedy piję i jem. Oczywiście najlepszy efekt uzyskamy nakładając kolor kredką, a nie szminką. Metoda ta jednak może wzmagać wysuszenie ust.
Jakie są Wasze sposoby na piękne i pomalowane usta? Macie swoje triki? Ja metodę rozcierania patyczkiem poznałam dzięki zaprzyjaźnionemu gabinetowi kosmetycznemu. Od tamtej pory tylko w taki sposób się maluję na ważniejsze i mniej ważne wyjścia ;).

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Recenzja Nivea - Masełko do ust

Już od samego rana upał. Troszkę za gorąco :D. 
Niestety dzisiejszego dnia czekają mnie jeszcze zajęcia, a później naukę.Zanim jednak to nastąpi to mam dla Was nowy post.
Na dzisiaj przygotowałam recenzję pewnego produktu do ust, z którym od niedawna się nie rozstaję.
Zapraszam do czytania :).
*
Nivea, masełko do ust 
Od producenta:
Zapewnia codzienną pielęgnację i ochronę przed pękaniem wrażliwej skóry ust. Jego natłuszczająca 
konsystencja zapewnia ochronę przed słońcem, mrozem i wiatrem.

Nawilżająca formuła z Hydra IQ zawierająca masło shea i olejek z migdałów zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację.

Dostępne cztery wersje zapachowe (masła mają identyczny skład, różnią się tylko aromatem):

- malina,

- wanilia i makadamia,
- karmel,
- Original (wersja bezzapachowa).

Skład: Cera Microcristallina, Paraffinum Liquidum, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aqua, Glycerin, Glyceryl Glucoside, BHT, Aroma, CI 77891, CI 77492
Masełko wygrałam w jednym z rozdań. Właśnie w tym samym czasie zgubiłam gdzieś mój Carmex (który odnalazł się w saszetce, którą noszę na spacery z psem :D) i potrzebowałam czegoś do ust co nie będzie błyszczykiem ani szminką. Samo nawilżenie, bez koloru.
I tym sposobem zabrałam się na używanie masełka Nivea.
Wersja oryginalna jest bezzapachowa. Dobrze rozprowadza się na ustach nadając im delikatny połysk. Warstwa kosmetyku utrzymuje się na ustach przez około trzy godziny.
Przyznam, że nie oszczędzam tego masełka. Sięgam po nie bardzo często i zużycie widać. Czytałam gdzieś, że jest bardzo wydajne. Myślę, że mi starczy na około trzy miesiące używania.
Wersja zapachowa nie ma smaku. Nie wiem czy te pachnące mają :).
Mimo wysokiego miejsca parafiny w składzie nie zauważyłam by przy ustach postały mi nowe zaskórniki, a tendencję do zapychania moja skóra posiada – również w okolicy ust.
Co do nawilżenia – nie jest ono spektakularne. Póki kosmetyk jest na ustach są one miękkie i według mnie nic im więcej do szczęścia nie potrzeba. Trochę gorzej jest po około 5h od nałożenia masełka. Wtedy usta domagają się o więcej.

Nie wiem czy to od tego masełka czy od innych czynników popękały mi kąciki ust. Zastanawiałyście się na co wykorzystam wazelinę, którą ostatnio kupiłam :D. Otóż nią i masełkiem ratowałam moje biedne popękane kąciki.

Dwa dni stosowania takiej mieszanki i usta powróciły do pierwotnego stanu.

Nie napiszę, że to masełko źle się spisuje. Myślę, że każdy powinien wypróbować je na swoich ustach. Mam jeszcze dwie wersje – malinę i karmel, więc na pewno pojawią się recenzje jak sprawiły się te dwa kosmetyki – tym razem zapachowe.

Uważam, że ten produkt idealnie sprawdzi się jako baza pod szminkę, kiedy mamy widoczne suche skórki.
Raz użyłam je także na suche łokcie :D. Tutaj efekt był od razu odczuwalny. Gładka i nawilżona skóra – efekt utrzymywał się przez długi czas.
W Biedronce znalazłam te masełka za 5 zł. 
Z tego co kojarzę w Rossmannie można je kupić za około 11 zł za 19 ml.
Czujecie się skuszone czy raczej nie chcecie wypróbować? Może miałyście wersje zapachowe i chcecie mi coś o nich napisać?
Jutro czeka mnie kolejny egzamin więc teraz lecę do nauki. Również, ponownie, proszę o Wasze kciuki! ;*
Czekam na Wasze komentarze :). Do napisania!

czwartek, 29 maja 2014

Zakupy - Kosmetyczne nowości

Witajcie!
Nie wiem jak u Was, ale u mnie pogoda przez ostatnie dwa dni nie zachwyca. Przez to dzisiejsze zdjęcia będą dosyć ciemne - ze względu na brak słońca.
Dzisiaj odwiedziłam Biedronkę (wczoraj również :x) i w związku z tym nazbierało mi się kilka nowości kosmetycznych. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się co wpadło w moje łapki to zapraszam do dalszej części posta.
*

- Palmer's, krem do biustu z witaminą E, kolagenem i elastyną: ma za zadanie ujędrnić i napiąć skórę wokół biustu. Dość długo czaiłam się na promocję tego kremu aż w końcu mi się udało :D. Bez przeceny jego cena wynosiła około 35 zł. Ja upolowałam go za niecałe 25 zł, w Hebe. Spodziewajcie się recenzji :).

- Eveline Cosmetics, krem do depilacji wzmacniający naczynka 8w1: wpadł w moje łapki podczas wizyty w Biedronce około 2/3 tygodni temu. Ostatnio zauważyłam, że pojawiły mi się malutkie pajączki na nogach. Takich kremów raczej nie używam, ale ostatnio mam mało czasu na zabawę z elektrycznym depilatorem więc trafił do mojego koszyka. Zapłaciłam za niego 7 zł :).



- BeBeauty, balsam do stóp i paznokci: ma skutecznie nawilżać, zmiękczać i wygładzać. Ostatnio moje stopy są dość suche. Ten balsam oczywiście spotkałam w Biedronce, kosztował 2,99 zł.

- Bielenda, wazelina kosmetyczna: kupiłam tydzień temu w Tesco. Właściwie to nie jest ona mi w ogóle potrzebna, ale co tam :D. Koszt: niecałe 3 zł.

- BeBeauty, płyn micelarny: tego produktu chyba nie muszę nikomu przedstawiać :). To już chyba moje czwarte opakowanie. Nie podrażnia mojej skóry ani oczu, fajnie odświeża. Stały kosmetyk w mojej codziennej pielęgnacji :). Koszt: niecałe 5 zł.


- Nivea, masełka do ust: karmel i malina. Mam wersję podstawową i jestem z niej zadowolona. Te masełka znalazłam dzisiaj w Biedronce. Kosztowały niecałe 6 zł za sztukę. Grzechem byłoby ich nie wypróbować za taką cenę bo w Rossmannie widziałam je za około 11 zł.


- Purederm, maski: rozświetlająca i przeciwstarzeniowa; Rozświetlająca dla mnie, druga dla mamy :). Zobaczymy jak się sprawdzą. Kupiłam je wczoraj w Biedronce za: niecałe 3 zł każda.

- L'biotica, aktywne serum do rzęs na dzień: długo nie mogłam się zdecydować czy skusić się na to serum. Widziałam, że jest jeszcze dostępna wersja na noc, ale mam odżywkę z Eveline, którą stosuję na noc więc nie kupiłam. Jestem ciekawa czy cokolwiek zrobi :D. Kosztowała około 7 zł.
Przypominam o moim rozdaniu :). Jeszcze tylko kilka dni do zakończenia! KLIK
Jestem ciekawa co sądzicie o moich zakupach. Jutro znów jadę do Biedronki (nie z własnej woli! :D) i boję się, że kupię kolejne masełka, które może znajdzie ktoś w wygranej w moim rozdaniu :).
Macie lub miałyście któryś z tych kosmetyków?
Może ktokolwiek wypróbowywał te maski?
Czekam na Wasze komentarze :).


poniedziałek, 19 maja 2014

Recenzja Manhattan - Szminka Perfect Creamy&Care

Witajcie!
Dzisiaj post zamieszczam bardzo późno ze względu na to, że prawie cały dzień nie miałam dostępu do Internetu. 
Weekend dobiegł końca i ogrom nauki, który czeka mnie jutro i w środę trochę mnie przytłacza.
Ale żeby Was nie zanudzać - zapraszam na recenzję :).
*
 Manhattan, Szminka Perfect Creamy&Care

Od producenta:
Pomadka łączy w sobie doskonałą kremowość konsystencji z właściwościami pielęgnacyjnymi. 
Jej wyjątkowa konsystencja sprawia, że usta mają nasycony kolor, a równocześnie czują się lekko i naturalnie.
Kompleks nawilżająco - witaminowy zapewnia im pielęgnację, a filtry UVA i UVB ochronę. 
Przetestowana dermatologicznie.
Ta szminka przez długi czas leżała w mojej szafce zapomniana. Odnalazłam ją dwa tygodnie temu i nie wiem dlaczego przestałam jej używać.
Opakowanie mi się podoba. Czarny plastik z białym napisem i znakiem firmowym. Nic specjalnego - po prostu wygrywa prostota :). 
Szminka ma kremową konsystencję. Po nałożeniu na usta nie zasycha. Według mnie można ją uznać za połączenie balsamu nawilżającego i pigmentu, typowego dla szminki. Nie podkreśla suchych skórek.

Jeśli chodzi o trwałość to wytrzymuje około 2 godzin. Z ust schodzi równomiernie.
Zapach jest delikatny, nie przeszkadza mi. 
Mój kolor to 95D. Na ustach wygląda bardzo naturalnie. Nadaje się na każdą okazję. 
Cena szminki: około 13 zł ale w Internecie można kupić nawet za 5 zł.
Jestem z niej zadowolona :). Obecnie mam ją cały czas pod ręką i używam zamiennie z balsamem (jeśli nie chcę mieć akurat pomalowanych ust). 
Chciałabym Wam również zaprezentować niespodziankę, którą sprawiła mi Kasia (piękniejestżyć).
Myślałam, że zwycięzcą będzie jedna osoba. Okazało się jednak, że autorka zabawy prócz głównej nagrody sprezentowała niespodzianki dla trzech innych osób, w tym mnie. 
Cuda, które dostałam:
- piękna pocztówka z Gdańska :)
- krem dermo-wygładzający na szyję i dekolt, Dr Irena Eris
- szminka, Calvin Klein
- zestaw sześciu cieni, Fashion Fair.
Bardzo dziękuję za taką niespodziankę. Wszystko kosmetyki przypadły mi do gustu i na pewno będę ich używać ;).
A teraz przyznajcie się, kto jeszcze nie wziął udziału w moim rozdaniu :D.
Serdecznie zapraszam: KLIK.
Jestem ciekawa czy któraś z Was miała tą szminkę. Jeśli tak - co o niej sądzicie?
I jeszcze jedno pytanie z mojej strony: jak najszybciej nauczyć się beznadziejnych definicji? :D Może ktokolwiek wyjawi mi swój, oczywiście sprawdzony, sposób.
Trzymacie się!

wtorek, 1 kwietnia 2014

Recenzja Carmex - Balsam do ust

Dzień dobry!
Dzisiaj krótka recenzja o małym, ale bardzo fajnym kosmetyku. Wiele z Was używa balsamów do ust, teraz ja pokażę swojego ulubieńca ;).
*
Classic Carmex Moisturising Lip Balm
Od producenta:
Świetny balsam do ust używany przez większość gwiazd Hollywood. Każda szanująca się modelka ma go w torebce. Zalecany jest wszystkim tym, których usta wystawione są na długotrwałe działanie czynników atmosferycznych (słońce, mróz czy wiatr). Po zastosowaniu balsamu usta stają się pełniejsze i bardziej jędrne, a przede wszystkim nawilżone i odżywione. Balsam leczy suche kąciki ust oraz niepowtarzalnie radzi sobie z opryszczką, nadaje również delikatny połysk i niesamowite uczucie świeżości i delikatnego chłodu.
Ze względu na obecność kwasu salicylowego nie powinien być używany przez osoby uczulone na salicylany.


Skład: Petrolatum, Lanloin, Cetyl esters, Theobroma Cacao Seed Butter, Cera Alba, Paraffin, Camphor, Menthol, Salicyl Acid, Aroma, Vanillin.

Modelką nie jestem, ale chciałam go wypróbować :D. Przyznam szczerze, że bardzo lubię ten produkt.
Balsam znajduje się w poręcznym białym, plastikowym pudełeczku. Na żółtej zakrętce są napisane wszystkie potrzebne informacje, a nawet skład! Nikt mi teraz nie wmówi, że czasem są za małe opakowania żeby napisać na nich skład.
Jak widzicie konsystencja jest przezroczysta (balsam jest na palcu serdecznym), nie klei się.
Do czego się zbliżam... Po nałożeniu na usta czujemy przyjemne mrowienie i chłód. Osobiście jestem tym zachwycona i nie mogę się doczekać aż zrobi się cieplej by go więcej nakładać ;).
W zimie ratował moje usta przed spierzchnięciem i pękaniem. Bardzo dobrze nawilża i długo utrzymuje się na wargach dzięki czemu jest bardzo wydajny. Używam go już kilka miesięcy, może nie codziennie i nie kilka razy, ale nie doszłam nawet do połowy. 

Zapach jest miętowy, mnie również kojarzy się z kamforą. W składzie na ostatnim miejscu znajduje się wanilia (podejrzewam, że jej aromat - skład jej przepisany z pudełeczka włącznie z przecinkami w odpowiednich miejscach) i dla mnie jest ona lekko wyczuwalna. 
Smaku Carmex dla mnie nie ma. Szkoda, ale nie ubolewam nad tym aż tak bardzo. 
Jedynym minusem jaki zauważyłam jest zbieranie się paproszków w zakrętce. Więc jest to chyba jedyny aspekt, z którego nie jestem zadowolona. Co jakiś czas trzeba przecierać zakrętkę i zewnętrzną część białego opakowania, gdzie się ją nakłada.
Cena: około 9 zł za 7,5g
Osobiście jestem bardzo zadowolona z tego balsamu. Nie jest on bardzo tani, ale widząc jego wydajność mogę powiedzieć, że opłaca się go kupić za taką cenę.
Wiem też, że nie każdemu spodoba się jego zapach. Dla mnie jest przyjemny i odświeżający.
Carmex oceniam jako bardzo dobry produkt. Na pewno gdy mi się skończy kupię następny, bo warto go mieć w torebce. 
Miałyście kiedyś ten balsam? Może posiadacie inny produkt od Carmex i chcecie mi polecić?
Każdemu, komu nie przeszkadza zapach mięty polecam go wypróbować ;).
Czekam na Wasze komentarze!

niedziela, 9 marca 2014

Recenzja L'Oreal Paris - Szminka

Witajcie,
dzisiaj zamieszczę recenzję kosmetyku, który dostałam na urodziny. Dowiecie się jak promuje go producent, a także co ja o nim sądzę. Zapraszam ;).
*
Tym, co chcę Wam dzisiaj przedstawić jest błyszczyk-szminka Shine Caresse od L'Oreal Paris.
Ja posiadam numer 200 - Princess.
L'Oreal Paris, Szminka 

Jak zachęca do kupna producent?
Odkryj nową Shine Caresse, odkryj niezwykłe 
połączenie szminki i błyszczyka! Zakochaj się w soczystym kolorze i długotrwałym blasku! Daj się skusić zmysłowości ust muśniętych wodą. Aplikacja bez nadmiaru, formuła, która się nie klei. Shine Caresse dostępna w 8 odcieniach.
Według mnie ten produkt zasługuje na chwilę uwagi nie tylko ze względu na zalety. Opakowanie produktu określiłabym mianem ‘z górnej półki’. Myślę, że żadna kobieta nie zawstydziłaby się poprawić kolor ust kosmetykiem w takim opakowaniu, nawet na wytrawnym przyjęciu.
Po dwóch miesiącach noszenia luzem w torebce nie ma żadnego zarysowania. Prześwitujący pasek daje obraz koloru produktu.

Aplikator jest w kształcie poziomki. Przyznam, że nakładanie kosmetyku jest bardzo wygodne. Można zetrzeć nadmiar, a także idealnie podkreślić kształt ust. 
Jestem również mile zaskoczona faktem, że przy składaniu opakowania produkt nie zostaje na zewnętrznych ściankach dzięki czemu przy otwieraniu nie jesteśmy upaprani ;).
Jak już wiemy, jest to połączenie szminki i błyszczyka. Gdy nakłada się produkt na usta ma się wrażenie, że zaraz spłynie, ale nic z tego. Konsystencja w zetknięciu z wargami robi się kremowa. Nie ma żadnego uczucia tłustości jak przy błyszczykach oraz usta nie dają wrażenia wysuszenia, jak to bywa z niektórymi szminkami.
Pigmentacja przy niewielkim nałożeniu produktu jest dość mała. Przy większej ilości kosmetyku się poprawia, jednak nie daje tego samego efektu co szminka. 
Ten odcień nadaje ustom lekką czerwień i jest odpowiedni na każdą okazję. Zarówno do szkoły, pracy, na uczelnię, albo żeby podkreślić usta i nadać im zdrowy blask. 

Koszt produktu: cena jest różna. Można znaleźć produkt już za 30 zł, a gdzieniegdzie kosztuje nawet 45. Przeważnie trzeba się spodziewać, że będzie kosztować około 35 zł.
Trwałość: Błyszczyk-szminka od L'Oreal jest trwała. Nawet jeśli nie czuje się już jej na ustach pigmentacja zostaje. Mogę spokojnie powiedzieć, że efekt utrzymuje się kilka godzin.
Myślę, że warto jest mieć ten produkt w swojej torebce. Delikatnie pomalowane usta i uczucie nawilżenia pomoże czuć się komfortowo w każdej sytuacji.
Miał ktoś ten błyszczyk-szminkę? Może inny odcień. Jeśli nie, wypróbujecie produkt po mojej recenzji? 
Czekam na opinie ;).